Odnośniki
- Index
- 2000 09. Gwiazdka miłoœci 2. Steffen Sandra Kto się boi œwišt
- 0082. Field Sandra Kraina dobrej nadziei
- 478.Marinelli Carol Powrót na wyspę Ksanos
- Civil Brown Sue UwodzÄ…c pana W
- 342. Mayo Margaret PowrĂłt do Hiszpanii
- Zajdel_Janusz_A_ _Prawo_do_powrotu
- Courtney Brown Kosmiczna Podroz
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie Ĺźycia
- Sandra Brown Świadek
- 3 Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Był świetny. - Spoglądając przez stół na pana Sawyera dodał: - Jak zwykle.
- Ale nie zjadłeś nawet jednej porcji.
- Mój brak apetytu nie ma nic wspólnego ze sposobem przyrządzania potraw, Laurie. Wciąż myślę o
tej hałaśliwej utarczce, która odbyła się w piątek w Miejscu". - Rzucił w stronę Chase'a gniewne
spojrzenie.
Właśnie Lucky i Devon wrócili z kuchni, niosąc przekładane ciasto czekoladowe i kawę oraz
potrzebnÄ… do deseru zastawÄ™.
- Będę podawać z kredensu, jeśli nie masz nic przeciwko temu, Laurie -
powiedziała Devon.
- Ależ rób, jak ci wygodnie, kochanie - odparła Laurie. Marcie obserwowała ze swego miejsca, jak
Devon kroi pierwszy kawałek ciasta i kładzie go na talerzyku. Na palcach została jej odrobina kremu.
Podniosła rękę do ust, by ją oblizać. Zanim się to jednak stało, Lucky chwycił jej dłoń i oblizał
palec.
Marcie zrobiło się niedobrze. Zauważyła, że Chase również robi się napięty.
Devon wyrwała palec z buzi figlarnego męża i szybko obejrzała się, by sprawdzić, czy ich gra
miłosna została przez kogokolwiek zauważona.
Marcie udała, że nic nie zauważyła. Nie chciała zawstydzać Devon lub, co bliższe prawdy, nie
chciała, by Devon spostrzegła jej zazdrość.
- Za każdym razem, gdy pojawiacie się w Miejscu", wyrządzacie tam jakieś szkody - odezwał się
Pat, patrzÄ…c na Chase'a.
- A co powinienem zrobić twoim zdaniem? - żachnął się Chase. - Stać jak mięczak i pozwalać temu
facetowi obrażać moją żonę?
- Moim zdaniem Chase nie mógł zrobić nic lepszego jak dołożyć temu typkowi - Lucky poparł brata,
odsuwajÄ…c siÄ™ od kredensu.
- Twoja opinia na temat bójek nie jest tu akurat miarodajna - odezwał się Pat z przekąsem. - Nie
potrzebujesz specjalnego zaproszenia czy zachęty do tego, żeby się bić.
- Nie potrzebowałem zaproszenia ani zachęty. Teraz jestem kochankiem, a nie wojownikiem. -
Pocałował Devon w policzek.
- Jestem pewna, że Chase zrobił to, co czuł, że musi zrobić - Laurie stanęła w obronie syna. -
Zapłacił przecież za wszystkie szkody, jakie wyrządził w barze, i zatroszczył się o koszty leczenia
tego człowieka.
Ach, niedobrze mi się robi na samą myśl o wybitych zębach.
Lucky parsknął śmiechem. Po chwili śmiali się wszyscy zgromadzeni przy stole. Wszyscy, z
wyjątkiem pana Sawyera, który gapił się na nich z wyrazną konsternacją.
- Może będzie mi za to jeszcze dziękował - powiedział Chase, gdy śmiech nieco osłabł. - To były
okropnie zepsute zęby.
- Devon!
Ostrzegawcza nutka w głosie Lucky'ego sprawiła, że Chase przerwał w pół słowa. Lucky zerwał się
z krzesła i rzucił w stronę żony, która stała pochylona nad kredensem. Twarz miała trupio bladą,
szybko oddychała.
Jednym ramieniem objął ją w talii, by ją podtrzymać, drugą zaś ręką uniósł zwieszoną głowę.
- Devon? Kochanie?
- Wszystko w porządku - zapewniła go, uśmiechając się słabo. - To tylko lekki zawrót głowy. Myślę,
że zrobiło mi się po prostu za gorąco. Może zmniejszylibyśmy trochę ogrzewanie, co? A może
zjadłam coś, co mi nie posłużyło.
- Och, na miłość boską! - Laurie położyła serwetkę przy talerzu, podniosła się z krzesła i dołączyła
do stojÄ…cej przy kredensie pary. -
Czemu nie skończycie wreszcie z tą dziecinadą i nie oznajmicie wszystkim głośno tego, co ja wiem
od miesięcy? - Biorąc inicjatywę w swoje ręce, odwróciła się w stronę siedzących przy stole. -
Devon spodziewa siÄ™ dziecka.
- Och! - Marcie dawno nie wydała tak entuzjastycznego okrzyku. Teraz, wraz ze wszystkimi
pozostałymi, nie wyłączając pana Sawyera, skupiła uwagę na promieniejącej parze, której wszyscy
kolejno składali najlepsze życzenia.
Marcie uścisnęła Devon serdecznie. Od czasu małżeństwa z Chase'em obie kobiety stały się dobrymi
przyjaciółkami. Marcie podziwiała inteligencję Devon i jej cięty dowcip, z którego często robiła
dobry użytek, pisząc felietony dla jednej z gazet w Dallas.
- Tak się cieszę - powiedziała z przejęciem. - Dobrze się czujesz? Czy mogę ci w czymś pomóc?
Devon uścisnęła jej rękę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]