Odnośniki
- Index
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 04 Pendragon
- 01 Susan Mallery Podarunek Ayanny (Romans z księciem)
- Susan Krinard [Fane 02] Lord Of The Beasts
- King Stephen Pokochala Toma Gordona
- Brian Lumley Necroscope 05 Deadspawn
- DeMello Anthony Przebudzenie
- Hannah Kristin Wspólnicy
- sc353 9 45
- Grace Carol Odnaleziony skarb
- Stableford, Brian Man in a Cage
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czyna zasłabnie albo wyjdzie. Nawet bracia krzywili się, gdy zobaczyli je po raz pierw-
szy.
- Cześć, Diego - powiedziała ze zdziwieniem. - Nie masz nic przeciwko temu, że
popływam?
L R
T
- A nie wolisz zaczekać, aż ja stąd wyjdę?
- Mogę zaczekać, jeśli chcesz.
- Dla mnie to żaden problem. Rób, co chcesz. - Podciągnął się na brzeg basenu i
oczywiście już przy pierwszym kroku znów się potknął.
Dopiero po chwili odzyskał równowagę. Stał tak, ociekając wodą i czekał na prze-
rażone westchnienie.
- Czy noga znów sprawia ci kłopoty? - zapytała Maxie, wpatrując się w nią inten-
sywnie. - Adrenalina po przejażdżce chyba już opadła - zaśmiała się. - A może za bardzo
ją sforsowałeś w basenie?
Przeszedł obok niej, sięgnął po ręcznik i znów się zachwiał. Maxie skrzywiła się i
wyciągnęła rękę, chcąc mu pomóc.
- Bardzo ci dziękuję, ale potrafię samodzielnie podnieść ręcznik - warknął.
- Rany boskie, Diego! - obruszyła się Maxie i rzuciła w niego ręcznikiem. Złapał
go, ale znów stracił równowagę i musiał kilka razy podskoczyć, żeby ją odzyskać.
- No i co? - zapytał, widząc, że ona wciąż się w niego wpatruje.
Zauważyła, że Diego próbuje zdjąć ciężar z chorej nogi, ale nie była pewna, co
jeszcze go zirytowało.
Zapewne blizny; wyglądały niedobrze i Diego na pewno nie chciał, by ktoś je zo-
baczył, ale było już za pózno. Maxie była przekonana, że większość z tych blizn udałoby
się zmniejszyć przy użyciu odpowiednich maści. Wiedziała również, że Diego ćwiczył
regularnie, by wzmocnić mięśnie grzbietu, ale zaniedbał pielęgnację gojącej się skóry.
Pomyślała jednak, że nie przyszła tu stawiać diagnozy, tylko popływać, i powoli zdjęła
sarong. Na szczęście kostium, który miała na sobie, nie odsłaniał zbyt wiele. Pływała dla
przyjemności, a nie po to, by chwalić się swoim ciałem.
- Piękny basen. Czy goście weselni będą mogli z niego skorzystać?
- Oczywiście, że tak.
Słyszała w jego głosie napięcie i postanowiła wziąć byka za rogi.
- Czy zrobiłam coś, co cię zdenerwowało? Jeśli tak, to przepraszam. A może cho-
dzi o twoje blizny? - zapytała śmiało. - Czy sądzisz, że nie jestem w stanie na nie patrzeć,
że czuję odrazę? Czy uważasz, że jestem tak płytka?
L R
T
- Zupełnie się nad tym nie zastanawiałem.
- Doprawdy? W takim razie nie patrz na mnie takim wzrokiem. Jeśli nie chcesz,
żebym korzystała z basenu, to sobie pójdę.
Na ustach Diega pojawił się cyniczny uśmiech.
- To śmiałe słowa, Maxie.
- Zmiałe? Chyba jesteś odpowiednią osobą, żeby to ocenić, prawda?
- Co chcesz przez to powiedzieć? - Jego uśmiech zgasł.
- To ty jesteś odważny - odrzekła, wytrzymując jego spojrzenie. - Wszyscy wiedzą,
jaki jesteś odważny. Udowadniasz to każdego dnia, gdy ćwiczysz, by odzyskać siły.
Wiem, jak monotonne muszą być dla ciebie te ćwiczenia, szczególnie że nie przynoszą
wielkich efektów. Po prostu dają nadzieję, że kiedyś w przyszłości odzyskasz pełną
sprawność. Podjąłeś bardzo odważną decyzję, każąc zachować konia przy życiu, choć
wszyscy sądzili, że jego noga nie da się wyleczyć i że należy go zastrzelić. Holly mówiła
mi o tobie bardzo dużo. Skoro więc jesteś taki odważny, to nie powinieneś mieć nic
przeciwko temu, że dotknę twoich blizn i spróbuję je rozmasować.
Diego odrzucił ciemną głowę do tyłu i roześmiał się jej prosto w twarz.
- A może jesteś zbyt dumny, by przyjąć czyjąkolwiek pomoc?
- Masz tupet!
- Owszem - zgodziła się spokojnie - więc nawet nie próbuj mnie zastraszyć. Jestem
tu, jestem sama i nie boję się ciebie. A ty czego się boisz, Diego? Porażki? Czy boisz się,
że już nigdy nie będziesz w stanie grać w polo na najwyższym poziomie? Jeśli tak, to
spróbuję ci pomóc. A jeśli nie o to chodzi, to jesteś najbardziej niegrzecznym mężczy-
znÄ…, jakiego znam.
Patrzył na nią, tak jakby nie wierzył własnym uszom, ale ktoś musiał mu to w koń-
cu powiedzieć. Lepiej było powiedzieć mu wprost, co myśli, niż kryć się za uprzejmością
aż do końca pobytu.
- Jestem przekonana, że potrafię ci pomóc - ciągnęła z wielką pewnością w głosie.
- Fizjoterapeuta ze szpitala nauczył mnie technik masażu, które pomagały mojej matce.
- I naprawdę sądzisz, że pozwolę ci wypróbować je na mnie?
L R
T
- A dlaczego nie? - Znów wytrzymała jego wrogie spojrzenie. - Co masz do strace-
nia, Diego?
- Moi fizjoterapeuci nie potrafili mi pomóc, a ty sądzisz, że potrafisz to zrobić?
- Mogę spróbować - powiedziała cicho.
Wiedziała, że zachowuje się trochę natrętnie.
Owszem, jej propozycja była ryzykowna, ale Maxie zawsze próbowała pomagać
innym, jeśli tylko była w stanie to zrobić, i nie zamierzała się zmieniać tylko dlatego, że
Diego nie miał ochoty okazywać przed nią swoich słabości. Każdy od czasu do czasu
bywał słaby.
- Proszę, Diego, pozwól mi spróbować. Przecież nie wyrządzę ci żadnej krzywdy.
Wyraz jego twarzy sugerował, że lepiej, by nie próbowała.
L R
T
ROZDZIAA SZÓSTY
Zaczęła już żałować swojej propozycji. Diego patrzył na nią wyzywająco, jakby
chciał ją sprowokować, by go dotknęła. Szczerze mówiąc, nie była pewna, czy się na to
odważy.
- Na stole jest olejek - uśmiechnął się kpiąco.
Obróciła butelkę w rękach.
- Co to takiego?
Dostał ten olejek od miejscowego znachora w zamian za zwój liny i paczkę miętó-
wek.
- Nie mam pojęcia. Olejek do masażu. Czy to ma jakieś znaczenie?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]