Odnośniki
- Index
- Caine Rachel Wampiry z Morganville 05 Pan Ciemności Tłumaczenie Oficjalne
- Morgan Sarah Świąteczny tydzień
- Morgan Sarah Zimowy wieczĂłr
- Kretz Jayne Ann Zapomniane marzenia
- Bullen Alexandra Życzenie 02 Złudne marzenia
- Monarsze sekrety Jankowski
- jak_zdobyc szcz晜›cie i kasć™
- The Adventures of Peter Pan
- Rydzynski Marie Szcz晜›liwy traf
- Joel Rosenberg H
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
on potrafił dostrzec, co przyciągało i urzekało klientów. A ona? Miała tylko
powielać jego pomysły? Wykluczone Potrzebowała czegoś własnego, absolutnie
wyjÄ…tkowego.
Myśli kłębiły się w jej głowie. Mike opierał się na upodobaniu ludzi do
błyskotek i blichtru. Zatem ona powinna oprzeć się na czymś zgoła przeciwnym.
Tylko na czym?
Nagle uświadomiła sobie, \e ju\ od wielu dni chodził jej po głowie pewien
pomysł. Tyle tylko, \e a\ do tego wieczora nie miała czasu, by go dokładnie
przemyśleć. Ale przecie\... Zamyśliła się głęboko.
Tymczasem Mike tokował dalej.
Byle tylko weszli do środka. Tylko o to chodzi. Przyciągnąć ich. A wtedy ju\
na pewno zostawiÄ… trochÄ™ zielonych.
Na swój sposób Mike miał rację. Jej jednak to nie odpowiadało. Nie chciała, nie
mogła mamić ludzi błyskotliwymi sztuczkami, tak jak on. Musiała postępować
zgodnie z tym, w co sama wierzyła.
Oblizała wyschnięte wargi. Cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy.
Wiesz, Mike powiedziała cicho mo\e nawet w pewnym sensie masz
racjÄ™.
Pochylił się ku niej, jakby chciał odczytać słowa z ruchu jej ust.
O czym ty mówisz? spytał z naciskiem.
Uśmiechnęła się. Tak! Im dłu\ej o tym myślała, tym lepiej to wszystko
wyglądało.
Nic takiego, Mike. Pomogłeś mi tylko rozwinąć pewien pomysł.
Chcesz powiedzieć, \e podsunąłem ci jakieś wyjście z sytuacji?
zarechotał. Daj spokój moja miła. Chyba nie jesteś a\ tak głupia? Przecie\
wiesz, \e dla twojego sklepu nie ma ratunku.
Lisa spojrzała na Carsona. Siedział na brze\ku krzesła z za ciśniętymi
szczękami. Jego oczy mówiły: Walnę go, jeśli tylko zechcesz . Wybuchnęła
śmiechem i poło\yła rękę na jego dłoni.
Nie potrzeba powiedziała, jakby odezwał się głośno Nie słyszałeś, co
Mike powiedział przedtem? On i ja świetnie się rozumiemy. Uśmiechnęła się
szeroko. Prawdę mówiąc zwróciła się do wszystkich przy stoliku
właśnie pomógł mi zadecydować, co mam robić dalej ze sklepem. Dziękuję,
Mike. Nigdy ci tego nie zapomnÄ™.
Mike zastygł zaskoczony. Zbladł. Cała pyszałkowatość i pewność siebie nagle
go opuściły.
Co ja takiego powiedziałem? zapytał skonsternowany.
Chyba nie zamierzasz wykorzystać mojego pomysłu z modelami, co?
Ale\ skąd! Nie. Męscy modele zupełnie nie są w moim stylu uśmiechała
się przyjaznie, ale tajemniczo. Grają kolejny wolny kawałek zwróciła się
do Carsona. Zaryzykujesz?
Uśmiechnął się. Nie zrozumiał, o czym Lisa mówiła, zwracając się do Mike a,
lecz i tak bardzo podobał mu się sposób, w jaki to zrobiła.
Z tobÄ… zaryzykujÄ™ wszystko. Chodzmy.
Wiatr znad oceanu pachniał wodorostami i chłodził n ramiona. Lisa szczelniej
otuliła się płaszczem. Ocean miał kolor atramentu. Mały skrawek księ\yca
rzucał na powierzchnię wody delikatną poświatę.
Kiedy byłam małą dziewczynką, mnóstwo czasu spędzałam na tej pla\y.
Powoli szli po zimnym piasku. Znałam tu ka\dą mewę, ka\dego kraba.
Prawdziwa kalifornijska dziewczyna mruknÄ…Å‚ Carson.
Popatrzyła na niego. Ju\ kwadrans wcześniej -zdjęli buty i szyli w księ\ycowym
blasku. A on nawet jej nie dotknął. Wyglądało na to, \e mogła nie doczekać się
upragnionego pocałunku.
Ale ty nie jesteś stąd, prawda? spytała.
Uśmiechnął się słabo i odwrócił twarz.
- Nie odparł. Mieszkam tutaj nieco ponad rok.
Jego odpowiedz zastanowiła ją.
A gdzie jest twój dom... twoja rodzina? spytała po chwili.
Tak naprawdę, to nie mam \adnej rodziny. Zakaszlał, nie patrząc na nią.
Nikogo, o kim warto by rozmawiać.
Co masz na myśli?-
To, \e... zaczÄ…Å‚, wyraznie zirytowany takim przepytywaniem. W
pewnym sensie mam jakąś rodzinę, lecz nie utrzymujemy kontaktów. Jesteśmy
trochę skłóceni.
Lisa westchnęła cię\ko. Zorientowała się bez trudu, \e za tą wymijającą
odpowiedzią kryło się coś więcej.
To mo\e być du\y błąd powiedziała. Rodzina jest bardzo wa\na.
Zawsze chciałam mieć wielu krewnych.
Przecie\ miałaś rodzinę \achnął się niecierpliwie. Dziadka.
Tak. I z własnej woli odwróciłam się od niego. Od tego, który był jedynym
moim krewnym. Dzisiaj mnie przera\a sama myśl o tym.
Wreszcie odwrócił się ku niej i spojrzał jej w oczy.
I teraz chcesz mieć dziecko, \eby jakoś to naprawić, tak?
Uniosła głowę, by wiatr odgarnął jej włosy z oczu. Uczucia do dziadka i
pragnienie posiadania dziecka nie miały \adnego związku. Ale to przecie\ nadal
nie była cała prawda. Tylko w jaki sposób mu to wytłumaczyć, jak pokonać jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]