Odnośniki
- Index
- Jeffrey Lord Blade 21 Champion of the Gods
- Hornby Nick Był sobie chłopiec
- 0167. Winters Rebecca Rezerwat miśÂ‚ośÂ›ci
- Anders Wivel Security Strategy and American World Order, Lost Power (2008)
- 260. Landon Juliet Gra w miśÂ‚ośÂ›ć‡
- Christopher Alexander The search for beauty
- H. P. Lovecraft The Dream Quest of Unknown Kadath
- Sandemo Margit 18 Tć™sknota
- Brockway Connie W labiryncie uczuć‡
- Moja_teoria_fotografii_2010
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyjawił, lecz staruszkowi właśnie stanęło perpetuum mobile, jakie w nim, zamiast serca,
obracało się od schyłku dynastii Hia. Z tych, co zostali, nikomu nie dostał się w spadku
ułamek mądrości, pozwalającej wierzyć, że coś tam jest wewnątrz monstrualnego pomnika,
na miarę technosfery. %7łe bez reszty tego nie wypalił gwiezdny ogień. %7łe aż trudno sobie
wyobrazić, do czego byłoby zdolne. Lecz trzeba pomóc z zewnątrz, żeby to wyzwolić.
Tellenbach o tym nie wiedział.
Taki się jeszcze nie narodził.
Tellenbach zobaczył cień zawieszony pod czarnym drzewcem wbity w Skarpę. Burze,
potopy i piekła przetrwał tylko pień osmolony, w sam raz na szubienicę.
Coś ty zrobił, Sypko! za głowę chwycił się Tellenbach. Jaki z ciebie %7łelezniak!
Willi Cox zaśmiał się nagle i sam skoczył w przepaść. Nie leciał długo rozbił się na
galerii trzy piętra niżej. Czaszka mu dziarsko strzeliła na mrozie.
Tellenbach został sam. Sam w maleńkim wszechświecie. Co prawda w dziupli w
Skarpie wabi suczka. Grzeje poduszeczki. Akurat miałby szansę. Przed Lizawietą marny
widok na księcia z bajki.
Razem czy osobno czasami nic to nie zmienia w samotności.
Był sam. Zawieszony w próżni. Przed pomnikiem wysokim na tysiąc pięter. A kiedy
podnosił głowę w nadziei, że jednak zrozumie sens i cel Majestatu, osłupiałym wzrokiem
otarł się o Skarpę Wschodnią. I wydało mu się, że przez śnieżną zamieć dostrzega tam słabą
luminescencję Galaktyki. Lecz ogniki mrowiły się dziwnie, niepokorne wobec zwykłego
bezwładu gwiazd wyznaczających przecież ludzkie losy. Jakby tam mógł ktoś ocaleć od
wody, ognia i obłędu. Jeszcze go perpetuum mobile natchnęło swoją duszą. Dlatego przetrwał
w bunkrach, a teraz mnożył się mimo straszliwego mrozu i przed wylotami dziupli zapalał
słabe ogniska, żeby dać komuś znać ktokolwiek przetrwał po tej stronie; że nie jest sam, że
ktoÅ› poza nim czuwa, po prostu jest bez oglÄ…dania siÄ™ na sens i cel.
Ten ktoś prosi tylko o taki sam znak, ponad przepaścią, zdawało się nie do
wypełnienia.
Tellenbach zbliżył do twarzy puste ręce. Bolały go poparzone dłonie. A przecież
nawet tych rąk nie dostrzegł w ciemności, jakby ich nie było. Więc nie znalazł w nich nic,
czym mógłby ogień skrzesać i czym jego byt przedłużyć.
Tak pozostał na skraju przepaści, chociaż pod nim i nad nim ognie zapalały się w
dziuplach, a jemu tylko szron zakwitał na ustach.
Tekst udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Polska.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]