Odnośniki
- Index
- 0729. Rogers Shirley Dynastia Danforthów 10 Odnalezione szczęście
- Courths Mahler Jadwiga Dzieci szczęścia
- Rydzynski Marie Szczęśliwy traf
- jak_zdobyc szczęście i kasę
- Cheryl Brooks [Cat Star 07] Virgin (pdf)
- 1_karpaty 1
- Deaver Jeffery Spirale strachu
- Jacqueline Lichtenberg [Lifewave 02] City of a Million Legends
- H.P.Lovecraft Zew Cthulhu
- Grey Matters Memory Effects
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedział zgodziła się sędzia. Ale to, niestety, nie on
powiedział. Czy może coś pomyliłam? Czy pani były mąż
kazał pani wycofać zeznanie?
Nie. Ann pokręciła głową. Z każdą chwilą czuła
się coraz gorzej. Tylko kazał mi się zastanowić, z kim
jestem bardziej związana, bo pożałuję. Powiedział, że
pożałuję, że się urodziłam.
No cóż westchnęła sędzia. To bardzo nieokreś-
lona grozba. Ponieważ jednak już wcześniej panią bił,
trafi do aresztu, jeśli tylko zagrozi, że panią pobije. Jeśli
przyjdzie jeszcze raz...
Jeśli on jeszcze kiedyś przyjdzie, to ona wyląduje
w szpitalu przerwał jej Maddox. Albo w kostnicy. Czy
naprawdę nie można temu zapobiec?
Ann się przeraziła. I obrazowego opisu, i gniewu
Maddoxa. Sędzi też się to nie spodobało.
Wybaczę panu ten ton, sierżancie powiedziała,
wstając ponieważ jest pan przyjacielem skarżącej.
Naprawdę bardzo panu współczuję, ale muszę zająć się
swoją pracą. A pan niech zajmie się swoją i dobrze strzeże
tej młodej damy. Zrozumieliśmy się, prawda?
Tak jest zgodził się Maddox, ale bez przekonania.
164 Virginia Kantra
To dobrze. Sędzia spojrzała na nich sponad
okularów. Wobec tego to wszystko.
Ann cała się trzęsła. Rob miał rację. Nie mogła zrobić
absolutnie nic, żeby go powstrzymać.
Maddox wziął ją pod rękę i wyszli z pokoju. Ann
rozejrzała się po długim holu w poszukiwaniu Mitchella.
Siedział tam, gdzie go zostawiła, tyle że nie był sam. Obok
niego siedział siwowłosy komendant miejscowej policji.
Na widok Maddoxa i Ann wstali obaj.
Pani Cross... Ann poprawił się prędko Wallace
Palmer. Twój synek powiedział mi, że rozmawiacie
z sędzią Westcott. Jak poszło? spytał, spoglądając
ponad jej głową na Maddoxa.
Nie najlepiej mruknÄ…Å‚ Maddox.
Odwieszą mu wyrok? Dopytywał się komendant.
Dostałeś nakaz?
Sędzia uznała, że grozba nie była na tyle poważna,
żeby uzyskać wyrok skazujący wyjaśniła Ann. Była
bardzo dumna z tego, że udało jej się powiedzieć to
wszystko tak spokojnie.
Mam z nią porozmawiać? zaofiarował się Wallace
Palmer.
Nie ma sensu stwierdził Maddox. Ona ma rację.
Musimy to załatwić inaczej.
Ann nie podobała się mina Mitchella. Nie podobał jej
się także ponury, zdecydowany głos Maddoxa, ani zmart-
wiona mina komendanta. Miała serdecznie dość tych
wszystkich mężczyzn, których w żaden sposób nie dało
się zrozumieć.
Może porozmawiamy o tym innym razem za-
proponowała.
Tak, tak, oczywiście zgodził się Wallace Palmer.
Odszukać szczęście 165
Przyszedłem tu dzisiaj, bo mam sporo zaległej papier-
kowej roboty... ale gdy zobaczyłem Mitchella, postano-
wiłem zrobić sobie przerwę.
Wymownie machnął ręką w stronę ławki. Dopiero
teraz Ann spostrzegła papierki po cukierkach i jakiś
obrzydliwie słodki napój z bąbelkami. Już miała powie-
dzieć komendantowi, co myśli o takim rozpieszczaniu
cudzych dzieci, gdy starszy pan uśmiechnął się nieśmiało
i powiedział przepraszającym tonem:
Kiedy mój syn był w jego wieku, jadł tyle, że można
było tym wypełnić ciężarówkę.
Dziękuję, że zajął się pan Mitchellem powiedzia-
ła całkiem rozbrojona Ann i uśmiechnęła się jednym ze
swoich najpiękniejszych uśmiechów.
Nic wielkiego. Starszy pan poczerwieniał z zado-
wolenia. Dorastający chłopcy i w ogóle... Chciałbym
was wszystkich zaprosić na obiad. Do Arlene.
Ann nie wiedziała, co powiedzieć. Nikt nigdy nie
zaprosił jej na rodzinny obiad. Ten pierwszy miała zjeść
w towarzystwie rodziny komendanta policji w najczęś-
ciej odwiedzanym lokalu w mieście. Wiadomość o tym
natychmiast dotarłaby do Roba. Szybciej, niż gdyby Ann
dała ogłoszenie do gazety w tej sprawie.
,,Pożałujesz, że się urodziłaś , dzwięczała jej w uszach
złowroga grozba.
Ja, niestety, nie mogę wymawiała się grzecznie.
Nie zostawię cię samej powiedział stanowczo
Maddox.
No tak, oczywiście. Komendant bez wahania
stanął po jego stronie, ale chyba był trochę zawiedziony.
Wobec tego...
Zapadła cisza. Wallace Palmer studiował nienaganny
166 Virginia Kantra
połysk swoich butów, a zdumiony Mitchell przyglądał
się dorosłym.
Maddox przyjechał tu po raz pierwszy od dwunastu
lat, pomyślała Ann. Za dwa tygodnie wyjeżdża. Ileż to
wspólnych chwil, ile meczy, ile świątecznych obiadów
ich ominęło. Obaj dumni i uparci jak osły. Może dałoby
się z tym coś zrobić?
Zapraszam was obu do siebie powiedziała prędzej
niż pomyślała.
Maddox spojrzał na nią, jakby się bał, że całkiem
zwariowała. Ann udała, że tego nie widzi. Być może
rzeczywiście popełniła niewybaczalny błąd, ale jakoś
tego nie czuła.
Zrobię pieczone kurczęta zwróciła się do komen-
danta takim tonem, jakby ten wspólny obiad od dawna
był zaplanowany. Będę bardzo szczęśliwa, jeśli przyj-
mie pan zaproszenie.
Z wielką radością zgodził się komendant.
Ile tych kurczaków? zapytał Maddox.
Tyle, ile trzeba. Ann się zarumieniła. Lodówkę
miała całkiem pustą i Maddox doskonale o tym wie-
dział.
Co mam przynieść? spytał Wallace Palmer. Jak
się człowiek wprosił do kogoś na obiad, to nie może
przyjść z pustymi rękami.
Wystarczy dobry apetyt odrzekła Ann, szczerze
wzruszona entuzjazmem starszego pana.
Zrobimy zakupy po drodze do domu powiedział
Maddox.
Znów zaczynał się rządzić. To było miłe i irytujące
zarazem.
Odszukać szczęście 167
Ann nie chciała się kłócić z Maddoxem w obecności
jego ojca. Zgłosiła obiekcje godzinę pózniej, kiedy stali
w kolejce do kasy i Maddox wyciÄ…gnÄ…Å‚ portmonetkÄ™.
Co ty wyprawiasz? spytała.
RobiÄ™ zakupy.
Nie chcę, żebyś za mnie płacił powiedziała, ważąc
każde słowo. Potrafię zarobić na siebie i swoje dziecko.
Nie wątpię. Problem w tym, że ja jem znacznie
więcej, niż wy oboje.
Ale to ja zaprosiłam ciebie na obiad.
Mnie i mojego ojca.
No... tak. Dopiero teraz zaczęła się zastanawiać,
czy aby na pewno dobrze zrobiła. Stosunki Maddoxa
z ojcem przecież nigdy nie układały się najlepiej.
Mitchell stał obok wózka. Nie odzywał się, nie patrzył
na dropsy ani na gumę do żucia, tylko wpatrywał się
w twarze dorosłych. Zniecierpliwienie w głosie Mad-
doxa, napięcie w głosie matki... Był bardzo niespokojny.
Ann chciała go zapewnić, że nic się nie dzieje, że
wszystko jest w porządku, ale przecież sama wcale nie
była tego pewna.
Mitchell, skarbie zwróciła się do synka poszukaj
sobie ,,Droid Zone .
Skinął głową, podszedł do półki z czasopismami, ale
nadal był spięty, uważny...
Dlaczego, Annie? spytał szeptem Maddox.
Dlaczego zaprosiłam was na obiad? Twój ojciec
sprawiał wrażenie... zamilkła. Postanowiła jednak
nie dać się zastraszyć. Zdawało mi się, że dobrze
robię. To przecież zwykła uprzejmość.
Rozumiem. Maddox wykładał zakupy na ladę.
A więc ty masz prawo do uprzejmości, możesz zaprosić
168 Virginia Kantra
na obiad mojego staruszka, a ja nie mogę być miły
i zapłacić za produkty.
Ann zaczęła mieć wątpliwości. Może rzeczywiście
niezbyt rozsądnie się zachowała.
Nie chcę, żebyś sobie pomyślał... próbowała się
tłumaczyć. To, że coś nas ze sobą łączy, nie oznacza
jeszcze, że musisz za mnie płacić.
Odsunął wózek, stanął naprzeciw niej. Był tak blisko,
że czuła ciepło jego ciała, czuła jego zapach.
Nie płacę za to, co się stało w moim samochodzie,
Annie powiedział bardzo cicho i bardzo stanowczo. Ja
tylko staram się być dla ciebie miły. Nie mam w tym
wielkiej wprawy, więc musisz mi powiedzieć, jeśli coś
robiÄ™ nie tak.
Przyglądała mu się uważnie. Oczy miał poważne, ale
kąciki ust już się śmiały. Ann od razu zrobiło się lżej na
sercu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]