Odnośniki
- Index
- 048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- BuśÂ‚yczow KiryśÂ‚ ByśÂ‚o to za sto latl
- Gregory Philippa PowieśÂ›ci Tudorowskie 06 Uwić™ziona królowa
- Stoker, Bram L'enterrement Des Rats & Autres Nouvelles
- Courths Mahler Jadwiga Blask zśÂ‚ota
- Diana Palmer Long Tall Texans 25 Lionhearted
- Being There Jerzy Kosinski
- Lucy Monroe Sycylijska przygoda
- 061. Roberts Nora Irlandzka wróśźka 03 Irlandzki buntownik
- Cook Robin (1995) Zaraza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
--- Nie widzieliśmy. Proszę nas jednak zrozumieć: te jazdy zabierają nam dużo czasu. A
nam szkoda każdej godziny, bo nie zabawimy tu długo. Jeśli tu przebywamy, nie ma nas w lesie.
Przez to może ucierpieć jakiś modrzew, mostek, dren czy mrowisko.
Ucierpieć?...
Spokojne, pełne rozwagi, wypowiedziane bez pośpiechu słowa Karola wywarły na
nadleśniczym niewątpliwie wrażenie. Przez chwilę wpatrywał się w niego w wielkim napięciu.
Naraz wstał, zabrał pismo i otworzył drzwi.
Proszę natychmiast przygotować odpowiedz rzekł wręczając je sekretarzowi.
Według moich wskazówek.
Nie zdążymy przed, dziewiątą...
Nie szkodzi, poczekam. Sprawa bardzo pilna.
Wrócił do biurka. Harcerze powstali. Wyciągnął do nich rękę na pożegnanie.
Poczekajcie w korytarzu lub na werandzie, gdyż mam jeszcze innych interesantów
przemówił swym zwykłym tonem, lecz bez dawnego cienia oschłości. Przy okazji zajrzę do
was, aby się przekonać, jak pracujecie.
W pół godziny pózniej otrzymali do ręki uprzejme pismo, dziękujące im za chęć
ułatwienia pracy leśnikom oraz wymieniające w punktach pomoc, jakiej będą im mogły udzielić
poszczególne placówki. Oczywiście zredagował je niewątpliwie sekretarz. Materiał jednak do
niego dał jego zwierzchnik. I on je także podpisał.
Co o tym sądzisz? zapytał Michał szykując się do odjazdu. Gdy nas wyprosił za
drzwi, bałem się, że wybuchniesz.
Karol wzruszył ramionami.
--- Dlaczego? rzekł obojętnie. %7łe ma przywary? Któż ich nie ma? Ale ma z
pewnością zalety i powinniśmy je odkryć. Zauważyłeś jego wrażliwość na te mrowiska i mostki?
--- Właśnie! To mnie zaskoczyło. Przyznasz jednak, że jest biurokratą. Bardzo lubi
papierki. A z tÄ… pieczÄ…tkÄ…!...
Tego nie jestem pewien. Umie on załatwiać sprawy od ręki.
Michał położył nogę na pedale, ale zatrzymał się jeszcze. Coś mu nie dawało spokoju.
Człowiek może być oschły, nieprzyjemny, odpychający przemówił z namysłem
to wszystko mogę zrozumieć. Zrozumiałbym nawet, gdyby rzeczywiście okazał się biurokratą.
Ale czego on od nas chce? Przecież tak postępuje, jak gdyby chciał nas stąd wypędzić za wszelką
cenę. Dobrze, że zabraliśmy z sobą pieczątkę. A gdybyśmy jej w ogóle nie mieli? Co wtedy?...
--- Wtedy musielibyśmy opuścić jego rejon. Albo odwoływać się do Zarządu Lasów, a to
nie ułatwiłoby nam tutaj zadania; nie ma chyba nic gorszego niż narzucanie komuś współpracy.
Pod tym względem masz słuszność: czai się w nim jakaś nieufność. Chociaż z drugiej strony
wydaje się, że jesteśmy mu potrzebni i że on to doskonale rozumie.
--- Słowem: chciałby, a boi się. Czuję, że będziemy mieli z nim jeszcze sporo kłopotów.
Karol przechylił rower i przerzucił nogę.
--- Też tak sądzę potwierdził. Ma on w sobie jakieś zadry; coś go gnębi, coś
przeszkadza być człowiekiem normalnym. A co?... To należy wybadać kończył, dobierając
coraz ostrożniej słowa. To jest niewątpliwie także harcerski trop...
Ostra potyczka
Jeszcze tego samego dnia wydzielono grupę saperską, a po południu ruszyła ona do lasu,
aby prowadzić zwykłe prace konserwacyjne na tym nowym dla nich terenie. Według
pierwotnych planów miały być one przeprowadzone dopiero po zakończeniu badań nad Niecką;
po rannej rozmowie z nadleśniczym Karol doszedł jednak do wniosku, że należy zabrać się do
nich od razu. Jeśli tym argumentem zdołaliśmy zmusić go do pośpiechu wyjaśnił Michałowi
i innym to znaczy, że przykłada do nich ogromną wagę. Byłoby więc zle, gdyby nic nie
znalazł w czasie inspekcji".
Lenc i Czerski sarkali nieco, gdyż opózniało im to ich własne roboty, lecz pogodzili się z
koniecznością. Rozumieli, że inaczej postąpić nie można. Wykonali zresztą sporo przed
południem i przystąpili już nawet do prac szczegółowych. Ponieważ współpracowników mieli
obecnie mniej, zdwoili więc energię i wieczorem mogli stwierdzić, że mimo wszystko osiągnęli
duże wyniki.
Karol, doszedłszy do przekonania, że wszystko idzie normalnie, wybrał się nazajutrz na
dłuższą wędrówkę. Należało się liczyć z koniecznością przesunięcia obozu w pobliże Niecki, a
wybranie odpowiedniego miejsca nie było łatwe. Nie tylko odległości grały dziś rolę, ale także
pogoda. Wisiała ciągle na włosku. Mogło się zdarzyć, że znowu ziemię zaleją deszcze, że mogą
powstać kłopoty z aprowizacją. Trzeba się więc było rozejrzeć w terenie i z góry przewidzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]