Odnośniki
- Index
- 3AM Kisses 1 3AM Kisses Addison Moore
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- C Jordan Robert Conan niezwyciężony
- C Howard Robert Conan najemnik
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- Howard, Robert E Conan
- John Moore Heroics for Beginners (BD) (v3.1)
- Moore Ulysses Lodowa kraina
- Child Maureen Ucieczka w seks (2012) Sean&Georgia
- Conan 51 Conan Pan czarnej rzeki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
koński grzbiet i wbił pięty w boki wierzchowca, by zmusić go do galopu. Przez kilka godzin
jechał bez celu, zanim zdał sobie sprawę, \e kieruje się na wschód. Rano wrócił mu wzrok, lecz
nie odwaga. Zawrócenie wiązało się z ryzykiem, \e wpadnie wprost na Conana i jego
sprzymierzeńca.
Z drugiej strony Lamici doszedł do wniosku, \e być mo\e dalsza jazda na wschód pozwoli mu
znalezć bezpieczne schronienie. Postanowił ukryć się i odczekać, a\ barbarzyńca go minie.
Zadowolony ze swojego planu zabójca dalej jechał na wschód. Wkrótce jednak odkrył, \e
Strona 68
Moore Sean U - Conan niezłomny
popełnił błąd. Przy trakcie nie mo\na było się ukryć! Droga była szczelnie obramowana z obu
stron niemal pionowymi skałami i gęstymi kępami kosodrzewiny. Eunuchowi brakowało sił, by
je pokonać. Nie rezygnował wszak\e z nadziei, \e uda się mu znalezć jakąś bezpieczną kryjówkę.
Lamici jechał wolniej ni\ Kailasz i Conan, miał bowiem o wiele mniej doświadczenia w
wędrówce górskimi traktami. Udało się mu jednak utrzymać z dala od prześladowców, poniewa\
w odró\nieniu od nich nie zatrzymywał się na postoje. Z zadowoleniem stwierdził, \e na
kamienistej drodze pozostawało niewiele śladów jego ucieczki. Odzyskawszy jasność myślenia,
starannie omijał wszelkie miejsca, w których mogły pozostać wyrazne odciski kopyt.
Lamici legł do snu niecałe trzy mile od Conana i Kailasza. W odró\nieniu od jego
prześladowców, eunucha dręczył koszmar. Zniło się mu, \e jest malutką myszką na środku
wielkiego, odkrytego pola. Pole ciągnęło się we wszystkie strony daleko, jak okiem sięgnąć, nie
dając najmniejszej mo\ności ukrycia się.
We śnie te\ był ścigany. Poniewa\ była noc, nie mógł dostrzec, kto jest jego prześladowcą.
Wiedział jednak, \e polująca na niego istota unosi się w powietrzu. Słyszał w oddali łopot
skrzydeł i przenikliwe krzyki niesamowitego łowcy. Zamarł z przera\enia i podniósł wzrok,
usiłując zorientować się, kim lub czym jest jego prześladowca. Ujrzał jedynie zbli\ające się ku
niemu gigantyczne, ciemnoczerwone oko z czarnÄ…, szczelinowatÄ… zrenicÄ…. Niezdolny do
wykonania jakiegokolwiek ruchu, czekał na nieuchronną zagładę. Poczuł, jak ostre pazury i
spiczaste zęby zatapiają się w jego ciało i drą je na strzępy.
Obudził się z krzykiem. Podniósł wzrok, tak samo jak we śnie, lecz zamiast krwawego oka
ujrzał tylko białą jak nagie kości, obojętną tarczę księ\yca. Zadygotał i westchnął z ulgą.
Rozejrzał się. Jedyną \ywą istotą w polu widzenia był jego przywiązany do drzewa koń. Eunuch
miał ju\ uło\yć się z powrotem do snu, gdy kątem oka dostrzegł osobliwy, błękitny blask.
Lazurowa poświata dobywała się ze zło\onej na ziemi skórzanej torby. Eunuch zajrzał do
środka. Amulet kapłana Mitry m\ył słabym blaskiem. Lamici zmarszczył brwi, wyszukał
kawałek ciemnej tkaniny, kilkakrotnie owinął nim talizman i schował go na dno torby. W chwili,
gdy ją zawiązywał, usłyszał za sobą znajomy, pobrzmiewający niesamowitym echem kobiecy
głos:
Dobry wieczór, Lamici.
Eunuch obrócił się na pięcie.
Azora! wykrzyknął wstrząśnięty. Ty tutaj!? Jak&
Niewa\ne, jak. Słuchaj mnie uwa\nie i zrób, co ci ka\ę.
Stojąca na wprost Lamiciego kapłanka w czarnej opończy była ledwo widoczna w nocnym
mroku. Długie rękawy płaszcza skrywały dłonie, a jego poły ciągnęły się po ziemi. Pod kapturem
widać było tylko ciemnoczerwone oczy.
Oczywiście, pani. Jestem na twoje usługi, jak zawsze. Błagam jednak, racz odpowiedzieć
na jedno pytanie. Dlaczego Eldran jeszcze \yje?
Siły, które go chronią, mają wielką moc. Kapłan imieniem Madesus nosi talizman, który
udaremnia moje czary.
Ju\ nie, pani. Zeszłej nocy zabiłem go zatrutym sztyletem!
Naprawdę? Azora utkwiła w nim świdrujące spojrzenie, jakby chciała dosięgnąć jego
umysłu, by przekonać się, czy mówi prawdę. Po chwili na jej ustach pojawił się triumfalny
uśmiech. Zaśmiała się tak okrutnie, \e Lamiciemu ciarki przeszły po plecach. Doskonale,
eunuchu! W takim razie zostało ci tylko jedno zadanie. Przywiez mi talizman Madesusa. Ma on
pradawną, śmiercionośną moc. Je\eli znajdzie się w moich rękach, nikt, nawet przeklęci kapłani
Mitry nie zdołają mi się oprzeć!
Mam go przy sobie, pani Lamici uśmiechnął się gorliwie. Zabrałem go z martwej
dłoni Madesusa.
Szybko wyciągnął zawinięty w płótno amulet.
Zaczekaj! Azora cofnęła się o krok. Jeszcze nie mogę na niego patrzeć. Moc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]