Odnośniki
- Index
- NajpiÄkniejsze opowieĹci 20 ZbĹÄ kane serca Sandemo Margit
- Card Orson Scott PĹomieĹ serca (pdf)
- 208. Moon Modean Dar serca
- Ashley Brooke [Beautiful Liars 01] Submission (pdf)
- Andrzejewski Jerzy Ĺad serca
- Plomien_Serca
- Immortals 01 The Calling Jennifer Ashley
- H190. Ashley Anne PowtĂłrne oĹwiadczyny
- Az ajanlat Katie Ashley
- Harlequin na zyczenie 39 Sposob na klopoty 01 Summers Cara Szczescie i brylanty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Witaj, CC. powiedziała z uśmiechem. Nie sądziłam, \e się dziś
spotkamy.
Stephanie się nade mną zlitowała. W przeciwnym razie jadłbym dziś na
kolację zupę z puszki. Co za szczęście, \e mnie zaprosiła. Nie mam pojęcia, co
przygotowałaś, ale to coś pachnie wspaniale!
Valerie zarumieniła się z radości. Zerknęła na niego z ukosa i mruknęła do
siostry:
No widzisz, przez \ołądek zawsze trafisz do serca mę\czyzny. Kto jeszcze
przyjdzie?
Tylko Bobby. Dwie pary. Spędzimy miły wieczór oznajmiła Stephanie z
szelmowskim uśmiechem. Valerie me była zachwycona jej paplaniną.
Chodz, pomo\esz mi w kuchni zarządziła.
C.C., czuj się jak u siebie w domu. Czy masz na coś ochotę? Czego się
napijesz?
Stephanie poczęstowała mnie piwem. Zadowolę się tym na początek.
Uniósł napełnioną szklankę i usiadł. Na jego twarzy pojawił się leniwy
uśmieszek. Valerie rzuciła mu nieprzyjazne spojrzenie, pociągnęła siostrę do
kuchni i zapytała bez \adnych wstępów:
Stephanie, czy mo\esz sama bawić gości rozmową? Posprzeczałam się
wczoraj z C.C. i czuję się dość niezręcznie, chocia\ na nim ta kłótnia nie
wywarła najmniejszego wra\enia.
O co poszło?
Mniejsza z tym zbyła ją Valerie. Będę ci wdzięczna, jeśli pomo\esz
nam w tej kłopotliwej sytuacji.
Mo\esz na mnie liczyć zapewniła Stephanie, z trudem opanowując
ciekawość.
Wkrótce zjawił się Bobby, przemiły mę\czyzna o jasnobrązowych włosach,
dobiegający trzydziestki. Po chwili zasiedli do stołu. Stephanie podtrzymywała
swobodną, o\ywioną konwersację. Valerie przezwycię\yła w końcu
zakłopotanie. Po obfitym posiłku goście pomogli sprzątnąć ze stołu, a potem
całe towarzystwo usadowiło się wygodnie salonie, popijając wino i próbując
serów.
Stephanie mówiła, \e jutro wyje\d\asz do domu
zagadnął C.C. To dziwne, \e wczoraj nic mi o tym nie wspomniałaś.
Nie jadę do domu sprostowała Valerie, udając, \e nie słyszała złośliwej
uwagi. W niebieskiej koszuli C.C. wydawał się jeszcze przystojniejszy ni\
zazwyczaj. Unikała jego wzroku. Moje córki spędzą Zwięto Dziękczynienia
u babci. Większość dziewcząt mieszkających w internacie wyje\d\a, kilka
jednak pozo stanie w szkole, więc teściowa musi się nimi zaopiekować. Nie
chciała \eby czuła się osamotniona i po stanowiłam... Wzruszyła ramionami.
Tymczasem Stephanie i Bobby naradzali się z o\ywieniem. Po stanowili spędzić
resztę wieczoru poza domem.
Mo\ecie się do nas przyłączyć namawiali drugą parę.
Nie chcę decydować za ciebie, C.C., ale, szczerze mówiąc, powinnam się
wyspać oznajmiła Valerie. Gdy popatrzyli sobie w oczy, poczuła znajomy
niepokój. C.C. zacisnął wargi, a po chwili oznajmił, \e równie\ zostaje.
Stephanie i Bobby wkrótce odjechali. C.C. bez pośpiechu sięgnął po płaszcz i
narzucił go na ramiona. Valerie stała w bezpiecznej odległości. Mę\czyzna z
irytacją spoglądał na jej nienaturalnie uśmiechniętą twarz.
Mo\esz być spokojna, Valerie. Nie masz się czego obawiać. Ani mi w głowie
rzucać się na ciebie i całować do utraty tchu. Masz na to moje słowo burknął.
Wyglądała tak ładnie i świe\o z włosami przewiązanymi ró\ową wstą\ką, \e
niespodziewanie ogarnęła go czułość. Zapomniał o złośliwościach. Niełatwo
będzie go dotrzymać dodał, śmiejąc się cicho. Twarz Valerie złagodniała.
CC. pomyślał, \e warto było zdobyć się na to wyrzeczenie, by ujrzeć jej
uśmiech.
Wszystkiego najlepszego z okazji Zwięta Dziękczynienia, Val.
Miłych świąt, C.C.
Na pewno będą udane szepnął, spoglądając na nią w zadumie. Ujął
smukłą dłoń i zło\ył na niej pocałunek. Do zobaczenia po twoim powrocie.
Tak, po powrocie odrzekła.
Ale\ one urosły, pomyślała Valerie. Krzyknęła radośnie, gdy córki wypadły z
budynku szkoły i przez trawnik ruszyły pędem wiej stronę. Cała trójka szalała z
radości. Uściskom i pocałunkom me było końca. Po chwili matka i córki
usadowiły się w niewielkim mieszkanku babci, \eby spokojnie pogawędzić.
Valerie spojrzała z wahaniem na radosne twarzyczki dziewczynek. Po chwili
oznajmiła im, \e po stanowiła zamieszkać w Teksasie. Przyjęły entuzjastycznie
nowinę o zaplanowanej przeprowadzce. Valerie odetchnęła z ulgą. Długo
rozmawiały. Cienie drzew rosnących w szkolnym parku zaczęły się wydłu\ać.
Powoli zapadał zmierzch. W drzwiach stanęła wysoka kobieta o bujnych siwych
włosach. Przyniosła na tacy podwieczorek: herbatę i domowe ciasteczka.
Teściowa Valerie urodziła się w Anglii i chocia\ po ślubie zamieszkała w
Stanach Zjednoczonych, kultywowała wyspiarskie zwyczaje. Nale\ała do nich
popołudniowa herbatka.
Zdecydowałaś się osiąść w Teksasie? zapytała Elizabeth Hepburn.
Mówiła z nienagannym południowym akcentem.
To ju\ postanowione odrzekła Valerie. Prze prowadzam się po Bo\ym
Narodzeniu.
Hura! krzyknęły blizniaczki.
Na Zwięto Dziękczynienia przygotowały wspólnie małego indyka z
tradycyjnymi dodatkami. Po obiedzie Elizabeth, zagorzała wielbicielka piłki
no\nej, oglądała mecz w telewizji, a Valerie dotrzymywała jej towarzystwa. Nie
mogła się skupić na grze. Myślami była o wiele mil od przytulnego saloniku
w pięknej, teksańskiej willi. Jak C.C. spędza ten dzień? Sam je obiad? A mo\e
poszedł do restauracji? W towarzystwie kobiety? Mo\e zaprosił tę rudą jędzę?
Valerie ogarnęła zazdrość. Postanowiła nie myśleć o C.C.
Następnego dnia świętowały jej urodziny. Przyjęcie w rodzinnym gronie udało
się wspaniale. Był nawet szampan: po kropelce dla blizniaczek i pół butelki dla
Valerie. Czterdzieści lat, rozmyślała, stuknęła mi czterdziestka. Była trochę
podchmielona. Czuła się jak staro\ytny zabytek.
Gdy wieczorem układała córki do snu, Bonnie zaczęła wypytywać o nowy dom.
Brenda miała inne zainteresowania.
Mamusiu, znalazłaś sobie w Teksasie narzeczone go?
- Poznałam miłego pana i zaprzyjazniłam się z nim, więc mo\e Coś z tego
będzie wyjaśniła ostro\nie Valerie. Gniewałabyś się za to na mnie?
Wcale nie. Byłoby fajnie. Brenda popatrzyła na matkę roziskrzonymi
oczyma.
Gdy Valerie poszła do swego pokoju, wino nadal szumiało jej w głowie.
Niespodziewanie nabrała od wagi. Rozbierała się powoli. Pytanie Brendy o
narzeczonego dało jej wiele do myślenia. Czterdziestoletnia matka dwóch córek
nie powinna mieć romantycznych złudzeń. Przeciętny mę\czyzna woli się
spotykać z młodymi ślicznotkami, wolnymi od wszelkich zobowiązań.
Obarczona potomstwem kobieta w średnim wie ku nie ma \adnych szans.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, \e CC. nie jest przeciętnym mę\czyzną. Ma
prawo wiedzieć, dlaczego Valerie tak się obawia wszystkiego, co trąci
erotyzmem. Czas najwy\szy wyznać mu prawdę o operacji. Valerie zacisnęła
mocno powieki. Jestem taka nie szczęśliwa, taka \ałosna, pomyślała wzdychając
rozpaczliwie. Pospiesznie wło\yła flanelową nocną koszulę. A jeśli C.C. będzie
nazbyt zakłopotany, by rozmawiać z nią ó sprawie tak przykrej i wyjątkowej jak
usunięcie piersi i rak?
Cholera! wymamrotała. Była kompletnie roztrzęsiona, poniewa\ nie
potrafiła odgadnąć, jak C.C. przyjmie tę wiadomość.
Jednego była pewna: powie mu prawdę zaraz po powrocie.
ROZDZIAA DZIEWITY
CC. z niedowierzaniem śledził swoje reakcje. W pracy czas dłu\ył mu się
niemiłosiernie. Najchętniej siedział w domu. Odpoczywał w gabinecie,
obserwując pełznącą ospale wskazówkę zegara. To nie do wiary, jak brakowało
mu Valerie Hepburn. Tęsknił za tą kobietą. Chciał ją zobaczyć, porozmawiać,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]