Odnośniki
- Index
- Cykl Indiana Jones Indiana Jones i Siedem Zasłon Rob MacGregor
- Cykl Gwiezdne Wojny Uczeń Jedi (02) Mroczny Przeciwnik (M) Jude Watson
- Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
- Cykl Pan Samochodzik (51) Krzyż Lotaryński Arkadiusz Niemirski
- Cykl Pan Samochodzik (03) Wyspa złoczyńców Zbigniew Nienacki
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Złoto Inków tom 2
- Chmielewska Joanna 19 Trudny trup
- Najpiękniejsze opowieści 20 Zbłąkane serca Sandemo Margit
- Sandemo Margit Tajemnica czarnych rycerzy 01 Znak
- Sandemo_Margit_14_Las_ma_wiele_oczu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Musimy go szukać - stanowczo rzekła druga.
Pozostałe pokiwały głowami.
- A co zrobimy ze złym okiem?
Zapadła cisza, wreszcie odezwał się ksiądz:
- Stara Anna dopiero co widziała go na skraju lasu, prawda? Wygląda na to, że
wyruszył do Adelsbergu. Sami nie poradzimy sobie z kimś takim jak on. Posłuchaj, Peterze,
wez konia i pojedz zaraz do Adelsbergu okrężną drogą. Trzeba ich ostrzec! Poproś, by odcięli
mu drogę, i powiedz, że my wyruszamy stąd. Proś także, by zabrali mego przyjaciela,
księdza! To człowiek Bogiem silny, już dawniej wypędzał demony. Ja pójdę z wami...
W tej samej chwili Elena jęknęła.
- Co się stało? - zapytał Milan.
- Och, nie - pisnęła. - Och, nie, nie! Trzymaj mnie mocno, Milanie? Wydaje mi się, że
on mnie wzywa, nie rozumiem, co się dzieje! Tak ogromnie mnie do niego ciągnie, a przecież
wcale tego nie chcÄ™!
- Zaiste, to potomek Szatana! - wykrzyknÄ…Å‚ ksiÄ…dz. - Jest w posiadaniu ogromnych
mocy, silnych i złych!
- Zawsze miał władzę nad Eleną, ona sama to mówiła - rzekł Milan. - Dlatego nie
śmiała dłużej mieszkać tam sama... Eleno! Eleno, przestań!
Dziewczyna rzuciła się ku drzwiom, lecz powstrzymali ją stłoczeni tam mężczyzni.
Walczyła, aby się uwolnić, i krzyczała, że chce, że musi iść.
- Ruszajcie w drogę w pościg za tym diabłem! - rozkazał ksiądz. - Milan i ja
zabierzemy Elenę do kościoła. Tam będzie bezpieczna.
- Nie powinieneś był go bić, Milanie - odezwał się jeden ze starszych mężczyzn. - To
jego zemsta: chce zabrać ci twoją kobietę.
- Nie wie, z kim ma do czynienia - syknął Milan przez zęby. Zciągnął Elenie ramiona
do tyłu i podniósł wierzgającą, rozkrzyczaną dziewczynę.
Ksiądz, Milan i kobiety ruszyli w stronę małego wiejskiego kościółka. Peter konno
jechał już na południe, a wielka gromada mężczyzn gotowała się do wyruszenia gościńcem w
kierunku sąsiedniego miasteczka, Adelsbergu, jak zwało się w języku austriackich panów.
W drodze do kościoła ksiądz, przyjrzawszy się Elenie, zmienił decyzję:
- Nie, Milanie, nie powinieneś na to patrzeć. Elena jest dobrą, miłą dziewczyną,
niewinną i cnotliwą, i silną w swej wierze w Boga. Z pewnością nie chce, byś widział jej
upokorzenie. Idz z innymi i pomóż im pojmać tego diabła w ludzkim przebraniu! Obiecuję, że
Elena będzie tu bezpieczna, jest nas dość, by jej upilnować.
Otaczające ich kobiety pokiwały głowami. Milan przez chwilę się wahał, ale w końcu
przyznał księdzu rację.
- Nie pozwólcie jej się uwolnić - poprosił. - Jeśli będzie trzeba, przywiążcie ją do
ołtarza! To moja wina, że została na to narażona.
- Bądz spokojny, możesz nam zaufać.
Milan, wiedziony chęcią odwetu, poszedł więc za innymi. %7łałował tylko jednego: że
nie zabił groznego demona, kiedy miał taką możliwość.
Milan wiedział jednak, że nigdy by się na to nie zdobył. Nie był mordercą, nie chciał,
by czyjaś krew ciążyła mu na sumieniu.
Teraz jednak sytuacja się zmieniła. Przedtem nikt nie przypuszczał, jak bardzo
niebezpieczny jest obcy przybysz.
- A co z dzieckiem? - zapytał kobiety ksiądz, gdy już wnieśli Elenę do kościoła i
starannie zamknęli drzwi na klucz.
- Dziewczęta wzięły ze sobą dwóch czy trzech mężczyzn i razem poszli szukać -
odparła jedna z niewiast. Musiała wołać, by zagłuszyć krzyki Eleny. - Ale młódki były
wystraszone, nie chciały iść na południe, póki nie schwytają tego złego człowieka.
- Rozumiem, to nawet rozsądnie z ich strony. Teraz jednak myślę, że powinniśmy
zrobić to, co zaproponował Milan: przywiążemy Elenę, nie do ołtarza, rzecz jasna, tylko do
tej kolumny. Och, jakże ona kopie!
Ksiądz przez chwilę podskakiwał na jednej nodze, rozcierając kostkę u drugiej. Elena
trafiała bardzo celnie.
W końcu zdołali przywiązać ją do kolumny, musieli też zakneblować jej usta, by
stłumić krzyki. Elena wpatrywała się w nich błędnym wzrokiem, rzucając głową na wszystkie
strony. Usiłowała zerwać więzy, ale szczęśliwie okazały się mocne. Mocniejsze od tej
nadludzkiej siły, jaką teraz miała jako niewolnica Solvego. Siła jego woli była doprawdy
przerażająca, zwłaszcza teraz gdy czuł się tak urażony laniem, jakie spuścił mu Milan.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]