Odnośniki
- Index
- Harlequin na zyczenie 39 Sposob na klopoty 01 Summers Cara Szczescie i brylanty
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Matthews_Jessica_ _Medical_Romance_94_ _Zlote_serce
- Florianowicz_Dominik_ _Niebezpieczna_gra
- Evanovich Janet Wielki finał
- 464. Harlequin Romance Dale Ruth Jane Szklany pantofelek
- Hacking Into Computer Systems Beginners
- BuśÂ‚yczow KiryśÂ‚ ByśÂ‚o to za sto latl
- Władza bez tyrani. Jak kontrolować ludzi, pieniądze, czas, emocje i słaboÂści
- Delinsky Barbara Samotne serce
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego pierś, usiłując zwalczyć jakieś dziwne, obezwładniające ją
uczucie, a on starał się przyciągnąć jej napięte ciało do siebie. Pod
wpływem mistrzowskiego, zmysłowego pocałunku, rozluzniła
mięśnie, oplatając rękoma dla zachowania równowagi szyję Riana.
49
R S
Kiedy cofnął wreszcie głowę, a błękitne, okrągłe oczy
dziewczyny zmierzyły się z jego rozjuszonym spojrzeniem, twarz
Laurie zalał rumieniec wstydu i strachu. Złapał ją mocno za lewą rękę
i odchylił nadgarstek, by stwierdzić obecność pierścionka z szafirem
na palcu.
- Kim jesteś? - syknął wściekle, nie zwalniając żelaznego
chwytu, przez co wciąż opierała się o jego muskularne ciało.
- Laurie - wyszeptała słabym głosem, drżąc na widok zaciętego
wyrazu groznej twarzy.
- Mała, podstępna kuzynka - parsknął ironicznie. Poznał ją i
błysk zrozumienia zamigotał w jego oczach.
- Co tu robisz? Gdzie jest LaRaine? - spytał, wykręcając jej rękę
aż do bólu.
- Proszę! - Spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Wszystko wyjaśnię.
Patrzył na nią pogardliwie. Nie miała wątpliwości, że to, co ma
mu do powiedzenia, nie wywrze na nim większego wrażenia. Z
perfidnym rozbawieniem obserwował, jak ze strachu faluje jej pierś.
- Czyż to nie cudowna niespodzianka, Laurie? - Głos Very
przeciął złowrogą ciszę, która zapadła pomiędzy nimi. Szerokie
ramiona Riana zasłaniały Verze przerażoną twarz Laurie.
- Nie wyobrażasz sobie nawet, jaką to było dla niej szokującą
niespodzianką - odparł najspokojniej w świecie Rian.
50
R S
Cynicznym spojrzeniem obrzucił błagalny wzrok i drżące usta
dziewczyny. Puścił jej nadgarstek i otoczył ją ramieniem. Pochylił
głowę w geście, mogącym wydawać się Verze pieszczotą.
- Ani słowa. Poradzę sobie - wyszeptał rozkaz do ucha Laurie.
Przyglądał się jej uważnie i widząc niemą zgodę, odwrócił się w
stronÄ™ ciotki.
- Droga Laurie - zabawnie zaakcentował przy tym jej imię -
odnalazłem cię z najwyższym trudem.
- Wcale mnie to nie dziwi - uśmiechnęła się szeroko Vera,
omyłkowo biorąc to, co lśniło na rzęsach Laurie, za łzy wzruszenia i
niewypowiedzianego szczęścia.
- Byłeś taki stanowczy, kiedy twierdziłeś w rozmowie
telefonicznej, że nie zdążysz wrócić na Mardi Gras.
Paraliżujący szok zaczął powoli ustępować.
Usta Laurie drżały nadal. Z trudem powstrzymywała się od
płaczu, a uścisk Riana palił jej nagie ramiona. Nie mogła jednak
zrozumieć, czemu Rian nie demaskuje jej jako oszustki. Z pewnością
nie zamierzał dołączyć do maskarady i pozwolić jej bezkarnie odejść.
Bezkarnie? Wykręcony nadgarstek bolał i Laurie wiedziała, że długo
jeszcze pozostaną na nim ślady palców Riana. Na ustach wciąż czuła
smak pocałunku. Tego wszystkiego nie zapomni szybko.
- Skończyłem interesy prędzej, niż się spodziewałem - wyjaśnił
Rian, spoglądając na potargane włosy Laurie. - Przyczyniła się do
tego myśl, że czekasz na mnie niecierpliwie.
51
R S
Kpina w jego głosie wywołała nową falę rumieńców. Musiał
bawić się jej upokorzeniem.
- Czyż to nie urocze, Vero? Moja żądza przebywania obok niej
wciąż ją zawstydza.
- Rian... - usiłowała zaprotestować Laurie. Tak często łączono
ich ze sobą, że machinalnie zwróciła się do niego po imieniu.
Popatrzył na nią błyszczącym niczym czarny obsydian
wzrokiem, w którym wyczytała grozbę i zachętę. Pod wpływem tego
spojrzenia nie mogła wydusić z siebie prośby, żeby wyjawił prawdę o
niej.
Vera wyczuła niepewność w zachowaniu Laurie.
- Mój drogi, myślę, że Laurie chciałaby się nieco ogarnąć -
powiedziała. - Zaskoczyłeś ją zupełnie nie przygotowaną, bez cienia
makijażu, w mokrym kostiumie kąpielowym, zmęczoną pływaniem.
To - roześmiała się - onieśmieli każdą kobietę.
- Taką ją właśnie pragnąłbym zachować - odparł, mimowolnie
wypuszczając Laurie z uścisku. Cofnęła się o krok. Rian nonszalancko
pochylił głowę w jej stronę, udzielając zezwolenia na opuszczenie
towarzystwa.
- Pędz do swojego pokoju, Laurie, i przywdziej zbroję.
Zobaczymy, jak się pózniej potrafisz obronić.
Laurie, spiesząc w stronę domu, zdobyła się jedynie na blady
uśmiech przeznaczony dla Very. Kiedy otwierała tylne drzwi, wiodące
do chłodnego korytarza, zalała się rzęsistymi łzami. Zapłakana, nie
zauważyła Colina, niosącego tacę z drinkami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]