Odnośniki
- Index
- Albrecht Joanna Gdzie jesteś, Jeane
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 03 Ścieżka Umarłych
- Joanna Russ Female Man
- Gromek Illg Joanna Skarby
- Nasze tysic lat S.Janowicz,J.Chmielewski
- 01 Susan Mallery Podarunek Ayanny (Romans z księciem)
- Chmielewska Joanna 19 Trudny trup
- Chmielewska Joanna Jak wytrzymac z mezczyzna
- Hart Jessica OgiećąĂ˘Â€Âź i woda
- 0082. Field Sandra Kraina dobrej nadziei
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
problemu tak gorączkowo, jakby Basieńka mieszkała w stajni. Wszystko inne poszło w
niepamięć, równowaga umysłu przepadła z kretesem. Przybycie głównej postaci dramatu nie
tylko nie pomogło, ale zdecydowanie pogorszyło sytuację.
W charakteryzatora na widok wzoru wstąpiło nowe życie, siłą zawlókł mnie do lustra,
posadził na fotelu, oświetlił jupiterem i zabronił się odzywać. Basieńka, z obłędem w oczach, z
trzęsącymi się rękami, zdenerwowana do nieprzytomności, zachowywała się jak ostatnia
kretynka.
Konferowała w kącie szeptem z panem Palanowskim, trzymając go kurczowo za klapy.
Charakteryzator trzymał mnie za głowę. Pan Palanowski miotał się po pokoju, usiłując dogodzić
wszystkim równocześnie.
- Niechże ja się dowiem jeszcze czegoś więcej! -jęczałam rozpaczliwie półgębkiem. - Nie
wiem, co mam robić! Ten mąż mnie pozna!
- Nie pozna, nie - zapewniała Basieńka półprzytomnie. - Niech pani na niego nie zwraca
uwagi...
Mieszkanie pana Palanowskiego przemieniło się w dom wariatów. Miałam niejasne
wrażenie, że coś tu jest okropnie nie w porządku, ale spojrzałam w lustro i zamurowało mnie tak
fizycznie, jak i umysłowo. Aysy facecik z niewiarygodnym mistrzostwem odbierał mi twarz.
Uczernił brwi, aa szczęście tuszem, nie henną, namalował pieprzyk pod okiem jak żywy i
wymodelował usta. W mgnieniu oka nabrałam wyrazu niezadowolonej z życia primadonny i aż
mnie otrząsnęło, Charakteryzator nie poprzestał na tych straszliwych efektach, działał dalej,
podmalował mi oczy i przyczernił czwarty ząb od góry z lewej strony, który Basieńka miała
martwy i nieco ściemniały. Przy zębie wróciło mi życie.
- Czy mi to tak zostanie na zawsze, proszę pana? - spytałam z przerażeniem, dość
gwałtownie wydzierając mu głowę z rąk, zdecydowana kategorycznie odmówić udziału w
przedsięwzięciu albo zażądać miliona w złocie. Czarny ząb, Matko Boska...!!!
- Proszę się nie ruszać! Nic pani nie zostanie, i ząb, i znamię musi pani codziennie
poprawiać!
Dopadł Basieńki, zdarł jej z głowy perukę z grzywką i nasadził na mnie. Rezultat był
wstrząsający! Sama byłabym w stanie się pomylić i wziąć Basieńkę za siebie, czy może
odwrotnie. Nie zostało we mnie nic ze mnie, byłam Basieńka absolutnie, nie sposób było
odgadnąć, że ja to nie ona! Nagle zachwiałam się w uprzednim, niezłomnym przekonaniu, że
wszystkie tu obecne osoby są nienormalne i cierpią na pomieszanie zmysłów, zwątpiłam w obłęd
pana Palanowskiego i nabrałam nieco otuchy. Kto wie, to kretyństwo mogło się udać...
Cholerna Basieńka oderwała się wreszcie od konspiracyjnych szeptów i obydwoje z
panem Palanowskim przyglÄ…dali mi siÄ™ z zainteresowaniem, podziwem i zachwytem.
Przystąpiliśmy do wymiany odzieży. Wybór jej stroju pochwaliłam, jasny cynober i orange w
połączeniu z ciemnym fioletem rzucał się w oczy i rzeczywiście mógł pociągnąć za sobą
obstawę, nawet gdyby jego zawartość przeistoczyła się w brodatego staruszka.
- A zatem pamięta pani - powiedział nerwowo pan Palanowski. - Doskonale pani
wygląda, prześlicznie!... Te zakupy, koniecznie codzienne spacery, koniecznie! Codziennie
trochę pracy... Znakomicie pani wygląda, to się nam musi udać!
Jego idiotyczny optymizm irytował mnie niewymownie, streszczenie obowiązków ciągle
wydawało mi się dziwnie niedokładne. Moje obawy wzmogły się na myśl, że lada chwila nadleci
mąż, rozlegną się dzikie ryki na schodach i łomotanie do drzwi pana Palanowskiego, po czym
ofiara kantu ujrzy nas obie, napadnie oczywiście mnie, bo jestem podobniejsza do Basieńki niż
ona sama do siebie, zedrze mi z głowy perukę, stwierdzi pomyłkę i całą imprezę diabli wezmą.
Nie pojmowałam, jakim cudem oni mogą się tym nie przejmować, i w tym momencie
uświadomiłam sobie nagle rzecz straszliwą Nie miałam zielonego pojęcia, jak wygląda ów mazi
To, co nastąpiło po ujawnieniu mojego odkrycia, przeszło wszystko. Basieńka i jej
wielbiciel wpadli w nieopisany popłoch. Rzeczywiście, mogłam go przecież spotkać byle gdzie,
przed domem, nawet tutaj, na schodach, musiałam mieć o nim jakieś wyobrażenie! Usiłowali mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]