Odnośniki
- Index
- 260. Landon Juliet Gra w miłość
- Higgins Jack Gra dla bohaterĂłw
- Gra o juliana Adele Griffin
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Dailey Janet Harlequin Romance 316 Niebezpieczna maskarada
- 03. Debra Webb Najbliśźszy wróg
- Jo Clayton SQ 01 Shadowplay
- Morgan Raye Spelnione marzenia
- Cook Robin (1995) Zaraza
- Quinnell A.J. Reporter
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie miałem nic przeciwko temu. Pomagałem ci w przygotowywaniu
śniadania, zaparzyłem kawy, ty myłeś warzywa. Ja układałem
chleb, ty go smarowałeś masłem, ja kroiłem pomidory, ty je
układałeś na kanapki. Usiedliśmy na balkonie przed ósmą rano.
Rześkie powietrze przyjemnie owiewało nasze ciała, firanka w
oknie tańczyła w jakimś nieokreślonych piruetach. Niżej pod nami,
na podobnym tarasie siedzieli ci dwaj faceci, których pózniej
miałem okazję widzieć podczas ich zespolenia, pokiwaliśmy sobie
ręką na dzień dobry. W samym slipach, opaleni, od rana
uśmiechnięci. Oni chyba są razem zauważyłem, wskazując
ruchem głowy na chłopaków na balkonie. Dziwi cię to? Nie
wiem... właściwie nie. Podoba mi się to. Przez to nie wydajemy
się na świecie tylko my dwaj? Prawda? Chyba tak.Zjedliśmy,
wypiliśmy kawę. Rozleniwiliśmy się, zawsze tak bywało po posiłku.
Przyniosłeś grę i był to dobry wybór, ponieważ śmiech jaki z sobą
dostarczyła, był budujący i rozbudzający. Na obiad zeszliśmy do
restauracji. Popołudnie zamieniło się w kolejną zabawę, kiedy to w
ciągu paru godzin malowaliśmy swój pierwszy obraz. Oboje
podziwialiśmy impresjonistów, więc zgodziliśmy się namalować coś
w tym stylu. Nie wyszło. Godziny ciężkiej pracy zamieniły się w
kręcenie głowami i dojście do wniosku, że malarzami, tak jak
poetami, nigdy nie będziemy. Na koniec pomalowaliśmy swoje
dłonie farbami i przycisnęliśmy do obrazu, zamiast podpisów.
Kolorowy wyrobek naszych rąk zawiesiliśmy na ścianie. Mokrą
jeszcze dłoń wyciągnąłeś w moim kierunku. Zrozumiałem.
Wyciągnąłem swoją i przyłożyłem, dwie barwy zmieszały się ze
sobą, skleiły. Potem uśmiechnąłeś się i zanim zdążyłem
zareagować, przejechałeś tą samą ręką po mojej twarzy.
Krzyknąłem zdumiony i zostawiłem ślad na twoim policzku. Raz
dwa mieszkanie zamieniło się w miejsce bitki, zrywaliśmy z siebie
ubrania i nadzy goniliśmy się po wszystkich kątach, pokrywając
ciała farbami. Wyciskaliśmy na siebie resztki jakie znajdowały się
w tubkach a potem jakoś nagle znalezliśmy się przed lustrem.
Wyglądaliśmy pięknie, jak prawdziwi impresjoniści, jakbyśmy
właśnie opuścili hinduistyczne święto Holi. Uwieczniliśmy ten
moment na wielu zdjęciach. A potem... stałeś się moim Kryszną, a
ja Putaną. Choć w trochę inny sposób, i ty tego dnia odniosłeś nade
mną zwycięstwo.
W starożytności Epikur uważał, że podstawą szczęścia jest
korzystanie z wszelkich przyjemności związanych ze strefą
cielesnÄ… i duchowÄ…. JednÄ… z podstawowych potrzeb
przekazywanych przez niego była potrzeba miłości. Oboje byliśmy
takimi Epikurami, uważaliśmy, podobnie jak on, że musimy chwytać
dzień, korzystać z niego w każdej chwili, doceniać jego urodę.
Kiedy świat dla człowieka jest najpiękniejszy? Tylko w momencie
gdy wiemy, że ktoś nas kocha i tym samym uczuciem darzymy
drugÄ… osobÄ™.
Jedna z twoich książek, wydana jakiś czas temu, choć nie napisana
w stylu mainstreamu, bo takich książek po prostu nie pisałeś,
zrobiła na świecie rozruch. Już dawno nie powstała tak
przejmująca powieść traktująca o wielkiej samotności i
opuszczeniu. Opisałeś swoje trzy lata wygnania. Z każdej strony
czytelnik wyczuwał tę boleść, jaka cię zamknęła w swoich
kleszczach i nie zamierzała puścić. Boleść była jak zdradzona
kobieta, niebezpieczna i długotrwale potrafiła się znęcać. Dla mnie
była to smutna, ciężka historia człowieka osamotnionego, z której
wyzierała ciemna pustka i głuchy płacz. Odbierałem ją bardzo
osobiście. Czytając, nie mogłem powstrzymać łez. I nie mogłem też
czytać jej w czyjejś obecności. Była zbyt intymna. Sprawiała za
wiele bólu. Dla gazet kolejny raz stałeś się sensacją. Okrzyknięto
cię jedynym polskim pisarzem, który w taki niecodzienny sposób
napisał wyjątkowy w swoim rodzaju traktat o cierpieniu duszy.
Wygnanie, bo tak się nazywała ta książka, zaczęła sprzedawać się
w ogromnym nakładzie, tłumaczono ją na wszystkie możliwe języki
świata. Kolejny raz stałeś się autorem niespotykanego bestselleru.
Od miesięcy zapraszano cię do telewizji, chcieli robić z tobą
wywiady. Zawsze odmawiałeś. Nie piszę dlatego, żeby mnie miał
ktoś oglądać. Nie jestem dziełem sztuki. Jestem pisarzem, do
cholery. Mają czytać, nie oglądać. Tu nic do oglądania nie ma.
Niech jadą do Luwru!Swojej decyzji nigdy nie zmieniłeś. Byłeś
stanowczy. Przez tygodnie spekulacje o tobie wciąż się nasilały,
zadawano coraz to nowsze pytania. Za spotkania proponowano ci
bajońskie sumy. Nie chciałeś, po co ci więcej pieniędzy, jak same
książki wynosiły miliony? Przecież do grobu ich nie zabierzesz.
Dlaczego nie pójdziesz do telewizji, jak cię zapraszają? pytała
ona. Przecież taka Grochola... Nie jestem Grocholą.Ona
zaczytywała się w książkach autorki Nigdy w życiu, na półce w
domu stały wszystkie jej książki.Tu tak naprawdę wcale nie
chodziło o to kto jak pisze, kto się gdzie pokazuje. Ty po prostu nie
lubiłeś być nigdy w centrum zainteresowania. Może innym ludziom
sprawiało to radość, może robili to z jakiegoś im tylko wiadomego
powodu, zresztą sława również potrafi być przyjemna, ale ty...
nosiłeś w sobie nieokreślony strach przed masą.
Wycieczka na grzyby. Nieustannie ją sobie przypominałem.
Dlaczego? Czy dlatego, że właśnie ten moment był jednym z
ostatnich naszych wspólnych szczęśliwych dni? Kiedy nasza trójka
jeszcze była cała i wierzyliśmy w jej nierozłączność? Ale już wtedy
zbierały się nad naszymi głowami ciężkie chmury.
Kiedy Honorata została kolejny raz pobita przez swojego męża,
przeszła ci cierpliwość i choć ona błagała, cała zalana krwią, aby
nie wzywać policji, obdarzyłeś ją tylko lodowatym spojrzeniem i
wybrałeś właściwy numer. Nie dzwonię tam z twojego powodu
powiedziałeś wtedy okrutne słowa ale ze swojego. Bo już nie
chcę więcej oglądać tych samych powtarzających się scen.
Dlaczego ty tu przychodzisz kiedy on ciÄ™ pobije? Dlaczego nie
pozwolisz mu się zabić? Odpowiedz mi!Ona, jako dobra
przyjaciółka, musiała bronić Honorkę. Zostaw ją w spokoju, czy
nie widzisz co siÄ™ z niÄ… dzieje? Ona potrzebuje teraz naszej
pomocy...Wycelowałeś w nią palcem i nie pozwoliłeś dokończyć.
Ty jej nie broń! I nie odpowiadaj za nią! Ja chcę, nie, właściwie
żądam w swoim domu tylko spokoju! Chyba tak wiele nie
oczekuję? To wracaj do Libii! wykrzyknęła wtedy, a ja patrzyłem
jak stajesz się blady i zamieniasz się w słup. Myślałem, że tamtego
dnia, w tym momencie dokładnie, serce odmówi ci posłuszeństwa.
Genialna maszyna ukryta w twojej piersi nagle zatrzyma siÄ™ i
przestanie poruszać. Widziałem też co z nią zrobiły te wyrzucone,
nieprzemyślane słowa, bo sama zaczęła płakać i przepraszać. Ty
się jednak odwróciłeś i spokojnie odszedłeś do łazienki. Zamknąłeś
za sobą drzwi. Po co to powiedziałam? jęczała. Nagle Honorka
zeszła na drugi plan, nawet ta krew jej nie przeszkadzała.Była
okrutna, chciałem jej to rzucić w twarz, ale nie potrafiłem. Nie
mogłem po prostu stawać pomiędzy wami, nie tak zostałem
wychowany. Popatrzyłem tylko na nią i poszedłem do swojego
pokoju. Przesiedziałem tak chyba z godzinę, przyjechała policja,
zabrali męża Honorki, ją samą na izbę przyjęć. Ty nadal nie
wychodziłeś z łazienki. Chyba nie uważałeś wtedy, żeby sobie coś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]