Odnośniki
- Index
- 342. Mayo Margaret PowrĂłt do Hiszpanii
- 2.Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- 3 Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- Zajdel_Janusz_A_ _Prawo_do_powrotu
- Grace Carol Odnaleziony skarb
- M340. Marinelli Carol Wyznanie doktora
- Marinelli Carol Rosyjski milioner
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
- F.OSSEDOWSKI Lenin
- GR989. Sullivan Maxine Smak dawnych pieszczot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Odwróć się - powiedział, a ona zrobiła to chętnie, bo chciała patrzeć mu teraz
prosto w oczy. - Nie chcę, żebyś dla mnie pracowała - powiedział, rozlewając jej olejek
po brzuchu. - Wystarczy mi, że nie będziesz pracować dla niego. Zaopiekuję się tobą.
- Finansowo? - Odepchnęła jego ręce, ale szybko wróciły, a ona uświadomiła so-
bie, że ich dotyk wywrócił wszystkie jej postanowienia do góry nogami. Rozszalały
ogień pożądania trawił ją od środka, kiedy Zander dotykał jej talii; modliła się, żeby ze-
R
L
T
rwał z niej bikini i ugasił jej żądzę ustami. Ale to, co Zander proponował, nie podobało
jej się i szybko pomogło jej odzyskać równowagę na tyle, by mu się trochę odciąć: - To
znaczy, że będziesz mi płacić za to, że będę przy tobie? Wiesz, jak to się nazywa, Zan-
der?
- Jeśli szukasz we mnie serca, to ostrzegam cię: nie mam go - powiedział.
- W takim razie cię nie chcę - odpowiedziała.
- KÅ‚amczucha!
- Nieprawda! - próbowała się opierać, ale jego palce były teraz na jej szyi, po czym
wjechały pod jej plecy, odpinając klamerkę góry od bikini.
Po chwili poczuła na swoich ustach dotyk jego warg.
- Nie mogę... - wyszeptała.
- Nie możesz czy nie chcesz? - pytał, gdy jego ręce wpełzały na jej piersi.
- Nie mogę - powiedziała, cała drżąc, a jej oczy błagały o to, by nie uwierzył. -
Okłamałam cię, nie jestem osobą, za jaką mnie bierzesz. Nie mogę z tobą pojechać. Nie
mogę donikąd pojechać.
- Ze względu na mamę?
- Tak - płakała, bo spodziewała się, że to wyznanie powstrzyma jego ręce, tymcza-
sem one schodziły jedynie niżej i niżej.
- A jeśli zaproponuję ci pracę bez stałych godzin? - zapytał. - Nie wyobrażam sobie
lepszej asystentki niż ty, Charlotte.
- Nie chcę być utrzymanką - powiedziała z silnym przekonaniem.
- Dlaczego? - spytał. - To najlepsze, co można dostać od losu - kusił, przewyższa-
jąc w tym kunszcie samego diabła.
Zamknęła oczy i próbowała to sobie wyobrazić: wakacje, jak teraz, z szumem mo-
rza w tle, kołysanie łodzi i jego atletyczny tors osłaniający ją przed nadmiarem słońca.
Cóż lepszego mógłby dać jej los?
A wszystko to jako przerywnik, choćby częsty, w prozaicznym codziennym życiu
przy chorej matce, której wierności dochowa zgodnie z obietnicą do końca.
Zbyt to wszystko piękne, by mogło być prawdziwe.
R
L
T
Leżała pod nim bezbronna i nadal myślała jedynie o tym, jak nie dać mu zawładnąć
sobą do końca.
Tyle że jego palce, nadal wysmarowane olejkiem, wsuwały się właśnie między jej
uda; uda zaciśnięte jak najmocniej, ale dla dłoni Zandera to nie była bariera nie do sfor-
sowania. Zacisnęła wargi, otwierając jednocześnie przymknięte dotąd oczy, i zobaczyła
nad sobą jego oczy przepełnione bez reszty żądzą, ale również czymś głębszym od żą-
dzy. Patrzyła na niego, milcząc, zgadzając się w ten niemy sposób na wszystko.
Doprowadził ją do orgazmu niemal natychmiast.
Nie, to zupełnie niemożliwe, pomyślała, gdy nieco ochłonęła. Mogliby się spoty-
kać raz, dwa razy w miesiącu, spędzać ze sobą weekend we wspaniałym hotelu. Ale to
byłoby więcej niż okrutne. To nie byłaby ucieczka, a więzienie - byłaby jego więzniem,
którego trzymałby w zamknięciu, nie potrzebując do tego nawet pęt.
- Nie mogę - powiedziała całkiem szczerze. - Chcę czegoś więcej niż to.
- Nie mam niczego więcej.
- Musisz mieć.
- Nie rozumiem, czego chcesz. - Był brutalnie szczery. - Znamy się jeden weekend,
to chyba trochę za mało, żeby podejmować decyzje na zawsze?
- Nie o to mi chodzi.
- A o co w takim razie? Daję nam szansę na to, byśmy się lepiej poznali i żebyś nie
miała problemów z lojalnością wobec Nikosa. Nie jest to może pierścionek zaręczynowy,
Charlotte, ale daję ci absolutnie wszystko, co jestem w stanie dać.
Zander był w stu procentach szczery i niemal w dosłowny sposób ostrzegł ją, że
złamie jej serce, a potem... no cóż, kto może wiedzieć, co będzie potem? Bolesne to, ale
pomogło Charlotte dokonać ostatecznego wyboru.
- Wolę zatem żyć z głową w chmurach. Wierząc, że któregoś dnia...
- Zjawi się ktoś lepszy ode mnie? - zapytał.
To była jego karta atutowa: doprowadzić ciało i mózg kobiety do przekonania, że
kogoś lepszego być po prostu nie może.
- Być może - odpowiedziała.
R
L
T
- Znowu się rumienisz. Mówiłem ci już, że strasznie się rumienisz, kiedy kłamiesz.
Wiesz, że nie może być nic lepszego od tego, co mamy.
- I chciałbyś zachować wyłączne prawa do mnie?
- Oczywiście.
- A ja miałabym takie same prawa wobec ciebie?
Zander milczał, wpatrzony w horyzont. Charlotte pomyślała, że jest mimo wszyst-
ko silna, silniejsza, niż o sobie dotąd myślała, silniejsza nawet niż Nikos - w przeciwień-
stwie do niego ma odwagę, by przeciąć bolesną więz z jego bratem.
- Możesz mnie odstawić na ląd? - spytała.
Wstała. Nakładanie bikini nie szło łatwo przy wirującej głowie i nadal drżących
rękach. Zeszła zatem pod pokład, tu w spokoju nałożyła nowo zakupione ubranie, i wró-
ciła na górę.
Powrót na Ksanos zajął im godzinę. Zander spędził ten czas, bijąc się z myślami.
Przepłynęli obok Lathiry, gdzie wychowywał się jego brat, a następnie podążyli w
stronę Ksanos, do piekła, którego tak nienawidził. Tyle że teraz patrzył na swoją wyspę
trochę inaczej i bez wątpienia miała na to wpływ Charlotte.
Patrzył na plażę, na której ją poznał, po której szli niedawno i rozmawiali.
Patrzył na balkon w hotelu Ravels, gdzie całowali się. I na zasłonięte okiennicami
okna pokoju, gdzie trzymał ją w ramionach.
Dobijając do brzegu Ksanos, Zander po raz pierwszy zobaczył swoją przyszłość
inaczej, niż zwykł ją widzieć dotychczas.
Może jednak miał serce, które mógłby komuś dać?
Może można jednak komuś zaufać i się na nim nie zawieść? I kogo też samemu
nigdy siÄ™ nie zawiedzie...
Musiał zejść na ląd i zaszyć się w samotności pokoju hotelowego, zanim podejmie
najtrudniejszą decyzję w swoim życiu.
- To była piękna oferta, nawet bez pierścionka zaręczynowego - powiedziała Char-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]