Odnośniki
- Index
- 01 Forever i ZAWSZE [Ever] Jasinda Wilder
- Kraszewski Józef Ignacy Krzyśźacy 1410
- Lynne Graham Uroda i pienić…dze
- Baird, Jaqueline Endlich nur noch Liebe
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki Heechów
- The Best of L. Sprague de Camp L. Sprague de Camp
- Christie Agatha Tajemnica lorda Listerdalea
- 061. Roberts Nora Irlandzka wróśźka 03 Irlandzki buntownik
- Evanovich Janet Wielki finaśÂ‚
- Villette 2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
excep-tionnelle.
Nie wierzymy z madame C. w prognozy pogody.
146
Ona dlatego, że pochodzi znad morza, ja dlatego,
że pochodzę ze środkowej Norrlandii i gór. Obie
urodziłyśmy się w okolicach, gdzie pogoda wyprawia,
co chce, niezależnie od prognozy.
Tam, gdzie dorastałam, ciepły letni dzień mógł
pojawić się jak grom z jasnego nieba. Mogłyśmy z
siostrą pluskać się w stawie koło młyna, pośród
kijanek, jętek latających nad głową, niebo mogło być
błękitne jak ich skrzydła i nagle, w ciągu sekundy
potrafił powiać wiatr tak lodowaty, że nie dało się
wyjść ze stawu, żeby nie zamarznąć na śmierć.
Taka tam jest pogoda.
Nieprzewidywalna i rozszalała.
Okres wegetacji jest krótki. Krótki i szalenie in-
tensywny.
Zwiatło, kiedy nadchodzi, obejmuje w posiadanie
wszystko. Oszołomiona roślinność wydobywa się z
zimna, z marnej ziemi. Rośnie w ogromnym
pośpiechu, czasu jest mało.
Tak wiele światła w krótkiej jasnej porze i tak
wiele ciemności w długiej ciemnej.
Jeśli lato jest słoneczne, trzeba je przechować,
zakonserwować, zasuszyć, przetworzyć, żeby mieć
coś na lata następne.
W tego rodzaju klimacie panuje oszałamiający
pośpiech.
Wszystko trzeba wykorzystać, niczego nie wolno
uronić, ani przylaszczki, ani maślaka.
147
Podczas takiego lata, kiedy wiatry górskie za-
trzymują się powyżej granicy lasu, słonecznego i
bezcennego lata, nic nie może się równać z miejscem,
z którego pochodzę. %7ładne barwy nie są tak
intensywne, żadne zapachy tak upojne, poziomki,
przypominające korale na łodyżce, równie słodkie.
Kiście czarnych porzeczek zwisające z krzaków, ich
zapach, intensywny i złowrogi zapach liści czarnej
porzeczki, trzeba go wchłaniać do utraty tchu.
Wszystko jest cudowne i złowrogie, zdradliwie
zagadkowe i ulotne.
Trzeba mieć silne nerwy, żeby tam żyć.
Dusza musi być zahartowana, żeby wytrzymać
brutalne światło lata i bestialską ciemność zimy.
Zwiatło pełni lata i nagle minus trzydzieści pięć
stopni. Ciemność w dzień i w nocy, miesiąc po
miesiÄ…cu.
Oddech zamarza w nosie, w ustach, w płucach.
Skóra zdarta z języka, nie można rozmawiać na
mrozie, słowa zamarzają.
Nie ma już żadnej wspólnoty, nie ma żadnego
my", wszystko zamknięte.
Ludzie kucają wokół pieca i wyciągają ręce, a
piec nigdy nie jest dość gorący, chociaż pełen żaru.
Na takiej ziemi nie ma odpoczynku. Tylko naj-
lepsi mogą tu przetrwać.
Ci, którym się to udaje, nie są mniej wrażliwi niż
inni, przeciwnie, mają wyostrzone zmysły, po-
148
trzebują ich, aby zbierać smardze w porębach, stor-
czyki obuwiki i ciemnoglowy maliny morosz-ki
na mokradłach, owoce lasu wszystko, co daje się
zebrać i przerobić na pokarm i energię potrzebne do
przeżycia zimy.
Ci, którzy żyją na tej zimnej ziemi, potrafią
albo muszą się tego nauczyć przechować w sobie
każdy pąk, każdą bulwę ziemniaka, każdy promień
słońca, każdą kroplę ciepłego letniego deszczu.
W następnym roku kwiaty ziemniaków mogą
zmarznąć, ziarno może być czarne, w następnym albo
jeszcze w tym roku może spaść śnieg w noc
świętojańską. Cykl w każdej chwili może zostać
przerwany.
Tam, gdzie dorastałam, wszyscy dorośli byli nie-
wolnikami prognozy pogody.
Wszyscy wiedzieli, że nigdy się nie sprawdza, ale
i tak nie wolno jej przegapić.
Prognoza pogody była rytuałem, w którym
uczestniczyli wszyscy, jak msza nadawana przez radio
dla wierzącego, jak pora modlitwy dla muzułmanina.
Nie wolno było przegapić prognozy pogody.
Inaczej pozostawało się poza wiejską wspólnotą, a
najgorsza kara, jaka może spotkać we wsi, to nie
uczestniczyć we wspólnocie. Gorycz z powodu
mieszkania w strefie tak pokrzywdzonej przez siły
pogody była jednym z jej najważniejszych składni-
149
ków. Zazdrość i zawiść, że inni urodzili się i żyją tam,
gdzie kwitną jabłonie.
Ta gorycz była czynnikiem spajającym, bez czego
dwa obozy, na jakie dzieli się każda wieś, dawno by
się zmiotły z powierzchni ziemi.
Każdy, kto się wychował na wsi, wie, jakie to
Kosowo, wystarczy upuścić płatek kwiatka na cudze
pole.
Tylko dzięki prognozie pogody waśnie nie wy-
buchają na każdym kroku.
Dzięki takiej samej dla wszystkich, podtrzymu-
jącej pokój prognozie pogody.
Madame C. zawsze mieszkała w Finistere.
Tutaj się urodziła, tak jak jej rodzice i dziadkowie,
cztery pokolenia wstecz. Dziadek był rybakiem,
utonął na wysokości Pointę du Raz, tam, gdzie stoi
Notre-Dame-des-Naufrages, Matka Boska Rozbitków.
Tam, gdzie ja byłam dzieckiem, nie mieliśmy
morza. Tylko góry Oviksfjallen, a dziadek umarł w
szpitalu.
Wody na wysokości Pointę du Raz są najbardziej
niebezpieczne na całym wybrzeżu, w całej Europie.
Wzdłuż brzegów Finistere przebiega szlak tankowców
przewożących ropę, co drugi rok, jeśli nie częściej,
jakiÅ› tonie.
150
Niedaleko stÄ…d zatonÄ…Å‚ tankowiec Erika", w po-
tężnym sztormie na Boże Narodzenie 1999, w Roku
Bestii, na rok przed moim przyjazdem.
Na plaży wciąż jeszcze są ślady ropy, do bosych
stóp klei się coś czarnego. Wciąż padają ptaki. Ale
ostrygi są zdrowe, a na skałach poniżej mojego domu
mieszkają omułki i ślimaki, jadalne, według madame
C.
To wszystko człowiek dostaje w darze, co za
bezgraniczna hojność, szczodrość Finistere.
CzegoÅ› takiego jak deszcze w Finistere zimÄ… na
przełomie dwutysięcznego i dwa tysiące pierwszego
nikt sobie nie przypomina. Dni z deszczu, domy z
deszczu, ogrody, drzewa. Słony Atlantyk rozcień-
czany jest deszczem.
Pola leżą pod wodą, wilgoć wchodzi do domów.
Książki i gazety puchną, papier nie mieści się w
drukarce.
Morlaix i Quimperle dotknięte są najbardziej
spośród znanych mi miast, mieszkałam tam po drodze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]