Odnośniki
- Index
- Roberts Nora Minikolekcja Nory Roberts Nowe Ĺźycie
- Chris Manby Sekretne Ĺźycie Lizzie Jordan
- Life in the Woods
- Michaels Fern Duma i namietnośÂ›ć‡
- Straszny dziadunio Rodziewiczówna
- Jeffrey Lord Blade 21 Champion of the Gods
- Cabinet Storage Cabinet
- Heather Graham Pozzessere Mić™dzy jawć… a snem
- Monika Szwaja Klub MaśÂ‚o Uśźywanych Dziewic
- Foster, Alan Dean Damned 1 Call to Arms
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
protestu. Odetchnęła z wyrazną ulgą, kiedy Patsy zaparkowała przed wejściem. Pośpiesznie wyskoczyła z
auta, jakby pod siedzeniem podłożono bombę.
Dzięki Bogu szklarz tymczasem nie próżnował. Co prawda, witryna świeciła pustkami, ale we
framugach błyszczały nowiusieńkie szklane tafle. Sharon Lynn omiotła osłupiałym spojrzeniem
uprzątnięte jako tako pobojowisko i ruszyła do środka. Wszystkie głowy obróciły się, kiedy weszła.
Zamaszystym krokiem przemierzyła bar, kierując się prosto do aptecznego sanktuarium Dolana.
- Musimy porozmawiać - oznajmiła od progu.
- Poczekaj, muszę przygotować pigułki dla pani Phelps - odparł aptekarz, nie podnosząc oczu.
- Musimy porozmawiać natychmiast!
- Wygląda na to, że wróciła do formy - spostrzegł Justin, stając za plecami Patsy.
- Niezupełnie, ale jest na dobrej drodze.
Justin oparł dłonie na ramionach Patsy i obrócił ją do siebie.
- Jesteś dobrą przyjaciółką, zdaje się też, że potrafisz czynić cuda.
185
- To żaden cud. Wymyśliłam sposób, żeby wyciągnąć ją z łóżka. Dzięki Bogu okazał się skuteczny -
odparła Patsy z wyrazną satysfakcją, że sprawy w sklepie układają się pomyślnie. - Zaszło coś w
areszcie, o czym powinnam wiedzieć? - spytała, podnosząc wzrok na Justina.
- Twój mąż otrzymał pozew rozwodowy. Szybkość, z jaką Janet działała, oszołomiła Patsy.
- Nie rozniósł posterunku?
- Nie było mnie przy tym. Zażądał spotkania z Janet.
- No i co?
- Janet przewidziała taki obrót sprawy. Czekała w biurze Tate'a. Mówiła, że z przyjemnością utnie
sobie z Longhor-nem miłą pogawędkę.
- Powiedziała ci o projekcie spotkania z Billym?
- Niczym się nie martw. Będę na miejscu. Patsy przyjrzała się Justinowi z niepokojem.
- Ale nie będziesz szukał pretekstu, żeby go zastrzelić, prawda? - spytała, usiłując nadać głosowi
żartobliwe brzmienie.
Justin roześmiał się.
- Nie, jeśli będzie trzymał nerwy na wodzy, a Billy ucieszy się ze spotkania.
- Wiesz już, kiedy go zwolnią?
- Właśnie dlatego po ciebie przyszedłem. Zwolnią go zaraz po rozmowie z Janet. Przyszło mi do
głowy, że będziesz chciała przygotować Billy'ego na wizytę ojca.
Kolana ugięły się pod Patsy na tę wiadomość. Nie spodziewała się, że sprawy potoczą się w tak
zawrotnym tempie.
- To już dzisiaj?
- Tak. Potem, jeśli szczęście będzie nam sprzyjać, twój
186
mąż opuści miasto. Taki jest warunek zwolnienia. Doc Dolan obiecał wycofać oskarżenie pod
warunkiem, że Will bezzwłocznie zniknie z Los Pinos i noga jego więcej tu nie postanie. Niestety,
będzie mógł tu przyjeżdżać, ale tylko w określone przez sąd dni wizyt u syna. - Justin delikatnie
pogłaskał policzek Patsy. - Koszmar się skończył, kochanie. Jutro będzie po wszystkim.
Patsy pragnęła w to wierzyć, ale nie potrafiła. Nie pozbędzie się lęku, póki nie zobaczy, jak Will
wsiada do samochodu i odjeżdża. A może i wtedy nie uwolni się od niepokoju. Być może odetchnie
dopiero po kilku tygodniach, a nawet miesiącach życia nie zakłóconego jakimkolwiek nękaniem.
- Zanim Will wypełni warunki zwolnienia i wyjedzie, czeka ją jeszcze jedna próba. Sięgnęła po dłoń
Justina.
- Chodzmy do domu - oznajmiła zdławionym głosem.
- Odprowadzę cię, a potem wrócę na komendę. Będę go oficjalnie eskortował do twojego domu.
Potem spędzi noc w motelu i jeśli rano wszystko zostanie zapięte na ostatni guzik, a dokumenty
podpisane zgodnie z wolÄ… Janet rozstaniecie siÄ™ raz na zawsze.
Oby wszystko poszło jak z płatka, pomyślała tęsknie Patsy. Po Willu można się wszystkiego
spodziewać. Nie należał do ludzi, którzy pokornie poddają się woli innych i łatwo rezygnują z tego, co
posiadajÄ….
Justin zimnym wzrokiem przyglądał się, jak Will Longhorn podpisuje dokumenty. Tate z naciskiem
podkreślił warunki zwolnienia - następnego dnia niefortunny włamywacz ma zniknąć z Los Pinos.
Przez moment zdawało się, że Will
187
nie zniesie tej obelgi i zaraz wybuchnie. Pohamował się jednak, zacisnął szczęki i skinął głową.
- Jeśli jest pan gotów, zaprowadzę pana do Patsy -oświadczył spokojnie Justin.
- Sam trafię - odburknął Will, odsuwając go na bok. Justin trwał w miejscu nieugięty.
- Obawiam się, że to niemożliwe.
- Znowu jakieś bzdury? - parsknął Will, ale posłusznie podążył za Justinem do radiowozu. - Co to za
cholerne miasto? Co wy tu wymyślacie za kretyńskie przepisy? A może dręczenie mnie sprawia wam
przyjemność?
- Uznajemy taką sprawiedliwość, która jest skuteczna - odparł Justin beznamiętnym tonem. - Jeśli
niekiedy wymaga twórczego wkładu, tym lepiej dla niej.
Minęli kilka przecznic i Justin zaparkował przy krawężniku przed furtką do domu Dani
- Wiem, co ci chodzi po głowie, chłoptasiu. - Głos Willa drgał od hamowanej furii. - Masz się za
cwaniaka, myślisz, że wygrałeś.
- Nie jestem stroną w tym konflikcie. Sprawa dotyczy pańskiej żony i syna, tego, co jest dla nich
słuszne i korzystne. Jeśli ma pan choć odrobinę przyzwoitości, to zostawi ich pan w spokoju.
- Nic ci do tego.
Justin obawiał się, że przeciąganie tej rozmowy niepotrzebnie rozjuszy Willa, który wyraznie szukał
zaczepki. Zastępca szeryfa uznał, że lepiej nie wdawać się w słowne utarczki i załagodzić spór, by nie
doprowadzić do złamania zawartej z Janet umowy, jakakolwiek by ona była. Postanowił zbyć rywala
milczeniem.
188
- No i co, nic nie powiesz? - szydził Will.
- Radzę skupić się teraz na swoim synu - uciął Justin, wskazując okno, w którym pokazał się Billy.
Malec, widząc ojca, zgramolił się ze schodów i popędził na spotkanie.
- Tata, tata! - szczebiotał radośnie, przebierając co sił krótkimi nóżkami po brukowanej ścieżce.
Will Longhorn wyskoczył z samochodu, kucnął na chodniku i złapał chłopca w otwarte ramiona.
Oczy zaszły mu łzami, kiedy Billy objął go za szyję.
- Tęskniłem za tobą, tatusiu, bardzo.
- Ja tęskniłem jeszcze bardziej - zapewniał Will drżącym od łez głosem.
Justin poczuł dławiący ucisk w gardle na widok tej sceny. Nie potrafił zapanować nad wzruszeniem.
To jeszcze jeden dowód, że świat nie jest czarno-biały, jak dotychczas sądził. Opinię o Willu
Longhornie wyrobił sobie na podstawie mrożących krew w żyłach opowieści Patsy. Teraz Justin zdał
sobie sprawę, że Will, mimo skandalicznego zachowania i błędów, które popełnił, kocha syna, a Billy
odwzajemnia tę miłość. Tak silnych więzów nie da się bezboleśnie zerwać.
Uniósł wzrok i napotkał pełne łez oczy Patsy. Ominął ojca i syna i stanął obok niej,
- Jak mogłam do tego dopuścić? - wyrzucała sobie poruszona. - Nie miałam prawa ich rozdzielać.
Billy budzi w ojcu najlepsze uczucia.
- Nie wolno obarczać dwulatka takim ciężarem. Will musi sam znalezć w sobie pozytywne uczucia.
- Masz rację, ale... - westchnęła Patsy.
189
- Nie, kochanie. Postępujesz słusznie. Podejrzewam, że Will nie potrafi być uczciwy wobec siebie.
Sam to zresztą zaczyna dostrzegać.
- Obyś miał rację.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]