Odnośniki
- Index
- Heather Graham Pozzessere Między jawą a snem
- 052._Graham_Heather_ _Pod_świetlistym_niebem_raju
- Graham Heather Na zawsze, moja miłości
- Anderson, Poul The Unicorn Trade
- Joel Rosenberg H
- Iain Banks Culture 01 Cons
- Neels_Betty_ _Staromodna_dziewczyna
- Andrzej Lisowski Mój pierwszy pies [PL] [pdf]
- Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
- Hannah Kristin Wspólnicy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oczekuję, że nadejdzie kilka stron, to potrwa parę
minut. Może wrócę pózniej...
Trent, nie podnosząc głowy znad dokumentów, machnął
ku niej ręką.
- Daj spokój.
Odsunęła ostrożnie stos papierów i usiadła na skrzyni.
Dokładnie ó północy rozległ się dzwonek telefonu i włączył
się modem. Teraz pozostało już tylko czekać.
- Chyba telefon nikogo nie zbudził, jak sądzisz? Pokręcił
głową. Odrzucił na łóżko jakieś akta, zdjął okulary i
pomasował nasadę nosa. Wyglądał na zmęczonego.
- Nie wiedziałam, że nosisz okulary - powiedziała Rusty.
Nie był to zbyt oryginalny wstęp do rozmowy.
- Zdjąłem szkła kontaktowe. Nie mogła oderwać od niego
oczu, uznała więc, że musi dalej z nim rozmawiać, będzie
miała przynajmniej usprawiedliwienie.
- Co wujkowie mieli do powiedzenia na temat tych
zbiorów w stajni?
- To prezenty na święta - odparł zgnębionym głosem.
- Ooo. - Spojrzała na Trenta zdumionym wzrokiem.
- Byli bardzo tajemniczy. Usiłowali mnie zbyć zwykłymi
śpiewkami, że o takie sprawy się nie pyta. Niemniej jednak
zwróciłem im uwagę na ilość i różnorodność rzekomych
prezentów.
- I co? WestchnÄ…Å‚.
- Powiedzieli, żebym pilnował swoich interesów.
Zauważyłem, że ich sytuacja finansowa jest moim interesem.
Kiedy wreszcie ustaliliśmy, że stać ich na te niewielkie
szaleństwa, wyrwali mi pilota i wyrzucili z pokoju.
Rusty wybuchnęła śmiechem. Obraz trzech starszych
panów walczących z silnym siostrzeńcem o pilota był
nieodparcie komiczny.
- Cieszę się, że cię to bawi. Powstrzymując nieco
rozbawienie, spytała:
- A rzeczywiście stać ich na to wszystko? Trent pokiwał
głową.
- Rusty?
- Słucham? Widać było, że szuka właściwych słów.
- Jako osoba z zewnątrz... czy... nie zauważyłaś, że z nimi
jest coÅ› nie w porzÄ…dku?
Najwyrazniej był naprawdę zaniepokojony.
- Nie - odpowiedziała poważnie. - Wiesz, Harvey jest
raczej nietuzinkowy...
- Właśnie.
- Babcia by mi powiedziała, gdyby było w tym coś złego.
Przed przejściem na emeryturę zajmowała się handlem
nieruchomościami i nauczyła się szybko oceniać ludzi.
- Muszę wierzyć, że magazynują te wszystkie rzeczy z
jakichś rozsądnych powodów.
To jego zatroskanie zapisywało się znowu zdecydowanym
plusem na jego koncie. Zresztą ostatnio takich plusów dałoby
się zebrać więcej. Prawie wystarczająco dużo, żeby
zneutralizować minusy. Jak to się stało?
Gorączkowo szukała nowego wątku.
- To są te oferty? - Wskazała prospekty rozrzucone na
łóżku.
- Tak. - Chyba był zadowolony ze zmiany tematu. -
Spodziewam się jeszcze więcej, ale pomyślałem, że należy już
rozpocząć porównywanie i niektóre wyeliminować.
- Hej. - Rusty poznała znak firmowy na jednej z nich.
- Znam tę firmę. - Nie zważając, że może Trent wolałby,
aby nie zaglądała do jego materiałów, wzięła w rękę jeden z
folderów odłożonych na bok.
- Spółka Budowlana Lanca. - Potrząsnęła głową. - Nie do
wiary, że jeszcze utrzymali się na rynku.
- Znasz ich? - spytał, patrząc na nią bacznie.
Skinęła głową. Uznała, że właściwie nie będzie miało
znaczenia, jeżeli powie Trentowi o swej pracy. I tak się pewno
zastanawiał, dlaczego odbiera w nocy faksy.
- PracujÄ™ dla Agencji Reklamowej Dearsinga w Chicago.
- Wskazała kciukiem do tyłu. - Właśnie stamtąd jest ten
faks.
- Nie musisz się tłumaczyć. - Trent uniósł dłoń w
powstrzymującym geście.
Nie, pomyślała, ale sądziłam, że cię to zainteresuje. Może
to i dobrze, że nie.
- W każdym razie, kiedy byłam jeszcze zupełnie zielona,
spółka Lanca wystąpiła do naszej agencji o obsługę
reklamową. Mówili o takich sumach, że mogło zakręcić się w
głowie. - Wzruszyła ramionami. - Oczywiście myślałam jak i
wszyscy inni, że spróbuję. A oni usiedli, obejrzeli nasze
projekty, pokiwali głowami i zaproponowali nam kontrakt na
ułamek sumy, o której mówili. Agencja nie byłaby w stanie
przeprowadzić za taką kwotę kampanii reklamowej według
projektów, które wybrali. Do zawarcia umowy nie doszło, a
spółka Lanca wykorzystała nasze pomysły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]