Odnośniki
- Index
- Wieczna_wolnosc
- Laurie King Mary Russel 08 Locked Rooms
- CzśÂ‚owiek z Montany WiesśÂ‚aw Wernic
- Roberts Nora Minikolekcja Nory Roberts Nowe śźycie
- Moore Sean U Conan niezśÂ‚omny
- Richards Emilie Splć…tane śÂ›cieśźki
- podroze po starozytnym swiecie w晜źyk
- Krahn Betina Ukryty pśÂ‚omieśÂ„ (Skaza)
- Charlesdaly 1874 Sharps
- LCS
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razem twarzy.
Idziesz ze mną? . Głos Konrada dobiegał już ze schodów. Gaddo drgnął i pobiegł
za przyjacielem.
DokÄ…d? .
Do publicznej Å‚azni .
Casalberti wydłużył krok i doścignął Konrada.
Możesz się i tutaj wykąpać. Każę nanieść ciepłej wody i kadz .
Nie odparł tamten, zmierzając ku wyjściu, mam ochotę dłużej wypocząć.
Niewierni powszechnie zażywają łazni parowej, widziałem to w Ziemi Zwiętej i uwa-
żam, że to rzecz znakomita. Mówiono mi, iż krzyżowcy sprowadzili i tutaj ten obyczaj.
Chcę z tego skorzystać.
To prawda, przytaknął Gaddo podążając za konfratrem. Jest to i tutaj. Ja
wszakże sądzę, iż jest to obyczaj godny potępienia, wywodzący się z rozluznienia mu-
zułmańskich obyczajów. Jest tam też sala gdzie epilują owłosienie, jeśli to cię interesu-
je .
Nie, dziękuję. Cenię moje włosy: grzeją mnie w zimie. To raczej coś dla ciebie!
Dlaczego nie każesz sobie wydepilować włosów z łepetyny? Uniknąłbyś przykrego obo-
wiązku golenia ich w regularnych odstępach czasu!
Niestety! westchnął Gaddo. Myślałem, że tylko Anglicy plotą kretyńskie
żarty, lecz widzę, że dołączyli do nich i Francuzi! .
Konrad roześmiał się i zamierzył się, by zdrowo klepnąć przyjaciela w głowę, lecz
ten się schylił i chociaż raz uniknął ciosu.
Ledwie wyszli na ulicę, Casalberti przystanął: Przecież Wszystkich Zwiętych to już
jutro! zawołał zdruzgotany.
No właśnie potwierdził ze spokojem Konrad. A najbliższa noc to noc
Wszystkich Zwiętych. Warto tam pójść wymytym i wypoconym .
Przynajmniej obejdzmy cmentarz dookoła!
W tym siÄ™ z tobÄ… zgadzam .
Gaddo, pokrzepiony nieco tą odpowiedzią wyrównał krok z przyjacielem i wspól-
nie pomaszerowali w kierunku publicznych Å‚azni.
85
¬ ¬ ¬
Dwaj chłopcy o nagich ramionach zdzierali sobie gardła zachwalając przechod-
niom wspaniałości łazni i starali się przyciągnąć klientów obietnicą gorącej i czystej
wody, mydła, miękkich prześcieradeł oraz, za dopłatą kilku soldów, również masaży.
Dwaj mnisi zapłacili za łaznię parową, lecz masażu grzecznie odmówili, jako że zo-
stał im on zaproponowany z porozumiewawczym mrugnięciem oka.
Będąc już w środku, starali się przyzwyczaić wzrok do półmroku oraz zasnuwają-
cych pomieszczenie oparów. Rozmaite, przedzielone niskimi ściankami sale, stały otwo-
rem. W basenach można było zobaczyć połyskujące mokre ciała mężczyzn i niewiast.
W tamtych czasach nagość nikogo nie gorszyła. A jeśli ktoś, mimo wszystko, nadal
spoglądał nieczystym spojrzeniem, mógł zawsze znalezć tysiąc okazji, by zaspokoić to,
co w sumie uważane było za grzech nie tak znowu ciężki. Wiadomo, ciało jest słabe.
Dlatego też, paradoksalnie, właśnie uznawanie go za grzeszne czyniło cieszenie się nim
czymÅ› «normalnym» i pozwalaÅ‚o nie otaczać nagoÅ›ci dÅ‚awiÄ…cÄ… bigoteriÄ…, zgodnie ze sÅ‚o-
wami Zbawiciela: «Nic, co z zewnÄ…trz wchodzi w czÅ‚owieka, nie czyni go nieczystym
lecz to, co pochodzi z jego wnÄ™trza». W tamtych czasach zakazy religijne, poÅ‚Ä…czone
z wielką faktyczną pobłażliwością, ograniczały grzech płciowy do sfery stosunków zwy-
kłych, odsyłając perwersje do kilku wskazanych przypadków.
Zresztą każdy mógł ugasić pożar krwi bardzo wcześnie się żeniąc, a dziewictwa nie
uważano za wartość, której należy bronić w każdym wypadku. Kościół też był wielko-
duszny w udzielaniu unieważnień ślubów, zawartych w wieku tak młodym, bowiem ro-
dziło to wątpliwości co do pełnej i świadomej zgody obojga małżonków. Wiadomo było,
że większość tych związków powstawała w celu umocnienia polityki rodzin i ich przy-
mierzy, dla których często sprawiano zrękowiny niemowląt w kołyskach.
Główną troską Kościoła w tej materii było, jeszcze w tej epoce, niedopuszczenie do
małżeństwa osób spokrewnionych, zabronionego aż do siódmego stopnia pokrewień-
stwa (co często prawie uniemożliwiało znalezienie żony, zwłaszcza panującym) albo
też między chrzestnymi i chrześniakami (tak zwana spiritualis agnatio). Starano się tak
postępować, aby rodziny nie zamykały się same w sobie broniąc swych dóbr, bowiem
z prawnego punktu widzenia tytułu własności dóbr nie posiadał dany osobnik, lecz ro-
dzina.
Nawet zakonni bracia i siostry swobodnie chadzali do Å‚azni publicznych, zgodnie
z zaleceniem, naprzód św. Hieronima a potem Bernarda, by nie mylić świętości z nie-
chlujstwem.
No, prawdę mówiąc, nie można twierdzić, by ci dwaj wielcy świeci nakłaniali akurat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]