Odnośniki
- Index
- McClure Ken Spirala pandory
- RUS.Baszkirciewa.N. Dziurawiec zabĂłjca chorĂłb
- Follett Ken 04 Papierowe pieniÄ dze [1977]
- Balcerzan Edward Któśź by nas takich pićÂknych
- Andrzejewski Jerzy śÂad serca
- Lensman 06 Smith, E E 'Doc' Children of the Lens
- Darcy_Emma_ _Mroczna_spćÂśÂćąĂ˘ÂĹźcizna
- King Stephen Pokochala Toma Gordona
- Alan Dean Foster Commonwealth 05 Sentenced to Prism
- Antologia ZśÂota podkowa 40 MarczyśÂski Antoni Dwunasty telewizor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To była Billie.
Anthony zamarł w bezruchu, ale nie opuścił pistoletu. Luke powoli odwrócił głowę i
spojrzał nad jego ramieniem. Billie stała za drzwiami. Jej rudy sweter odcinał się jaskrawą
plamą na tle wszechobecnej zieleni. Miała zaciśnięte w wąską czerwoną linię usta, a w prawej
dłoni ściskała colta. Mierzyła wprost w Anthony ego. Tuż przy niej kuliła się ze strachu
przysadzista Murzynka w średnim wieku.
- Rzuć broń! - zawołała do Anthony ego.
Luke był pewien, że Anthony i tak strzeli. Prawdziwy komunista nie zawahałby się
poświęcić życia dla sprawy. Ale przecież nic by mu to nie dało, bo Billie zabrałaby plany
powiadomiła władze.
Anthony powoli opuścił ręce, jednak nie odłożył pistoletu.
- Rzuć broń, bo strzelam! - powtórzyła Billie.
Uśmiechnął się.
- Nie strzelisz - odparł. - Nie potrafisz zabić mnie z zimną krwią.
Tyłem wycofał się do drzwi wiodących do laboratorium. Luke przypomniał sobie, że
stamtąd jest wyjście na rampę.
- Stój! - krzyknęła Billie.
- Czy twoim zdaniem pojazd kosmiczny jest cenniejszy od ludzkiego życia? Nawet od
życia zdrajcy? - zapytał Anthony. Był już tylko dwa kroki od laboratorium.
- Nie wystawiaj mnie na próbę! - zawołała Billie.
Luke popatrzył na nią. Strzeli czy nie strzeli?
Anthony obrócił się na pięcie i zniknął za drzwiami.
Nie strzeliła.
Anthony przeskoczył przez ławę, z trzaskiem wypadł na rampę i wtopił się w
ciemności nocy.
Luke wstał z podłogi. Billie podbiegła do niego z szeroko rozwartymi ramionami.
Spojrzał na zegar na ścianie. Dziesiąta dwadzieścia dziewięć. Miał minutę, by ostrzec
kontrolę lotu na przylądku Canaveral.
Odwrócił się tyłem do Billie i chwycił słuchawkę telefonu.
22:29
Umieszczona na satelicie aparatura badawcza została tak zaprojektowana, aby
wytrzymać przy starcie przeciążenie przeszło sto razy większe od normalnej siły ciężkości.
Ktoś odebrał.
- Mówi Luke. Dajcie mi głównego kontrolera lotu.
- On teraz...
- Wiem, co teraz robi! Niech natychmiast podejdzie do telefonu.
Zapadła chwila ciszy i tylko gdzieś z oddali dobiegał monotonny głos: Dwadzieścia,
dziewiętnaście, osiemnaście... .
- Tu Willy - zniecierpliwiony, napięty głos rozległ się w słuchawce. - Co się dzieje, do
diabła?
- Ktoś przejął szyfr autodestrukcji.
- Kurwa mać... Kto?
- Jestem pewien, że szpieg. Chce wysadzić rakietę. Zatrzymaj odliczanie.
Jedenaście, dziesięć... - dało się słyszeć z tyłu.
- Skąd wiesz? - zapytał Willy. - Znalazłem szkice mechanizmu zapalnika i kopertę
adresowaną do Theo Packmana.
- To jeszcze nic nie znaczy. Nie odwołam startu z tak błahych powodów.
Luke westchnął głęboko. Było mu już wszystko jedno.
- Cóż, decyzja należy do ciebie.
Pięć, cztery... .
- Szlag by trafił! - warknął Willy. - Zatrzymać odlicza nie! - zawołał głośno.
Luke opadł ciężko na krzesło. Udało mu się. Rzucił okiem na zaniepokojone twarze
Billie i Marigold.
- Wstrzymali start - powiedział.
Billie podciągnęła sweter i wsunęła pistolet za pasek narciarskich spodni.
- Cholera... - jęknęła Marigold. Nie mogła wykrztusić nic więcej. - Cholera...
Luke słyszał w słuchawce gwar podniesionych głosów.
- Mówi pułkownik Hide! - zabrzmiało nagle z drugiej strony. - Luke? Co ty
wyprawiasz?
- Wiem już, dlaczego w poniedziałek poleciałem do Waszyngtonu. Znasz Theo
Packmana?
- Znam. To dziennikarz bez stałego przydziału. Pisuje do kilku gazet w Europie na
tematy dotyczące programu kosmicznego.
- Znalazłem kopertę zaadresowaną do niego z planami mechanizmu autodestruktora i
szyfrem połączeń zapalnika.
- Jezu Chryste! Przecież w każdej chwili mógłby wysadzić rakietę w powietrze!
- Dlatego też na moją prośbę Willy wstrzymał odliczanie.
- Bogu dzięki, że zadzwoniłeś.
- Musisz teraz znalezć Packmana. Z adresu na kopercie wynika, że mieszkał w motelu
Vanguard. Może tam jeszcze siedzi.
- Już wysyłam ekipę.
- Packman miał wtyczkę w CIA. To Anthony Carroll. Działał na obie strony.
Przechwycił mnie, zanim zdołałem dotrzeć z informacją do Pentagonu.
- Zdrajca w CIA? - zdumiał się Hide.
- Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
- Zaraz ich powiadomię.
- Doskonale. - Luke odłożył słuchawkę. Zrobił już wszystko, co mógł.
- Co dalej? - zapytała Billie.
- Pojadę na Przylądek. Start przełożą na jutro, na tę samą godzinę. Chcę być na
miejscu.
- Też bym chciała...
Uśmiechnął się.
- Zasłużyłaś sobie na to. Ocaliłaś rakietę. - Wstał i uściskał ją serdecznie.
- %7łycie, głuptasie. Ocaliłam ci życie. Do diabła z rakietą.
Pocałowała go.
Marigold zakasłała znacząco.
- Uciekł wam ostatni samolot z Huntsville - powiedziała rzeczowym tonem. Luke z
ociąganiem odsunął się od Billie.
- MATS startuje z bazy o wpół do szóstej rano - dodała Marigold. - Jest także pociąg
[ Pobierz całość w formacie PDF ]