Odnośniki
- Index
- James Axler Deathlands 009 Red Equinox
- jak_zdobyc szcz晜›cie i kasć™
- Cornick Nicola Kochanek lady Allerton
- Resnick Mike Egzekutor
- Heinlein, Robert A Sky Lift
- Deaver Jeffery Spirale strachu
- 2.Brown Sandra Powrót do śźycia
- Birkner Friede Rekawiczki lady Glorii
- 18.Rosnau Wendy_Dlugie_Upalne_Lato
- Chmielewska Joanna 19 Trudny trup
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiednie miejsce i pora. Ale, na Boga, gdy skończą
kopać, Race wyśpiewa mu wszystko.
- Daj mi ten cholerny szpadel - burknÄ…Å‚.
Z furią wbił narzędzie w punkt zaznaczony
przez Race'a. Ostrze zagłębiło się parę centyme
trów w ziemię i ani milimetra dalej.
- To wszystko, na co cię stać? - zawołał ktoś
żartobliwym tonem.
- Angielska krew - dodał inny.
- Pewnie niebieska.
Cameron wiedział, że sąsiedzi żartują, ale po
czuł się urażony. Wyrwał szpadel, uniósł go wyso
ko i z całej siły wbił w twardy grunt, aż zadzwo
niły mu zęby. Tym razem narzędzie weszło głębiej.
Zaparł się, nacisnął na rączkę, dzwignął i... uj
rzał złote monety przemieszane z grudkami zie
mi. Dużo złotych monet. W dziurze błyszczało
ich jeszcze więcej. Wysypały się z płóciennego
worka, który przebił ostrą blachą. Hawke był pe
wien, że to omamy. Zerknął na Race'a. Dostrzegł
w jego oczach dziwny błysk, który zaraz zniknął.
A może mu się tylko wydawało?
296
- Niech mnie diabli - powiedział Race, przecią
gając słowa, równie zaskoczony, jak Cameron. -
Zdaje się, że znalazłeś garniec złota.
Wokół nich zapadła całkowita cisza.
Korzystając z gościnności Jordanów i myjąc się
wieczorem w ich łazience, Hawke rozmyślał
o dziwnym dniu. Po znalezieniu skarbu wszyscy
poklepywali go po plecach, a jemu udawało się za
chowywać milczenie.
Zaskoczony stwierdził, że nie ma ochoty roz
czarować ludzi, którzy okazali mu tyle dobroci
i wspaniałomyślności.
Oczywiście nie mógł zatrzymać pieniędzy. Na
leżały jeśli nie do poprzednich właścicieli, to do
ich dzieci lub dalszych krewnych. Był zdespero
wany, ale nie aż tak, żeby przywłaszczyć sobie cu
dzy majÄ…tek.
Wiedział, że Polly zrozumie.
Polly. Kilka razy powtórzył szeptem jej imię.
Z każdym dniem tęsknił za nią coraz bardziej. Pra
gnął znowu wziąć ją w ramiona. Ile godzin prze
gadali na wszelkie tematy, od wychowywania
dzieci po politykę? Polly okazała się świetną roz
mówczynią... i namiętną kochanką. A teraz jesz
cze nosiła pod sercem jego dziecko.
297
Nie mógł czekać, aż ich przyszłość się rozjaśni,
ani wyjechać do Anglii bez włożenia jej obrączki
na palec.
Nie da jej spokoju, aż zgodzi się za niego wyjść,
choćby musieli mieszkać osobno, póki dom nie
zostanie ukończony.
Wstał z balii i sięgnął po ręcznik. Czuł jednocze
śnie nadzieję i przerażenie. Paskudnie traktował
Polly, a pózniej zranił ją głęboko brakiem zaufa
nia. Będzie miała prawo roześmiać mu się w twarz,
kiedy wyzna jej to, co dawno powinien wyznać,
gdyby nie był takim cholernym tchórzem.
Czy rzeczywiście go wyśmieje?
23
Wieść o odkryciu skarbu rozeszła się po mia
steczku lotem błyskawicy. Oczywiście rozrastała
się w miarę powtarzania. Kiedy szewc usłyszał no
winę od rzeznika, Anglik był już najbogatszym
człowiekiem w Kansas, podczas gdy szewc więcej
pieniędzy trzymał w banku.
Polly usłyszała nowinę od Amy, która zjawiła
się u niej z małymi Hawke'ami, żeby zaprosić ją
na ucztÄ™.
Zgodziła się bez wielkiego entuzjazmu i obieca
ła, że wkrótce przyjedzie. Może właśnie biesiady
potrzebowała, żeby pozbyć się melancholii, która
opanowała ją po powrocie z Louisvilłe.
Kiedy wsiadała do dwukółki i pózniej przez ca
łą drogę na farmę Baxterów dręczyła ją niepew
ność. Co robić? Poprzedniej nocy uznała, że naj-
mądrzej będzie powiedzieć Cameronowi o dziec
ku. Może w końcu uda mu się przezwyciężyć nie
ufność do kobiet. Ona go kochała i musiała wie
rzyć, że jej miłości wystarczy dla nich obojga.
Wiara.
Uczepiła się tego słowa. Ze strachem myślała
o tym, że znowu zobaczy przystojną twarz Came
rona, usłyszy głęboki głos i będzie marzyć, że kie-
299
dyś z jego ust padną słowa, na które od dawna cze
kała z utęsknieniem.
Dzieci wybiegły jej na powitanie, gdy zajechała
przed ganek.
- Czy to nie wspaniałe, Polly? - zawołała Ra-
ven, biorąc od niej parasol. - Teraz możemy zbu
dować nowy dom i nową stajnię.
- Nie zapomnij o chlewie i kurniku, Rave.
Dziewczynka rzuciła bratu karcące spojrzenie.
- Nie zapomniałam, baranie, tylko nie dałeś mi
dokończyć. Tata zrobi Trusty'emu budę.
- NaprawdÄ™?
Polly uśmiechnęła się, zadowolona, że przyjecha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]