Odnośniki
- Index
- Beaton M.C. Agatha Raisin 08 Agatha Raisin i tajemnice salonu fryzjerskiego
- Dr Who New Adventures 41 Zamber, by Gareth Roberts (v1.0) (pdf)
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Robert Louis Stevenson wyspa skarbow
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Roberts Alison Wspaniała rodzina
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- C Jordan Robert Conan niezwyciężony
- C Howard Robert Conan najemnik
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Grace. - Ekscelencjo, pozwalam sobie przedstawić panu Grace
Fontaine, moją bliską przyjaciółkę. Grace, poznaj ambasadora
DeVane'a. Ale, moja droga, z góry cię uprzedzam, bądz ostroż
na. To wielki uwodziciel.
- Jestem zaszczycony. - Gregor DeVane podniósł do ust dłoń
Grace. Wargi miał ciepłe i miękkie. I pełen zachwytu wzrok.
- Jest pan ambasadorem? - Bez skrępowania podjęła rozmo
wę. - Byłam przekonana, że ambasadorowie są sztywni i starzy.
Do dzisiaj - dodała kokieteryjnie.
- Przepraszam, Gregor - wtrąciła pani domu. - Zostawiam
cię z Grace. Muszę powitać spóznionych gości.
- Z pewnością jestem w dobrych rękach. I takich pięk
nych... - Gregor DeVane niechętnie puścił dłoń Grace. - Czy
może jest pani krewną Nilesa Fontaine'a?
114 TAJEMNICZA GWIAZDA
- To mój stryj.
- Ach, tak. Kilka lat temu miałem przyjemność poznać go na
Capri. To uroczy człowiek. Mamy wspólne kolekcjonerskie upo
dobania. NumizmatykÄ™.
- Tak, stryj Niles ma duży zbiór monet. To jego prawdziwa
pasja. - Grace odgarnęła włosy. Opadały teraz na jej obnażony
kark. - A skÄ…d pan pochodzi, ambasadorze?
- Proszę mówić mi po imieniu. Gregor. Czy mogę nazywać
paniÄ… Grace?
- Oczywiście. - Obdarzyła swego rozmówcę uśmiechem.
- Wątpię, czy kiedykolwiek słyszałaś o moim niewielkim
państewku. Na mapie stanowimy ledwie widoczną plamkę na
morzu. Jesteśmy znani tylko z oliwy i wina.
- Chodzi o TerresÄ™?
- Tak. Pochlebia mi, że tak piękna dama zna nazwę państwa,
które reprezentuję.
- To malownicza wyspa. Byłam tam dwa lata temu. Niestety,
krótko. Wygląda jak piękny klejnot pośrodku morza. Ze stro
mym urwiskiem z zachodu, bogatÄ… zieleniÄ… winnic od strony
wschodniej i wspaniałymi, piaszczystymi plażami.
Gregor De Vane uśmiechnął się do Grace. Ponownie ujął jej
rękę. Ta kobieta bardzo mu się podobała. Zapragnął ją posiąść.
I zatrzymać dla siebie.
- Obiecaj, proszę, że ponownie odwiedzisz Terresę. W zachod
niej części wyspy mam małą willę. Z widokiem zapierającym dech.
Wartym twojej osoby.
- Z przyjemnością tam pojadę. Wyobrażam sobie, jak bar
dzo musisz męczyć się latem w dusznym Waszyngtonie, za
miast rozkoszować widokami na Terresie i powiewami morskiej
bryzy.
- Wcale się nie męczę. Przynajmniej w tej chwili. - Znów
dotknął ręki Grace. - Coraz bardziej zachwyca mnie twoje towa-
TAJEMNICZA GWIAZDA 115
rzystwo - dodał z galanterią. - Czy zechcesz poświęcić mi jakiś
wieczór? Lubisz operę?
- Bardzo.
- Wobec tego pozwól, abym ci towarzyszył. Może... - Gre
gor DeVane zamilkł nagle. Na widok podchodzącego Setha
Buchanana przez jego gładką twarz przemknął cień niepokoju.
- Ekscelencjo - odezwała się Grace - proszę pozwolić mi
przedstawić sobie porucznika Setha Buchanana.
- A więc jest pan wojskowym - skomentował Gregor DeVane,
wyciągając rękę.
- Policjantem.
Od pierwszego wejrzenia ten śliski człowiek nie spodobał się
Sethowi. Gdy zobaczył DeVane'a obok Grace, miał ochotę wy
ciągnąć broń. Sięgnąć jednak nie po pistolet, lecz niżej. Tam,
gdzie mężczyzna nosiłby szpadę.
- Policjantem? - Na twarzy ambasadora odmalował się wy
raz zaskoczenia. Udawanego, gdyż DeVane świetnie wiedział,
kogo ma przed sobą. Dysponował pełnym dossier Buchanana. -
To fascynujące. Mam nadzieję, że wybaczy mi pan oświadcze
nie, iż nigdy nie chciałbym mieć potrzeby korzystania z pań
skich usług. - Zręcznym ruchem DeVane zdjął kieliszek z tacy
przechodzącego obok kelnera, wręczył go Sethowi, a potem
wziął drugi dla siebie. - Może jednak powinniśmy wznieść
toast. - Uniósł w górę kieliszek i spojrzał na Setha. - Wypijmy
za zbrodnię. Bez niej byłby pan bezużyteczny.
Seth wytrzymał spojrzenie DeVane'a. Zaskoczyło go wy
zwanie czajÄ…ce siÄ™ w jasnych, niebieskich oczach. Nie podjÄ…Å‚
toastu.
- Wolę wypić za sprawiedliwość - oświadczył oschłym tonem.
- Rozumiem. A więc za oba przeciwieństwa i stałą potrzebę
zachowywania równowagi między nimi. - Gregor DeVane opróżnił
kieliszek. Zaraz potem skłonił się lekko. - Proszę wybaczyć, poru-
116 TAJEMNICZA GWIAZDA
czniku, że pana pożegnam. Muszę jeszcze złożyć uszanowanie
pani domu. - Zwrócił się do Grace: - Było mi miło cię poznać.
- Pocałował ją w rękę. - Dziękuję za rozmowę. Była sympaty
cznym urozmaiceniem obowiązków.
- Mnie też było miło.
- Mam nadzieję, że się zobaczymy. - Gregor De Vane zajrzał
Grace głęboko w oczy i dodał wymownie: - Wkrótce.
Zrobiło jej się nieswojo. W spojrzeniu ambasadora kryło się
coś złowieszczego. Czuła, jak wzrokiem bierze ją w posiadanie.
- Co za szarmancki człowiek - powiedziała cicho.
Setha ogarnęła jeszcze większa niechęć do śliskiego faceta,
lepiącego się do Grace. Był na nią zły.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]