Odnośniki
- Index
- Ultimate Ejaculation Mastery [The Ultimate Ecstatic Solution To Premature Ejaculation]
- Heather Graham Pozzessere Między jawą a snem
- 100. Graham Darlene Pełnia księżyca
- 052._Graham_Heather_ _Pod_świetlistym_niebem_raju
- Graham Heather Na zawsze, moja miłości
- Lynne Graham Uroda i pieniądze
- James Patterson Mastermind
- Graham Masterton Katie Maguire
- Doris Lessing Pić…te Dziecko
- ebooks.pl.stomma.ludwik. .zywoty.zdan.swawolnych.(osiol.net)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Cóż, przyszło mi do głowy, że mógł mówić po francusku. Wiesz, jak dyplomaci
nieświadomie przeskakują z języka na język. Może mówił, abyś strzegł się les dents. - Les
dents?
- No właśnie. Strzeż się zębów.
Znalazł Petera Gravesa w barze klubu golfowego Arlington. Było to mroczne,
tradycyjne miejsce, ze skórzanymi obiciami i grawerowanymi pubowymi lustrami, wypełnione
szmerem intelektualnych rozmów przeplatanych okazjonalnymi wybuchami śmiechu.
Zamówił czystego Jacka Danielsa i wziął do niego kosteczki sera. Była już pora lunchu, a on
jeszcze nie jadł.
Uścisnęli sobie ręce. Gene czuł się zmęczony i niechętny wszelkim rozmowom, lecz
wiedział, że będzie musiał się przemóc, zanim wróci tej nocy do posiadłości Semple'ów.
Zapalił papierosa.
- Milutkie miejsce. Ci wszyscy ludzie to lekarze? Peter skinął głową.
- Tak. Głównie wojskowi. Bomba strategiczna rzucona na to miejsce w porze lunchu
zmiotłaby większość dowództwa Pentagonu w ciągu paru sekund.
- Będę o tym pamiętał, kiedy następnym razem zechcę zarobić parę dolarów, sprzedając
sekrety.
Peter pił gorzką whisky. Bawił się pływającą w niej wisienką.
- Jak siÄ™ czujesz?
- Przede wszystkim zmieszany. Dlaczego?
- Przez telefon twój głos brzmiał paskudnie. Przez moment zastanawiałem się, czy nie
cierpisz na histeriÄ™ nerwowÄ….
- Histeria? Ja?
Peter Graves zlitował się w końcu nad wisienką i zjadł ją. Lecz ogonek włożył do
popielniczki i zaczął nim grzebać w popiele z papierosa Gene'a.
- Histeria zdarza się nawet najbardziej wyregulowanym umysłom. Tak naprawdę, to
właśnie one są na nią bardziej wrażliwe niż ci z nas, którzy z reguły uważani są za
roztrzepańców". Tylko w tym barze znajduje się pięciu czy sześciu ludzi, wyższych oficerów
armii, którzy przeszli histerię. Sam leczyłem dwóch z nich.
- Mam nadzieję, że skutecznie. Nie jestem pewien, czy chciałbym przeżyć trzecią wojnę
światową.
- Któż to może powiedzieć? - stwierdził Peter. - Ten rodzaj histerii, o którym mówię,
może dotknąć człowieka w jednej chwili.
- No cóż, to bardzo możliwe. Ale prawda jest taka, że jeśli chodzi o mnie, wcale nie
jestem histerykiem.
- Sądzisz, że ożeniłeś się z kobietą będącą krzyżówką człowieka z lwem - skomentował
Peter.
- Ja nie sÄ…dzÄ™, Peter. Ja wiem.
- Skąd wiesz? Jaki masz dowód?
- Chryste, Peter, ona ma sześć piersi! Widziałem je! Peter drgnął.
- Nie wykrzykiwałbym takich rzeczy tutaj, Gene. Oni mają tu bardzo staroświeckie
wyobrażenie o świecie. Mógłbyś zakłócić ich równowagę umysłową.
- A ty? Wydaje mi się, że ty również masz bardzo staroświeckie wyobrażenie o świecie.
Nie wierzysz mi, prawda? Sądzisz, iż jestem interesującym przypadkiem i teraz próbujesz
dociec, jakiego rodzaju syndrom powoduje u mężczyzny halucynacje na temat dodatkowych
piersi u żony w czasie nocy poślubnej.
Peter sączył swego drinka. Zrobiły mu się od tego białe wąsy.
- Jest wiele autentycznych przypadków dodatkowych piersi. Przejrzałem niektóre
dzisiaj rano. Jakaś kobieta w Baden-Baden miała...
- Peter, to nie są dodatkowe piersi. Ona sama powiedziała, że to się powtarza w jej
rodzinie. To cecha dziedziczna.
- Masz na myśli to, że jej matka ma je również?
- Wydaje mi się, że tak. Tak zrozumiałem.
- Cóż - powiedział Peter - muszę przyznać, że jest to dosyć nietypowe.
Gene podniósł swojego drinka i pociągnął spory łyk. Płyn spalił mu gardło i
przypomniał o tym, jak pusty ma żołądek.
- To przestaje być takie niezwykłe, gdy spojrzysz na to z punktu widzenia Lorie. Ona
wierzy, że jej piersi są całkiem normalne. A zatem, albo cierpi na swego rodzaju kompensację
psychologiczną brzydkiego wyglądu, albo jest w usprawiedliwiony sposób przekonana, że jest
prawdziwą kobietą Ubasti, wywodzącą się z tych ludzi-lwów.
- W usprawiedliwiony sposób? - przerwał Peter. - To znaczy, że wierzysz w ich
istnienie?
- A w cóż innego mam wierzyć?
Peter złożył dłonie i wpatrywał się w zamyśleniu w stół. Próbował zrobić to, co robi
każdy profesjonalista, gdy jakiś człowiek przychodzi do niego z niespotykaną sprawą:
dopasować ją do znanych sobie realiów. Gene nie miał do niego o to pretensji, gdyż i on przez
to przeszedł. Wiedział, że Lorie Semple Keiller, od niecałej doby jego żona, wymykała się
wszelkim próbom racjonalizacji.
Peter mimowolnie drapał się po łysinie.
- Czy ty ją kochasz? - zapytał.
- Oczywiście, że ją kocham. Dlaczego o to pytasz?
- No cóż - stwierdził Peter - skoro chcesz jej pomóc, to bardzo ważne. Jeśli jej nie
kochasz lub jeśli nie jesteś tego pewien, proponowałbym, żebyś usunął ją ze swego życia
najszybciej, jak to tylko możliwe. Lecz jeśli tak nie jest i naprawdę chcesz jej pomóc powrócić
do normalnego świata, będziesz musiał przygotować się do podjęcia wielu naprawdę trudnych
decyzji.
- Czy mam się przyzwyczaić? Do tych... tych dodatkowych piersi? I tych włosów?
Peter skinął głową.
- Pamiętasz, co powiedziałem na party Waltera Farlowe'a? Jeśli chcesz zrozumieć, co
dzieje się z tą dziewczyną, będziesz musiał poddać się jej myślom o nieuniknionym
przeznaczeniu. Z tego, co mi powiedziałeś, ona obawia się, że jakieś wydarzenie, jakieś
okropne nieuchronne wydarzenie, będzie miało miejsce w waszym życiu. Musisz jedynie
przyjąć reguły tej gry i gdy stanie się dla niej jasne, że owo straszne zdarzenie nie nastąpi, masz
największą szansę, by ją z tego wyleczyć.
Gene przypomniał sobie obraz gazeli Smitha.
- A jeśli założymy, iż ono nastąpi? - spytał. -Przypuśćmy, że to właśnie ona ma rację?
Peter skończył swojego drinka.
- Gene - powiedział łagodnie - chcę, żebyś coś zapamiętał. Nie wierzę w istnienie
ludzi-lwów. Przykro mi, ale tak właśnie jest. Jest genetycznie niemożliwe, by lew zapłodnił
kobietę, a nawet gdyby to było możliwe, co robiliby ich potomkowie w ślicznym domostwie
opodal Merriam, w towarzystwie miłych, młodych demokratów, takich jak ty? Gene
uśmiechnął się.
- W porządku, Peter. Wiem, że to dla ciebie trudne do przełknięcia. Lecz ja tam wracam,
więc cokolwiek się stanie, prawdopodobnie poznam prawdę. Mam jedynie nadzieję, że to ty
masz racjÄ™, a ja siÄ™ mylÄ™.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]