Odnośniki
- Index
- Carpenter Leonard Conan Tom 37 Conan Wyrzutek
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Kwasniewski Jan Dieta optymalna_ dieta
- Tadeusz Dołęga Mostowicz Bracia Dalcz i S ka tom I
- Grobowy_zmys_ _Harper_Connelly_tom_1_ _Harris_Charlaine
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka Kołowa
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Złoto Inków tom 2
- Diwow_Oleg_ _Najlepsza_zaloga_Slonecznego_Tom_1
- Clancy Tom Centrum 6 Oblężenie
- Colley, Jan Eingesperrt mit der Versuchung
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Płomień jeden z naczelników Szawanezów znad Bobrowego Strumienia, przewrócił baryłkę do góry
dnem. Pod beczką poczęła rozrastać się cuchnąca alkoholem kałuża. Elskwatawa usiłował powstać, ale
nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Był kompletnie pijany.
Wezmy, bracia, szamana i wykąpmy go w strumieniu rzekł Keokuk. Musi oprzytomnieć. Biali
coś knują. Ta woda ognista w wigwamie Elskwatawy to ich dzieło.
Schwycili Elskwatawę pod ręce i powlekli go nad rzekę. Tym czasem Lotny Płomień pośpieszył zebrać
Radę Starszych. Po chwili dowódcy czekali w wigwamie wodza na przybycie poselstwa białych. Czas był
ku temu najwyższy. Generał Harrison w otoczeniu oficerów wkroczył do indiańskiego miasta. Za nimi
toczyły się dwa załadowane wozy, szczelnie okryte szarym płótnem. Poselstwo prowadził przez
osadę wysoki wojownik pakotów. Przed wigwamem naczelnego wodza zatrzymał się, wskazując wejście
powiedział:
Rada Starszych oczekuje wodza Długich Noży.
Harrison wszedł do chaty, za nim oficerowie. Zatrzymali się
przy wejściu, uważnie zlustrowali siedzący krąg indiańskich naczelników. Major Dawis
pochylił się do ucha generała i szepnął:
Nie ma wśród nich Elskwatawy.
Z kręgu Indian podniósł się doświadczony życiem Skrzydlaty Cień, wódz Pottawatomich, gościnnym
gestem wskazał wolne miejsca na wzorzystych derkach rozesłanych na ziemi i rzekł:
Witamy wodzów białych braci w wigwamie Rady Starszych. Wielki to zaszczyt dla naczelników
Związku Oporu gościć w Mieście Wielkiego Ducha tak znakomitych wojowników.
Siadajcie. Uszy nasze otwarte są na wasze słowa. Hugh!
Harrison nie poruszył się.
· WÅ›ród Rady Starszych brakuje najwiÄ™kszego wodza i proroka czerwonoskórych Elskwatawy.
Dlatego nie mogę usiąść wśród was powiedział.
· Elskwatawa przybÄ™dzie. ZÅ‚e duchy nawiedziÅ‚y jego ciaÅ‚o, dlatego nie może być w tej chwili z nami.
· ZÅ‚e duchy nawiedziÅ‚y Wielkiego Proroka? drwiÄ…co zawoÅ‚aÅ‚ generaÅ‚. A może przestraszyÅ‚ siÄ™
armii Długich Noży?
Słowa Harrisona Indianie odczuli jako obrazę. Wodzowie poruszyli się dotknięci. Skrzydlaty Cień
podniesionym głosem zrobił uwagę:
Biali bracia są gośćmi, nie wypada ubliżać gospodarzom. Po chwili łagodniej dodał: Rada
Starszych jest uprawniona
do podejmowania wszystkich decyzji. Niech biali bracia usiądą. Pragniemy ich wysłuchać.
Nie! surowo rzucił Harrison. Jestem gubernatorem i generałem, mogę rozmawiać tylko z
Tecumsehem albo z Elskwatawa, najwyższymi dowódcami Związku Oporu. Wiem, że Tecumseha nie ma,
a Elskwatawę nawiedziły złe duchy, wobec tego
opuszczamy wasze miasto.
Oficerowie poczęli wychodzić. Harrison zatrzymał się w drzwiach, uśmiechnął się niespodziewanie do
wodzów i powiedział:
Jako znak naszej przyjazni zostawiam wam dary. Wozy i ich zawartość jest własnością
czerwonych wojowników.
Gromada białych pośpiesznie opuszczała osadę. A tymczasem wojownicy i wodzowie podeszli do
e
wozów, zerwali płócienn okrycia. Na obu wozach stały skrzynie z butelkami i małe drewniane baryłki z
alkoholem. Oczy czerwonoskórych pożądliwie spoglądały na to płynne bogactwo, ale nikt nie ośmielił
się sięgnąć po ognistą wodę bladych twarzy.
· Wylejemy to Å›wiÅ„stwo do rzeki powiedziaÅ‚ Bystre Oko. Tak postÄ…piÅ‚by wielki sachem,
Tecumseh.
· SÅ‚usznie! rzuciÅ‚ jeden z wojowników Dakotów.
· Do wozów i nad rzekÄ™!
Kilku Indian skoczyło na siedzenia i chwyciło lejce.
Wtem rozstąpiły się szeregi i chwiejnym krokiem wkroczył na plac Elskwatawa. Z ubrania spływały
strugi wody. Wojownicy z szacunkiem ustÄ…pili mu miejsca. W ciszy czekali na decyzjÄ™ Wielkiego
Proroka. A Elskwatawa patrzył rozszerzonymi oczyma na pękate beczułki. Potem wybuchnął radosnym
śmiechem.
Czarny Jastrząb krakał mi coś o bladych twarzach, a białych tu nie ma. Za to Kanaha przysłał
Elskwatawie i jego wojownikom wodę życia. Ha! ha! ha!... Sięgnął po butelkę, wyjął z niej korek i
począł pić na oczach zgromadzonych.
To wystarczyło. Za przykładem Wielkiego Proroka poszli wojownicy i liczni wodzowie. Jedynie
Keokuk, Czarny Jastrząb, Lotny Płomień, Skrzydlaty Cień i paru innych rozważniejszych wodzów
podjęło próbę opanowania sytuacji. Dopiero pod wieczór,, przy pomocy zdyscyplinowanych Dakotów,
Sauków i Lisów udało się im zniszczyć część alkoholu. Przeszukiwali wigwamy i rozbijali znalezione
baryłki i flaszki. W wielu miejscach dochodziło do starć i awantur. Niektórzy wojownicy, pijani do
nieprzytomności, leżeli pod chatami lub w ich wnętrzu.
Czarny Jastrząb zebrał wodzów na pośpieszną naradę. Rozważywszy sytuację doszli do wniosku, że
obozowi Indian grozi ze strony białych żołnierzy niebezpieczeństwo. Elskwatawa zupełnie nieprzytomny
spał w swoim wigwamie. Część wojowników również z powodu opilstwa nie była zdolna do podjęcia
walki.
Wieczór zaciągnął nad Tippecanoe swoje ciemne sieci. Nad bagnami poczęła podnosić się mgła. Do
wigwamu obradujących wodzów wpadł zziajany wojownik Osedżów.
Długie Noże otaczają miasto zameldował.
Keokuk powstał.
· PójdÄ™ wzmocnić straże i popatrzÄ™ dokoÅ‚a rzekÅ‚ i wyszedÅ‚ razem z wojownikiem Osedżów.
· CiężkÄ… bÄ™dziemy mieli przeprawÄ™ powiedziaÅ‚ Skrzydlaty CieÅ„. Najlepsi wojownicy wyruszyli
na łowy do Kraju Zielonej Trzciny. Elskwatawa złamał przysięgę i leży pijany. Tecumseha i Czerwonego
Serca nie ma w Tippecanoe. Do walki jest zdolnych około ośmiuset wojowników, a białych przybyło
ponad tysiąc. Proponuję wykorzystać noc i mgłę i opuścić miasto. Tecumseh zabronił podejmowania
walki bez jego zgody. Rankiem Długie Noże prawdopodobnie zaatakują miasto, wówczas znajdą je
puste.
· MÄ…dra jest mowa Skrzydlatego Cienia powiedziaÅ‚ Czarny JastrzÄ…b Wojowników
łatwo przeprowadzić przez bagniste trzęsawisko. Ale jak zabrać zgromadzoną broń muszkiety, kule,
beczki z prochem... Nie damy rady przenieść całego magazynu przez bagna, a w ręce białych nie może
się dostać.
· Wezmiemy tyle, ile uniosÄ… nasze ramiona. ResztÄ™ wysadzimy w powietrze w momencie, gdy
Długie Noże wtargną do Tippecanoe.
· Albo spróbujmy nocÄ… ukryć broÅ„ wÅ›ród szuwarów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]