Odnośniki
- Index
- 13. Wilson Gayle Pamiętna noc
- Garnier Red Jedna noc to za mało
- Howard Linda Ostatnia noc
- MacLean Alistair Noc bez brzasku
- 284. Lawrence Kim Noc w Szkocji
- 074 Ewa wzywa 07... Trop wiedzie w historię Osiadacz Maria
- Buyno Arctowa_Maria_ _Wies_szczesliwa
- 2007 Ghost R
- Sharon_Owens_ _Tawerna_przy_Klonowej
- ebooks.pl.stomma.ludwik. .zywoty.zdan.swawolnych.(osiol.net)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Będzie panu potrzebny wyszeptał.
Od razu pociÄ…gnÄ…Å‚em spory Å‚yk.
Mam pieniądze powiedziałem. Tu! Niech mi pan przyniesie jeszcze całą bu-
telkę. Zabrałem portfel Georga, w którym znalazłem sporo pieniędzy. Przez moment
wahałem się, czy go nie wyrzucić. Znalazłem też jego paszport razem z moim i pasz-
port Heleny. Miał je w kieszeni.
Rzeczy Georga związałem w węzeł, włożyłem do środka kamień i w porcie wrzuci-
łem do wody. Paszport obejrzałem dokładnie przy świetle latarki kieszonkowej. Potem
pojechałem do Gregoriusa. Obudziłem go i uprosiłem, by fotografię Georga zamienił
na moją. W pierwszej chwili odmówił przerażony. Jego usługi ograniczały się do pod-
rabiania paszportów emigranckich uważał się za bardziej sprawiedliwego niż Bóg,
którego czynił odpowiedzialnym za nasze nieszczęścia nigdy nie miał dotychczas do
czynienia z dokumentami wysokiego funkcjonariusza gestapo. Wyjaśniłem, że przecie
183
nie potrzebuje, jak to robią artyści, podpisywać swego dzieła. To ja będę za to odpowia-
dał i nikt się o niczym nie dowie.
A jeżeli wezmą pana na tortury?
Pokazałem mu moje ręce i twarz.
Za godzinę już mnie nie będzie powiedziałem. Z taką twarzą jako emi-
grant nie ujechałbym nawet dziesięciu kilometrów. Muszę przedostać się za granicę. To
moja jedyna szansa. Proszę zrobić reprodukcję zdjęcia z mojego paszportu i umieścić
zamiast fotografii w paszporcie gestapowca. Ile to będzie kosztowało? Mam pieniądze.
Gregorius zgodził się.
Lachmann przyniósł drugą butelkę koniaku. Zapłaciłem mu i poszedłem z powro-
tem do pokoju. Helena stała obok nocnego stoliczka. Szuflada, w której uprzednio znaj-
dowały się listy, była otwarta. Wsunęła ją z powrotem i podeszła do mnie.
Czy to Georg cię tak urządził? spytała.
To była spółka odpowiedziałem.
Niech będzie przeklęty! podeszła do okna. Kot, który tam siedział, dał susa.
Otworzyła je. Niech będzie przeklęty! powtórzyła z taką mocą i namiętnością, jak
gdyby wymawiała jakieś rytualne zaklęcie. Niech będzie przeklęty przez całe życie,
na zawsze...
Ująłem jej zaciśnięte pięści i odciągnąłem ją od kona.
Musimy natychmiast wyjechać.
Schodziliśmy klatką schodową w dół. Ze wszystkich drzwi odprowadzały nas spoj-
rzenia. Czyjeś szare ramię skinęło na mnie.
Schwarz! Niech pan nie bierze plecaka. %7łandarmi są wrażliwi na plecaki. Mam
tanią walizkę, imitacja skóry, bardzo poręczna...
Dziękuję odpowiedziałem. Nie potrzebuję teraz walizki, potrzebuję szczę-
ścia.
Będziemy trzymać kciuki.
Helena poszła przodem.
Usłyszałem, jak jakaś zmoknięta prostytutka doradzała jej właśnie przed bramą, by
nie ruszała się z domu; deszcz popsuł dziś interes. Zwietnie! pomyślałem. Jeśli
chodzi o mnie, ulice mogą być jeszcze bardziej opustoszałe.
Helena zdumiała się, gdy zobaczyła samochód.
Skradziony powiedziałem. Musimy odjechać tym wozem możliwie najda-
lej. Wsiadaj.
Było jeszcze ciemno. Deszcz strumieniami ściekał po szybach. Gdyby jeszcze gdzieś
na stopniu była krew, zmyłby ją na pewno. Zatrzymałem się o jedną przecznicę dalej od
miejsca, gdzie mieszkał Gregorius.
184
Zaczekaj tu spokojnie na mnie zwróciłem się do Heleny, wskazując na szklany
daszek jakiegoÅ› sklepu.
A nie mogłabym zostać w samochodzie?
Nie. Gdyby ktoś nadszedł, udawaj, że czekasz na klienta. Będę zaraz z powrotem.
Gregorius gotów już był ze swoją robotą. Strach zrejterował przed ambicją artysty.
Najtrudniej było z mundurem powiedział. Pan przecie ma na sobie ubranie
cywilne. Niech pan spojrzy. Zciąłem mu po prostu głowę.
Mistrz odkleił fotografię Georga, obciął mu szyję i głowę, a mundur przyłożył do
mojego zdjęcia. Otrzymany w ten sposób montaż sfotografował.
Obersturmbannführer Schwarz powiedziaÅ‚ z dumÄ…. KopiÄ™ miaÅ‚ już wysuszonÄ…
i nalepioną. Pieczęć jest dość udana. Gdyby ktoś chciał ją dokładnie sprawdzić, byłby
pan bez wątpienia zgubiony nawet gdyby była autentyczna. Tu oddaję panu nie
uszkodzony stary paszport.
Wręczył mi obydwa paszporty i resztki fotografii Georga. Podarłem je, schodząc ze
schodów, w drobne kawałeczki, i rozsypałem w wodzie płynącej w rynsztoku.
Helena czekała. Skontrolowałem przedtem wóz; bak był pełny. Jeżeliby szczęście nam
dopisało, moglibyśmy z tą ilością benzyny dotrzeć do granicy. Jak dotychczas, nie mo-
głem na nie narzekać w szufladce tablicy rozdzielczej znalazłem karnet upoważnia-
jący do przekroczenia granicy, dwukrotnie już wykorzystany. Postanowiłem nie prze-
kraczać granicy tam, gdzie już samochód kiedyś przejeżdżał. Znalazłem też parę ręka-
wiczek, przewodnik Michelina i atlas samochodowy Europy.
Auto mknęło poprzez deszcz. Do świtu pozostało jeszcze kilka godzin. Jechaliśmy
w kierunku Perpignan. Zanim nastanie dzień, chciałem jechał głównymi szosami.
Może ja poprowadzę? zaproponowała po jakimś czasie Helena. Spójrz na
twoje ręce!
Czy potrafisz? Wcale jeszcze nie spałaś.
Ty również nie.
Spojrzałem na nią. Wyglądała, jakby była wypoczęta i opanowana. Nie mogłem tego
pojąć.
Może wypijesz trochę koniaku?
Nie, będę jechała, aż gdzieś po drodze może będzie można napić się kawy.
Lachmann dał mi jeszcze całą flaszkę.
Wydostałem ją z kieszeni płaszcza. Helena odmówiła. Miała swoją morfinę.
Potem powiedziała łagodnie. Spróbuj zasnąć. Będziemy prowadzić na
zmianÄ™.
Helena prowadziła wóz lepiej ode mnie. Po chwili zaczęła nucić jakieś monotonne,
proste piosenki. Znajdowałem się w stanie silnego napięcia; teraz pod wpływem mia-
rowej pracy motoru i nuconej półgłosem melodii ogarniała mnie senność. Wiedziałem,
185
że muszę odpocząć, wciąż jednak zrywałem się ze snu. Obok w szarzyznie przedświtu
mknął bez końca krajobraz. Jechaliśmy z zapalonymi światłami, niewiele sobie robiąc
z przepisów o zaciemnianiu.
Czy go zabiłeś? spytała Helena.
Tak.
Byłeś zmuszony?
Tak.
Jechaliśmy dalej. Przyglądałem się okolicy i myślałem o różnych sprawach. Potem
zapadłem w kamienny sen. Gdy się ocknąłem, deszcz już nie padał. Był ranek, motor
szumiał, Helena siedziała przy kierownicy, zdawało mi się, że śnię.
To nie jest prawda, co ci powiedziałem odezwałem się.
Wiem odpowiedziała.
To był ktoś inny.
Wiem.
Nie patrzyła na mnie.
18.
W ostatniej większej miejscowości przed granicą musiałem załatwić wizę hiszpań-
ską dla Heleny. Tłum przed konsulatem był tak duży, że nie było mowy o przeciśnięciu
się. Trzeba było zaryzykować wóz mógł być już poszukiwany lecz innej możliwo-
ści nie było. Paszport Georga posiadał wizę.
Skierowałem spokojnie mercedesa na tłum. Ludzie zaczęli się rozstępować dopiero
wtedy, gdy po numerze rozpoznali, że wóz jest niemiecki. Tłum rozpadł się przed nami
na dwie części. Część emigrantów rzuciła się do ucieczki. Samochód przedzierał się aleją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]