Odnośniki
- Index
- 478.Marinelli Carol Powrót na wyspę Ksanos
- 342. Mayo Margaret PowrĂłt do Hiszpanii
- 2.Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- 3 Brown Sandra PowrĂłt do Ĺźycia
- Kubas Grzegorz Netykieta, kodeks etyczny czy prawo internetu
- Król Maciuś Pierwszy Janusz Korczak
- Bank_Zsuzsa_ _Najgoretsze_lato
- Heather Graham Pozzessere Mić™dzy jawć… a snem
- Courtney Brown Kosmiczna Podroz
- 11. May Karol Smierc Judasza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprzed pół wieku. Nie śmiałby po prostu przypuścić, że jemu przypaść może rola
w rozgrywce tak dramatycznej i toczÄ…cej siÄ™ o tak ostatecznÄ… stawkÄ™. . . Dopiero
teraz zrozumiał intencje majora, który chciał jak najdłużej oszczędzić mu ciężaru
odpowiedzialności, jaki teraz oto spadł na barki Jana.
99
Czy jednak naprawdę ta odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na mnie?
zastanawiał się Jan. Należałoby przypuszczać, że major liczył się z możliwo-
ścią poznania przeze mnie prawdy tutaj, w jaskini zbójców. Poza tym, o ile dobrze
pamiętam, powiedział on, że zadanie polega na dostaniu się tutaj. Zatem niewie-
dza moja o istocie sprawy potrzebna była do chwili, gdy znajdę się w stacji. Stąd
wniosek, że teraz nie muszę już czuć się zobowiązany do czegokolwiek. Otrzy-
małem wyrazne zezwolenie na działanie w sposób zupełnie dowolny. Może nawet
chodzi o to, bym robił i mówił cokolwiek, dla zmylenia, rozproszenia uwagi prze-
ciwnika?
Czując się pionkiem w rozgrywce, postanowił poprowadzić własną grę, w ra-
mach tej głównej, rozgrywanej gdzieś ponad nim.
Nie zmrużywszy oka przez następnych kilka godzin, Jan układał scenariusz
tej rozgrywki. Analizował i odrzucał liczne warianty kłamstwa i krętactwa, coraz
to usilniej wierząc, że odkrył cel swojego pobytu w stacji: mącenie w głowie
Aldezowi.
Szczęknął zamek. Drzwi otworzył Aldez. Poprowadził Jana w kierunku celi
Moltona.
No, staruszku! powiedział, uchylając drzwi. Mamy go już!
Nic nie powiem burknÄ…Å‚ Molton ze swego kÄ…ta zostaw mnie w spo-
koju, Å‚ajdaku.
Mamy twojego wnuka, słyszysz? powiedział Aldez głośniej.
Starzec zerwał się z posłania, spojrzał szeroko otwartymi oczami w kierunku
drzwi.
Ażesz, nie znajdziecie go! Nie uda się wam! krzyknął głosem pełnym
nadziei i przerażenia równocześnie.
Spostrzegłszy, że osobą towarzyszącą Aldezowi nie jest jego wnuk, uspokoił
się nieco i po chwili powiedział:
Dopóki go nie zobaczę, nie uwierzę.
Namyśl się. Możesz go zobaczyć lada chwila. Dostałem szyfr. Moi ludzie
znalezli go wreszcie.
Kłamstwo! Starzec rzucił się z pięściami w kierunku Aldeza, lecz ten
powalił go jednym pchnięciem na posadzkę.
Zostaw go, Carlos wmieszał się Jan. Gdyby to było na Ziemi, rozbił-
by sobie głowę. Uszkodzisz swój skarb i diabli wezmą cały plan.
A co ty wiesz o moich planach? Aldez starannie zamknÄ…Å‚ drzwi i pchnÄ…Å‚
Jana w kierunku schodów.
Domyślam się. Muszę ci powiedzieć, że zaczyna mi się to podobać. Tym
bardziej że widzę twoją wyrazną przewagę nad Kosmopolem w tej rozgrywce.
Myślę, że w tej sytuacji nie mam wyboru i powinienem zdecydować się na. . .
współpracę z tobą.
100
Aldez popatrzył na Jana niezdecydowanie. Nic nie mówiąc, otworzył przed
nim drzwi pokoju, który, jak się Jan po chwili zorientował, służył mu za stano-
wisko dowodzenia. Wszedłszy do środka, Jan poczuł się jak Ali Baba w jaskini
rozbójników, których było wprawdzie oprócz Aldeza tylko czterech, ale i to wy-
starczyło, aby Jan odczuł raz jeszcze nieprzyjemny dreszczyk na plecach.
Pod ścianą, jak posąg Heraklesa, stał Heron, w swoich ołowianych buciorach,
bawiąc się niedbale zginaniem i rozginaniem dość grubej metalowej rurki. Obok
niego na krześle siedział wysoki blondyn, również niezle zbudowany, choć przy
Heronie wyglądał na cherlaka.
Po drugiej stronie pokoju, na tapczanie, siedzieli dwaj młodzi ludzie o twa-
rzach łudząco do siebie podobnych. Wszyscy czterej patrzyli z ciekawością na
Jana.
To ten glina ? spytał półgłosem jeden z blizniaków.
To mój stary znajomy. Porządny chłop. On tylko przypadkiem i przejścio-
wo popadł między gliny powiedział Aldez, klepiąc trochę zbyt mocno Jana po
plecach. Właśnie zadeklarował przystąpienie do spółki. Co wy na to?
Ostrożnie, Pedro powiedział Heron, głaszcząc wielką jak bochenek dło-
nią swoją stalową rurkę. Ja bym mu nie ufał.
Ja też roześmiał się Aldez. Ale zobaczymy, co ma nam do sprzedania.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]