Odnośniki
- Index
- Harlequin na zyczenie 39 Sposob na klopoty 01 Summers Cara Szczescie i brylanty
- 074 Ewa wzywa 07... Trop wiedzie w historię Osiadacz Maria
- Remarque_Erich_Maria_ _Noc_w_Lizbonie
- Fielding_Liz__ _Ogrod_szczescia
- ebook History Egypt Egyptian Myth and Legend
- Burroughs Edgar Rice 7.Ludzie z pieczar
- 1998 Qigong Zhuan Falun
- Harlan Coben Krótka piśÂ‚ka
- MrówczyśÂ„ski BolesśÂ‚aw LeśÂ›na Druśźyna
- Goethe Johann Wolfgang von Cierpienia mśÂ‚odego Wertera
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bałamuciły*. Słychana to rzecz... Chłopak do szkoły iśd nie chce, a do miasta na naukę się wybiera... A
niechby se tam poszedł, ale ten nicpoo pieniędzy chce, że to mu się niby należą... A wszystko bez to, że
pani nauczycielka do szkoły go nie ściągnie... rozgadał się Zlęzak, coraz to podnosząc głos, jakby chciał
zastraszyd młodziutką nauczycielkę. Więc ja tu po dobroci przychodzę, żeby pani nauczycielka na to
zaradziła... Bo jak nie, to jakem dobry, ze skargą pójdę... ciągnął dalej, coraz grozniej łypiąc oczami.
Ze skargą? A dokąd to? wciąż niezastraszona pytała panna
Józefina.
' bałamucid się - tu: marnowad czas, próżnowad.
115
A do wójta... Albo i do samego pana starosty... Tak! Tak! Powiem, że taka nauczycielka, co dzieci do
szkoły nie ściąga, nic warta; że jej nie chcemy i niech nam dadzą inną albo i nauczyciela, co twardą rękę
ma niemal już krzycząc, mówił Zlęzak, bardzo rad z siebie, że tak wszystko dobrze wykoncypował* i że
tę małą" zastraszył.
Jednak nauczycielka nie wydawała się zastraszona, tylko jej uśmiechnięte dotąd oczy pociemniały i jakieś
ogniki w nich się zapaliły.
Przede wszystkim proszę nie krzyczed! rzekła nakazująco. A po wtóre, proszę posłuchad: rodzice
czy opiekunowie, którzy dzieci do szkoły nie posyłają, odpowiadająza to i płacąkarę. Więc nie pan na
mnie skarżyd będzie, aleja zawiadomię, że chłopca do szkoły nie posyłacie...
Jak to? I karę płacid mam?
A naturalnie! Takie jest prawo.
Zlęzak łypał oczami na wszystkie strony. No, no! Ta nauczycielka, ten dzieciuch, twarda była i mądra!
Zamiast ją nastraszyd, mógł biedę na siebie ściągnąd. Więc popróbował z innej beczki i przybierając
żałośliwy wyraz twarzy, zaczął płaczliwym głosem:
Oj, ty chłopie biedny! Oj, ty wierzbino przydrożna! Każdy cię krzywdzi, każdy ci gałęzie łamie, a ty
cierp, biedaku! Znikąd dla ciebie zmiłowania, a z każdej strony lezie nieszczęście i dalej po łbie walid! Oj,
ty biedna, nieszczęśliwa drzewino!
Patrzył spod oka, spodziewając się, że jego żałosne przemówienie wzruszy nauczycielkę, ale ta śmiała się
tylko i nic!
Nie ma się na co uskarżad! Wierzbina drzewo silne i trwałe: nic go nie zmoże! I chociaż niejedną
gałąz jej odłamią, rośnie sobie i wciąż nowe pędy puszcza. A panu też żadna krzywda się nie dzieje!
Jakże?! A z tą karą?!
' wykoncypowad - żartobliwie: wymyślid, wykombinowad.
116
Tod jej jeszcze niema. Można by jakoś zaradzid...
Oj, paniusiu najmilsza! Więc radzcie! Nie darmo ludzie mówią, że paniusia chod taka młodziutka,
mądra, jak sam król Salomon! pokornym, przymilnym głosem prosił Zlęzak, znowu z innej beczki
zaczynajÄ…c.
Widzi pan! Ja bym radziła chłopaka do miasta puścid... zaczęła poważnym głosem panna Józefina,
ale Zlęzak przerwał jej, zaperzywszy się jak indyk, gdy mu co czerwonego pokażą:
To niemądra rada! Właśnie! Chłopaka do miasta! I pieniądz mu dad! Moją krwawicę! Mój pot
krwawy! Niedoczekanie! krzyknął, a twarz jego stała się czerwonosina.
Czekajcie! Czekajcie! Nie gorączkujcie się! spokojnie mówiła dalej panna Józefina. Rozważcie
sobie dobrze. Jak chłopak we wsi zostanie, ciągłą biedę z nim mied będziecie. Naprzód kara za
nieposyłanie do szkoły... Potem z tą dubeltówką... Za nią to już kara duża... Kilkaset złotych za
niedozwolone używanie broni.
Co?... I niby ja miałbym to płacid?!... jąkał zdławionym głosem Zlęzak. Nie dam! Nie dam! Niech
mnie zarżną! Niech zastrzelą! Nie dam!
Nikt ani zarzynad, ani strzelad do pana nie będzie... Po prostu przyjdzie komornik i sprzeda konia,
krowÄ™...
O, Jezu! Jezu! Za co mnie karzesz? jęczał Zlęzak.
Więc pomyślcie, czy nie lepiej chłopca puścid? Niewiele mu tam potrzeba na drogę i na przetrzymanie
pierwszych chwil... Mogłabym dad list, to by mu dobrzy ludzie w mieście pomogli...
Zlęzak, nie przestając jęczed, szybko kalkulował, a sprytny był i chytry na podziw.
Ta mała" dobrze mówiła: pozbyd się chłopaka za psie pieniądze i koniec.
Więc co? Wyślecie chłopca do miasta? przynaglała panna Józefina widząc, że opiekun Petrka
mięknie.
Wyjścia żadnego nie mam, chudzinajeden! A już tam panienka
117
[ Pobierz całość w formacie PDF ]