Odnośniki
- Index
- 061. Roberts Nora Irlandzka wróşka 03 Irlandzki buntownik
- Dr Who New Adventures 41 Zamber, by Gareth Roberts (v1.0) (pdf)
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Robert Louis Stevenson wyspa skarbow
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Roberts Alison Wspaniała rodzina
- Arthur Robert Tajemnica Płomiennego Oka
- Nora Roberts Bezwstydna cnota
- Nora Roberts Portret Anioła
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzrokiem podium i resztę pomieszczenia. Chcesz nam powiedzieć, że jesteśmy więzniami?
Nie to miała na myśli wtrącił się Olmec. Jesteśmy waszymi przyjaciółmi i nie
zatrzymamy was siłą. Obawiam się jednak, że coś innego przeszkodzi Warn w opuszczeniu Xuchotl.
Spojrzał na Valerię i opuścił wzrok.
Ta kobieta to Tascela, księżniczka Tecuchltli powiedział. Pozwólmy, by ugoszczono ich.
Z pewnością są głodni i zmęczeni długą drogą.
Wskazał na stół z kości słoniowej i po wymianie spojrzeń awanturnicy usiedli przy nim.
Podejrzliwy Cymmerianin wodził po komnacie niespokojnymi oczyma i trzymał miecz w pogotowiu.
Z zasady nigdy nie odmawiał zaproszenia do jedzenia i picia. Nieustannie spozierał na Tascelę, lecz
księżniczka wpatrywała się w jego białoskóre towarzyszką.
Opatrzywszy zranione udo kawałkiem jedwabiu Techotl usiadł za stołem, by usługiwać swoim
przyjaciołom, widocznie uważając to za zaszczyt i przywilej. Oglądał potrawy i napitki podawane w
złotych półmiskach i dzbanach, próbując wszystkiego, zanim postawił przed gośćmi. W czasie
posiłku Olmec przyglądał się im ze swojego fotela, patrząc w milczeniu spod czarnych brwi. Tascela
siedziała obok niego z brodą w dłoniach i łokciami wspartymi na kolanach. Jej ciemne, tajemnicze
oczy, które płonęły zagadkowym blaskiem, ani na chwilę nie odrywały się od Valerii. Za plecami
księżniczki przystojna, lecz posępna, dziewczyna wolno poruszała wachlarzem ze strusich piór.
Posiłek składał się z egzotycznych owoców nieznanych wędrowcom, ale bardzo smacznych i
ciężkiego czerwonego wina o aromatycznym zapachu.
Przybyliście z daleka powiedział w końcu Olmec. Czytałem księgi naszych ojców.
Aquilonia leży za ziemią Stygijczyków i Shemitów, za Argos i za Zingarą, a Cymmeria leży za
AquiloniÄ….
Oboje lubimy podróżować odparł niedbale Conan.
Zastanawia mnie, w jaki sposób przebyliście puszczę rzekł Olmec. W minionych dniach
tysiąc wojowników z trudem zdołało przedrzeć się przez te niebezpieczne lasy.
Spotkaliśmy jakiegoś potwora o nogach jak słupy i wielkiego jak słoń powiedział obojętnie
Conan wyciągając rękę z pucharem, który Techotl z przyjemnością napełnił winem, ale kiedy go
zabiliśmy, nie mieliśmy więcej żadnych kłopotów.
Dzban z winem wypadł z ręki Techotla i z hukiem uderzył o posadzkę. Ciemna twarz wojownika
zabarwiła się na popielato. Olmec poderwał się na równe nogi i stał zdziwiony, a pozostali krzyknęli
ze zgrozą i podziwem. Kilka osób osunęło się na kolana, jakby straciły nagle władzę w nogach.
Jedynie Tascela zdawała się nic nie słyszeć.
Conan patrzył na nich z niedowierzaniem.
O co chodzi? Co siÄ™ tak gapicie?
Za& Zabiliście boga smoka?
Boga? Jakiego boga! Zatłukłem smoka. A dlaczego nie? Próbował nas zjeść, ale dostał
niestrawności!
Ale smoki są niepokonane! wykrzyknął Olmec. Zabijają się wzajemnie, jednak żaden
człowiek nie zabił jeszcze smoka! Tysiąc wojowników, naszych przodków, nie mogło ich pokonać!
Miecze łamały się o ich łuski jak patyki!
Gdyby waszym przodkom przyszło do głowy zamoczyć włócznie w trującym soku Jabłek
Derkety mówił Conan z pełnymi ustami i wbić je w oczy, pysk lub podobne miejsce, to
zobaczyliby, że smoki są równie śmiertelnie jak woły. Padło leży na skraju lasu, zaraz przy
pierwszych drzewach. Idzcie zobaczyć, jeżeli mi nie wierzycie.
Olmec pokiwał głową nie z niedowierzaniem, lecz z podziwem.
To z powodu smoków nasi przodkowie schronili się w Xuchotl rzekł. Gdy dotarli na
równinę, nie ważyli się powtórnie wejść do lasu. Nim dotarli do miasta, smoki dopadły i pożarły
wielu z nich.
To znaczy, że to nie wasi przodkowie wybudowali Xuchotl? spytała Valeria.
Minęły już wieki, kiedy tu dotarli. Jak długo tego nie wiedzieli nawet jego zdegenerowani
mieszkańcy.
Przywędrowaliście znad jeziora Zuad? zapytał Conan.
Tak. Przeszło pół wieku temu szczep Tlazitlan zbuntował się przeciw Stygijczykom i pokonany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]