Odnośniki
- Index
- Boswell Barbara Dobrana paczka
- Macomber Debbie Deszczowe pocalunki
- Marketing w biurach podrozy T. Chudoba
- Mercedes Lackey Bardic Voices 03 Eagle and the Nightingales(1)
- Ending Premature Ejaculation!
- Dana Marie Bell Halle Shifters 01 Bear Necessities
- Leslie Charteris The Saint 25 The Saint On Guard
- 18.Rosnau Wendy_Dlugie_Upalne_Lato
- Graham Masterton Katie Maguire
- Laura Martin Ogród marześÂ„
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jadalna, z której szerokie drzwi prowadziły na szeroki taras ze schodkami wprost na plażę. Z tarasu
rozciągał się absolutnie magiczny widok na ocean. Odkryła tam też niewielki basen dla dwojga z
podgrzewaną wodą. Na jego brzegu stał szampan w pojemniku z lodem.
Wrócili do środka. Niewygodną ciszę przerwał pierwszy Zach.
- Zaniosę twoją walizkę do głównej sypialni. Ja będę w pierwszej na początku korytarza.
Pokiwała głową ze zrozumieniem, ukrywając rozczarowanie. Pomyślała, że nie po-
Debbie MACOMBER
169
winna się smucić. Sama przecież chciała, żeby nie spieszyli się z ich nocą poślubną.
- Jesteś głodna? - spytał.
- Odrobinę. Ale jeśli nie masz nic przeciwko, to wolałabym najpierw wskoczyć na chwilę do basenu.
- Jasne - zgodził się. - Rób wszystko, na co tylko masz ochotę.
Przebrała się szybko i chwilę pózniej z westchnieniem ulgi zanurzyła swoje zmęczone ciało w gorącej
wodzie. Cała była spięta i miała nadzieję, że taka kąpiel ją zrelaksuje. Odchyliła głowę i przymknęła
oczy.
Nie minęła minuta, gdy usłyszała kroki. Otworzyła oczy i zobaczyła Zacha. Ubrany był wciąż w
garnitur. Zatrzymał się gwałtownie, nie mogąc oderwać oczu od rozebranej Janinę.
- Nie sądziłem, że będziesz taka szybka
- wymamrotał.
Odetchnął głęboko i spuścił wzrok, koncentrując się na otwarciu szampana. Pospiesznie wypił jeden
kieliszek, a następnie napełnił drugi dla Janinę.
- Mam nadzieję, że do mnie dołączysz?
- spytała, gdy podawał jej szampana.
- Nie-odparł pospiesznie.-Mam jeszcze
170
Dobrana para
kilka ważnych rzeczy, które muszę skończyć. Baw się dobrze.
Wiedziała, że nie może się skarżyć i nie może zdradzić rozczarowania, że Zach zamierza pracować w
ten wieczór.
- Woda jest cudowna - powiedziała zachęcająco, mając nadzieję, że zmieni zdanie.
Kiwnął głową ze zrozumieniem, ale odwracał wzrok, żeby na nią nie patrzeć.
- Wygląda wspaniale - zgodził się, po czym wstał.
Podszedł do drzwi, zatrzymał się i odwrócił, jakby chciał coś powiedzieć. Po chwili jednak musiał
zmienić zdanie.
Jego dziwne zachowanie zbiło ją z tropu. Odstawiła kieliszek i wstała tak gwałtownie, że sporo wody
wylało się z basenu.
- Nie musisz nic mówić - mruknęła i sięgnęła po ręcznik.
- Mówić czego? - Spojrzał na nią zdziwiony.
- Ostrzegałeś mnie przed ślubem, więc wiem, na czym stoję. Ale nie martw się. Zrozumiałam przekaz
w momencie, kiedy tu przyjechaliśmy.
- Jaki znowu przekaz? - Rozłożył bezradnie ręce.
Debbie MACOMBER
171
- Nieważne - westchnęła i szczelnie owinięta ruszyła do domu.
- Nie. - Zatrzymał ją. - Chcę żebyś mi wyjaśniła, o czym ty mówisz.
Zdenerwowana pokręciła głową i patrzyła na niego gniewnie.
- Przemogłeś się, żeby powiedzieć mi, jak mnie lubisz, ale też żebym była świadoma, że nie zaznamy
wielkiej namiętności. W porządku, powiedziałam i zgodziłam się na te warunki. Ale...
- Ale co? - ponaglił ją.
Zamilkła i zdesperowana kręciła głową. Zach westchnął.
- Zwietnie, już się kłócimy. Rozumiem, że teraz poprosisz o rozwód i będziemy najkrótszym
małżeństwem w historii Ameryki.
Janinę pobladła. Słowo rozwód napawało ją lękiem i odrazą. Poczuła się, jakby Zach ją uderzył. Nie
mogąc powstrzymać łez, bez słowa pobiegła prosto do sypialni, zostawiając za sobą mokre ślady.
- Janinę! - krzyknął za nią. - Przecież ja nie chcę się kłócić.
Odwróciła się gwałtownie.
- Całe to małżeństwo nic dla ciebie nie znaczy - rzuciła zrozpaczona. - Nie możesz
172
Dobrana para
nawet na chwilę przerwać pracy, by... by... - jąkała się. - By zachować się jak świeżo poślubiony
mężczyzna - skończyła, łamiącym się głosem.
Odwróciła głowę i wbiła wzrok w żółte kwiaty na stole. Azy napływały jednak tak szybko, że po
chwili widziała tylko rozmazaną, kolorową plamę.
- Przepraszam - wyszeptał i podszedł do niej. Wyciągnął ręce, by ją objąć, ale zaraz je cofnął. -
Powinienem zdawać sobie sprawę, że tradycje mają dla ciebie znaczenie. Jak na przykład wnoszenie
przez próg i takie tam. Przepraszam - powtórzył. - Zupełnie o tym nie pomyślałem.
- To nie chodzi tylko o to - mówiła przez łzy. - Ale o wszystko. Ilu mężczyzn zabiera teczkę na swój
miesiąc miodowy? Czuję się jak zbędny bagaż. Jak coś zupełnie niepotrzebnego. A nie jesteśmy
małżeństwem nawet dwadzieścia cztery godziny.
Spojrzał na nią skonsternowany.
- Ale jaki to ma zwiÄ…zek?
To pytanie tylko bardziej ją zdenerwowało.
- Ty chyba nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak diabelnie irytujÄ…cy jesteÅ›, co?
Debbie MACOMBER
173
Przyglądał się jej w milczeniu, jakby zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Pomyślałem tylko, że mógłbym zajrzeć do dokumentów, które wymagały mojej uwagi - powiedział
powoli. - Najwyrazniej to cię zmartwiło.
Wzniosła oczy ku niebu, a potem spojrzała na niego zrezygnowana.
- Tak, to mnie zmartwiło.
- Skoro uzgodniliśmy, że nie będziemy robić tego, co robią młode małżeństwa podczas miesiąca
miodowego, to co sugerujesz, że będziemy robić przez te trzy dni?
- Może po prostu spędzmy ten czas razem? Poznajmy się bliżej.
- No tak. Dla ciebie jestem niemal obcy. Nic dziwnego, że jesteś taka zdenerwowana.
- Wcale nie jestem zdenerwowana. Jestem zmęczona, zła i z całych sił staram się nie powiedzieć nic,
co pozwoliłoby nazwać mnie... zrzędą.
- Zrzędą? - powtórzył z niedowierzaniem. - Nie śmiałbym powiedzieć nic poza tym, że jesteś
cudowna. Prawdę mówiąc, nie mogę oderwać od ciebie oczu.
- Naprawdę? - spytała, a ręcznik wypadł
174
[ Pobierz całość w formacie PDF ]