Odnośniki
- Index
- Lonney KlÄ twa wiecznoĹci 01 PoczÄ tek koĹca CAĹOĹÄ
- HT168. Arnold Judith Wieczna miĹoĹÄ
- Celmer Michelle 03 KsićÂśźniczka z wyspy
- Homer Iliada
- Kornew PaweśÂ Przygranicze 6 Czarne sny cz2
- Longin Jan OkośÂ Trylogia IndiaśÂska. Tom I Tecumseh
- Fiedler Arkady DzićÂkujć ci kapitanie
- S c5 81OWNICZEK FIZYCZNY POLSKO ANGIELSKI I ANGIELSKO POLSKI
- Witkacy i reszta Âświata
- Darcy_Emma_ _Mroczna_spćÂśÂćąĂ˘ÂĹźcizna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
również umarła. To było dla mnie nowe wyzwanie. Znacznie łatwiej jest liczyć niż uczyć
liczenia, a moi dotychczasowi uczniowie zawsze mieli już opanowane podstawy tej wie-
dzy, tak więc nie miałem żadnego doświadczenia w nauczaniu tego przedmiotu.
Po upływie miesiąca zdołaliśmy wysłać ekspedycję do Paxton. W czasie jej trwa-
nia, a więc przez dwa dni, nasza społeczność była pozbawiona obu środków transpor-
tu, gdyż furgonetki miały zasięg tysiąca kilometrów, więc ta, którą pojechaliśmy, musia-
ła zabrać akumulator drugiej.
142
Rada wspaniałomyślnie zdecydowała, że powinien pojechać któryś z jej członków
i to ja wyciągnąłem najkrótszą słomkę. Na asystentkę i drugiego kierowcę wybrałem
Sarę. Jak prawie wszyscy, była bardzo ciekawa. A także młoda i silna, więc mogła pomóc
mi prowadzić pojazd rzecz jasna, kierowany wyłącznie manualnie i przy wymia-
nie ciężkiego akumulatora. Marygay zgodziła się, chociaż sama chciałaby pojechać. Sara
oddalała się od nas, lecz w tej jednej sprawie nasze zainteresowania były zbieżne.
Furgonetka miała trzy tony ładowności, więc mogliśmy zabrać trochę rzeczy. Kaza-
łem Sarze obdzwonić ludzi, a potem usiedliśmy z listą, żeby podejmować decyzje. Przy-
pominało to selekcję przed odlotem Time Warp , tylko w miniaturze. Było niewiele
czysto sentymentalnych próśb, gdyż takie przedmioty zostały załadowane na pokład
statku i albo przywiezione z powrotem, albo pozostawione. Byliśmy jednak ogranicze-
ni czasem i wysiłkiem, który mogliśmy poświęcić na poszukiwania. Na przykład war-
to było pojechać do gabinetu Diany po kartoteki medyczne tych trzydziestu jeden osób
spośród nas, które były jej pacjentami, ale nie zamierzałem przetrząsać domu Eleny
Monet, żeby znalezć jej przybory do szydełkowania.
Podjęliśmy kilka trudnych decyzji, żonglując czasem, znaczeniem i potrzebami, in-
dywidualnymi i zbiorowymi. Zamierzaliśmy załadować piec do wypalania ceramiki
Stana Shanka, chociaż ważył pół tony i można by pomyśleć, że łatwo znalezć inny. Jed-
nak Stan przeszukał Centrus i dziewięć pieców, które znalazł, były całkowicie zniszczo-
ne: pozostawiono je włączone, aż się spaliły.
Sara i ja nie wpisaliśmy na tę listę niczego, ale w furgonetce zostało trochę wolnego
miejsca.
Wyjechaliśmy o świcie i dobrze zrobiliśmy. Podróż, zwykle trwająca osiem go-
dzin, zajęła nam dwadzieścia, z czego większość wlekliśmy się poboczem, nie próbując
pokonywać stert gruzu, w który zmieniła się nawierzchnia drogi.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, pojechaliśmy prosto przez miasto do naszego dawnego
domu. Bill pozostał w nim jako tymczasowy dozorca, dopóki nie znajdzie się ktoś inny,
kto potrafi i zechce łowić ryby w zamian za możliwość zamieszkania w ładnym starym
domku.
Weszliśmy do kuchni i rozpaliliśmy ogień. Pozostawiłem przy nim Sarę, a sam zsze-
dłem nad jezioro, żeby przynieść dwa wiadra wody. Musiałem rozbić warstwę lodu, żeby
je napełnić.
W beczce na końcu przystani wciąż utrzymywało się pole: w tych warunkach nie
wymagało zasilania. Beczka była w trzech czwartych pełna. Wróciłem do kuchni po
haki i przyniosłem dwie ryby. Oczywiście, miały temperaturę zera absolutnego, ale roz-
mrożą się w porę, żeby zjeść je na śniadanie.
Grzaliśmy wodę na ogniu i piliśmy stare wino które niecałe pięć miesięcy temu
dostałem od Harrasa za moje ryby a kiedy woda była dostatecznie gorąca, zaniosłem
143
świecę do zimnego salonu, żeby trochę poczytać w czasie, gdy Sara brała kąpiel. Wycho-
wany w komunie nudystów, z której przeszedłem do zbiorowych wojskowych umywal-
ni, nie miałem żadnych oporów przed myciem się na oczach innych, tak samo jak Ma-
rygay. Może dlatego nasze dzieci wykazywały w tej kwestii dziwaczną pruderię.
Wyglądało na to, że Bill był tu jeszcze w dniu katastrofy i to nie sam. Rozpoznałem
jego rzeczy, leżące w miejscu gdzie siedział na kanapie, obok stosiku kobiecej odzieży.
Widok jego ubrania wywołał u mnie wstrząs: zakręciło mi się w głowie i ciężko opa-
dłem na krzesło. Kiedy znów zdołałem wstać, zaciekawiony i z dziwnym poczuciem
winy sprawdziłem sypialnię na górze. Owszem, dwoje ludzi korzystało ze skotłowanego
łóżka. Zastanawiałem się, kim była i czy mieli czas lub chęci, żeby się zakochać.
Sara wyszła z łazienki, zobaczyła ubranie brata i zamilkła. Znalazła stosunkowo
świeżą pościel i weszła na górę, żeby pościelić łóżko i położyć się spać, ale słyszałem,
że przez długi czas niespokojnie rzucała się na łóżku. Ja zrobiłem posłanie dla siebie na
podłodze przy kominku, nie chcąc samotnie spać w naszej dawnej sypialni.
Rano upiekłem rybę na ogniu i ugotowałem garnek ryżu, który wydawał się mieć za-
ledwie dziesięć lat. Potem ruszyliśmy by zrealizować zamówienia. Nad przednią szybą
furgonetki były zamontowane dwie kamery holograficzne. Stephen Punk uparł się i do-
piął swego, twierdząc, że pewnego dnia będzie to cenny materiał historyczny. Ponadto
ludzie byli ciekawi, jak wyglądają ich domy, opuszczone przed ośmioma laty.
Większość z nich będzie nieszczęśliwa, gdyż wokół niewielu domów zachowała się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]