Odnośniki
- Index
- Dali Salvador Dziennik Geniusza (etc.)
- Ĺťeromski Stefan Dzienniki t 6
- Żeromski Stefan Dzienniki t 1
- 057. Maciej Popko Huryci (1992)
- Moorcock Michael ...i ujrzeli czśÂ‚owieka
- Susan Krinard [Fane 02] Lord Of The Beasts
- Iain Banks Culture 06 Inversions
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- 0296. West Annie MiśÂ‚ośÂ›ć‡ na Krecie
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... ZśÂ‚oto Inków tom 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I właśnie wylądował piękny srebrny samolot Stinga! Maszyna dokołowuje na miejsce.
Jeszcze pracują silniki, a już otwierają się drzwi. Wójcik nie wierzy własnemu szczęściu - jest
(prawie) sam na sam ze Stingiem na płycie lotniska! Za chwilę będzie miał ekskluzywny
wywiad! Długo się nie namyślając, sięga po mikrofon, a przy okazji też pamięcią wstecz. Co
właściwie ten Sting ostatnio nagrał? O promowanej płycie Mercury Falling redaktor nie wie
nic, no ale przecież kawałek Englishman in New York znają wszyscy. Nie ma czasu na
myślenie, oto pan Sting. I pan Wójcik z mikrofonem na płycie też.
- Hello, Mister Sting, Englishman in Warsaw?
- What?! - Mina mister Stinga jest nie do opisania, mina redaktora Wójcika owszem:
ma przylepiony najbardziej niedorzeczny uśmiech, na jaki mógł się w tej sytuacji zdobyć.
- What is your favourite Polish musician?
- Eee... Chopin?
- No! - Redaktor uśmiechnął się jeszcze milej. - He is French, ha ha! Nice to see you,
have a good concert, please say something to our listeners.
- Emmm... Hello, I am Sting. Good luck.
- Thank you, mister Sting! - Wójcik sam nie może uwierzyć w to, co właśnie udało mu
się zrobić. Ma ekskluzywny wywiad ze Stingiem! Może krótki, ale zawsze. Dzwoni do radia
i chwali się swoim dokonaniem, przy okazji swoich kolegów raczy nazwać frajerami. Ci
oczywiście próbują zachować pozory i zdyskredytować jego wielkie dzieło, ale on zaraz im
pokaże. Zaraz jak tylko odsłucha.
Wkłada słuchawkę, włącza play. Szum. Stop. Play. Szum. Stop. Co jest, do cholery?!
Play. Szum. Co to za szum?! Silnik... Samolot Stinga nie wyłączył silników. Nic się nie
nagrało poza gwizdem lotniczej turbiny. Niedobrze. A on już ich tam zwyzywał od frajerów.
Nic prostszego - trzeba powtórzyć wywiad! Gdzie jest Sting? W saloniku VIP. Z płyty do
saloniku redaktora znów przeprowadza znajomy celnik. W środku gwiazdora jednak nie ma.
Siedzi za to jego basista. Widzi Wójcika i zaczyna się śmiać. Znakomicie! Nawiązała się
jakże teraz cenna nić porozumienia.
- Gdzie Sting?
- W kiblu - rechocząc, odparł muzyk.
Zwietnie. Mamy go. Redaktor włącza mikrofon, sprawdza odsłuch i wkracza do
toalety. Znaną metodą zagląda na poziom podłogi, widzi opuszczone spodnie - jest! Czeka.
- Szuuu - poleciała spuszczana woda, drzwi się otwierają. Sting we własnej
odprężonej osobie.
- Hello, Mister Sting!
- Yes?!
- Englishman in Warsaw?
- No!!!
- What is your favourite Polish musician?
- Chopin!!!
- No! He is French! Nice to see you, have a good concert, please say something to our
listeners.
- Good luck!!!
No i co, kto to mówił, że się nie uda?! Jest wywiad! Redaktor wraca do radia. Siada,
obrabia dzwięk. Po montażu ekskluzywny wywiad, w którym Sting powiedział: yes, no,
Chopin, good luck , trwa... siedem sekund.
WEEKEND ZE STONESAMI
Sting to gwiazda pierwszej ligi, ale teraz będzie prawdziwa legenda. Rolling Stones.
Stonesi jak dotąd byli w Polsce trzy razy, trochę częściej o Polskę się ocierali, ale jakoś nad
Wisłę nie mogli skręcić. Tak na przykład było w 2003 roku, kiedy objeżdżali Europę. W
samej Holandii dali pięć koncertów, u nas ani jednego. Podczas pobytu w Amsterdamie
zorganizowano dzień dla prasy. Zebrano dziennikarzy z całej Europy, wynajęto barkę, na
której zespół odpowiadał na z reguły podobne lub te same pytania kolejnych stacji radiowych.
Każdy miał kwadrans, a na koniec obowiązkowo podkładał mikrofon, aby nagrać Hi, we are
The Rolling Stones and you re listening to... . W naszym przypadku było to Radio Zet, które
postanowiło przy okazji urządzić na antenie cały weekend ze Stonesami. Wysłano więc do
Holandii reportera. Obiecałem, że nie powiem, kto to był.
Przyjeżdża na miejsce. Spokojna ulica, przy ulicy kanał, na kanale barka. Obsługa
zapisuje kolejnego umówionego dziennikarza. Tak się złożyło, że nasz wysłannik trafił na
koniec wyjątkowo długiego i męczącego dla zespołu dnia. W końcu nadchodzi jego piętnaście
minut. Wchodzi. Chłopaki leżą porozwalani na sofach, na stole stoją niedopite szklanki
z herbatą lub whisky. Raczej z tym drugim i to chyba dziś nie pierwszym. W powietrzu czuć
dyskretnÄ… atmosferÄ™ coffee shopu. A zegar tyka i robota czeka. Kwadrans, ani sekundy
więcej. Redaktor włącza mikrofon. Pierwsze pytanie oczywiście do Jaggera, ale Mick już tego
dnia nie jest w szczytowej formie.
- Kiedy znowu przylatujecie do Polski?
- Musisz o to zapytać Keitha... - wybąkał lider.
- Zapytaj Wattsa. - Keith Richards też chyba nie jest w najlepszym nastroju.
- Dobrze jest - tak albo coś podobnego wyrzucił z siebie Charlie Watts.
- No dobrze. A jak wam się kojarzy Polska? Pamiętacie poprzedni występ? - Redaktor
ma nagrać materiał na kilka weekendowych wejść, a jak na razie nie wygląda to najlepiej.
- Ughhh - Jagger chyba potwierdził.
- Tak, znamy Polskę... 1967 rok... - Richards się ożywił. Na chwilę. Za to nasz
wysłannik zaraz zejdzie. Piętnaście minut męczarni. Jedyne logicznie ułożone i wygłoszone
w tempie zdanie wywiadu brzmi: Hi. We are The Rolling Stones and you re listening to
Radio Zet . Koszmar. Makabra. Z weekendu ze Stonesami raczej nici. W Warszawie udaje
się skleić jakieś sześć minut i to głównie dzięki tłumaczeniom kryjącym postękiwania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]