Odnośniki
- Index
- Cornick Nicola Kochanek lady Allerton
- Kulonleges utas John J. Nance
- KSIEGA DZUNGLI
- Fielding Helen El Diario De Br
- Business English Tests
- The Eightfold Path for the Householder Jack Kornfield
- Laurie King Mary Russel 08 Locked Rooms
- Strzelczyk Jerzy Mieszko I
- 479DUO.Andrews Amy Wyspa przeznaczenia
- Nancy Collins Angels on Fire
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak Kirsti Skrof. Już ona potrafi pilnować kiesy. A Lankella należy do ludzi stworzonych do
szczęścia i bogactwa, to jego przeznaczenie. Chciałem dać mu szansę ułożenia sobie życia,
tak aby było zgodne z owym przeznaczeniem. Widzę, jak się uśmiecha w chmurach, przy
oszałamiającym ryku silnika. Jeżeli przyjdzie czas próby, Lankella może przynieść chwałę
swemu krajowi. A bez niego Kirsti Skrof nigdzie nie zaznałaby szczęścia. Zapomina pan, że
ta dziewczyna była gotowa popełnić dla niego samobójstwo, choć podejrzewała, że to on
zabił. To jest miłość, przed którą można zdjąć czapkę. Niechże więc pan powie... niechże mi
pan powie, cóż innego mogłem zrobić, skoro sam kochałem Kirsti i nade wszystko pragnąłem
jej szczęścia?
Zapadło milczenie. Byłem wstrząśnięty. W głowie znów mi się rozjaśniło i wszystkie
wątki splotły się nagle w spójną całość. Wyjaśnienie Kuurny było tak oczywiste i tak
niewiarygodne zarazem, że właśnie dlatego mnie przekonało. Kurt Kuurna kochał Kirsti
Skrof i chciał jej szczęścia. Lankella uratował go od utonięcia i Kuurna był mu dłużny życie.
- Mój praszczur oddał swemu królowi własnego konia, aby ten mógł uciec, i
przypłacił to życiem - rzekł Kuurna zgodnie ze swą osobliwą logiką. - I to było zbrodnią,
gdyż czyn ten sprawił, że całe narody zaznały wszystkich niewysłowionych cierpień, jakie
niesie w sobie długa wojna. Ja oddałem konia Lankelli, aby mógł uciec przed własną
lekkomyślnością i słabościami charakteru. Może i tym razem skutki tego okażą się wyłącznie
złe, ale... cóż... Lankella to przecież mój król!
Z rzewnością niemal zapatrzył się w swój obraz, na którym w powodzi słonecznego
światła lekko i jasno unosiła się twarz Kirsti Skrof, po czym dopowiedział wolno:
- Wydawało się, że to takie łatwe. Pani Skrof skąpstwem i chciwością skrzywdziła
wielu niewinnych ludzi. Mógłbym opowiedzieć panu niejedną tragedię, a wtedy przyznałby
pan, panie komisarzu, że ta kobieta dostała jedynie sprawiedliwą zapłatę za swoje czyny, była
to bowiem bezlitosna i bezwzględna stara jędza, która w ostatnich latach usiłowała kupić u
Boga dawno utracony spokój sumienia. Byłem przekonany, że jej śmierć zostanie od razu
uznana za nieszczęśliwy wypadek i wszystko się ułoży. Ale jak pan słusznie zauważył, panie
komisarzu, morderstwo jest zawsze morderstwem.
Palmu powoli pokręcił głową. Twarz miał surową i twardą, a w jego oczach błysnęła
lodowata stal.
- Nie - odezwał się w końcu - pana nic nie usprawiedliwia.
- Dlatego lepiej powiedzieć teraz wszystko - stwierdził spokojnie Kuurna. - Czyżby
pan nie spostrzegł, jak mi ulżyło, kiedy pana zobaczyłem? Bo wiedziałem, że to się wreszcie
skończy. Ostatnie dwa dni i dwie noce były dla mnie bardzo długie, panie komisarzu. Dziś w
nocy spisałem testament.
- Jeszcze jeden testament w tej sprawie to już trochę za wiele jak dla mnie - odrzekł
spokojnie Palmu. - Niechże pan nie będzie tchórzem, Kuurna. Dostanie pan marne dziesięć
lat, a wyjdzie jeszcze wcześniej, za dobre sprawowanie.
Kuurna zastanawiał się tylko sekundę.
- Gdyby wykonywano u nas wyroki śmierci - odezwał się dumnie - byłbym gotów.
Krew mojego rodu już bryzgała na katowski pień. Pan chyba nie wie, o czym mówi, panie
komisarzu. Więzienie dla mnie...
Palmu podniósł się powoli i zrobił krok w jego kierunku. Ale Kuurna ani drgnął. Na
jego ustach zapełgał znów dawny, złośliwy uśmieszek.
- Zapomina pan, panie komisarzu, że samo przyznanie się do winy nie wystarczy w
tak obciążającej sprawie - powiedział żartobliwie. - Mimo że ma pan przy sobie
wiarygodnego świadka. W sądzie nigdy nie zdoła pan udowodnić mi winy, choćbym nawet
się przyznał.
Palmu zmarszczył nieznacznie brwi.
- Mam jednak przekonujący dowód - dodał pospiesznie Kuurna. - Zachowałem go dla
zabawy, a pańskie przytępawe ogary oczywiście go nie znalazły, choć wylały mi nawet farbę
z miseczki, żeby zobaczyć, czy czegoś w niej nie ukryłem. Podaruję go panu... lecz pod
jednym warunkiem.
- A mianowicie? - zapytał niechętnie Palmu.
- %7Å‚e Kaarle Lankella i Kirsti Skrof nigdy siÄ™ o niczym nie dowiedzÄ…. W gazetach nie
było jeszcze na ten temat ani słowa. Niech pan zakończy tę sprawę za zamkniętymi drzwiami,
panie komisarzu, a wręczę panu przekonujący dowód swojej winy.
Palmu nie odpowiedział, tylko patrzył wyczekująco na Kuurnę.
- Proszę najpierw zamknąć na klucz drzwi atelier - zaproponował niewinnie Kuurna.
Komisarz wyznał mi potem, że niejasno przeczuwał, iż to kolejna drwina. Mimo to,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]