Odnośniki
- Index
- Cykl Pan Samochodzik (51) Krzyż Lotaryński Arkadiusz Niemirski
- Kraszewski JĂłzef Ignacy KrzyĹźacy 1410
- Boruń, Krzysztof Próg nieśmiertelności
- Alistair MacLean Mroczny KrzyĹźowiec
- Środa Krzysztof Podróże do Armenii i innych krajów (2012)
- Lois McMaster Bujold 13 A Civil Campaign
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (19) Zć™by smoka
- HENRYK SIENKIEWICZ szkiceweglem
- M435. Milburne Melanie Narzeczona neurochirurga
- Hornby Nick Był sobie chłopiec
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cicho słowa psalmu, patrząc na jeszcze jedną uśpioną gło-
wę ormiańskiego jubilera.
Zacząłem iść szybciej. Na końcu korytarza, w niewielkiej
sali, był obskurny bufet. Może i on gdyby poświęcić mu
odpowiednio wiele uwagi okazałby się interesujący, ale
nie chciałem się już zatrzymywać. Odszukałem drogę do
wyjścia i po zakręcających dwa razy schodkach wydosta-
Å‚em siÄ™ na zewnÄ…trz. Pod Å‚askawÄ… opiekÄ™ nieba.
74
Znalazłem się na tyłach gmachu w pustym, zaśmieco-
nym zaułku. Dopiero po chwili odzyskałem orientację.
Ulica, którą tu przyszedłem, była tam, po prawej, na jego
końcu. Zanim jednak do niej dotarłem, poznałem jeszcze
jedną osobliwość tej zakaukaskiej Antwerpii. Na ślepej po
tej stronie ścianie budynku po kilku krokach pojawiły
siÄ™ szyby. ZnajdujÄ…ce siÄ™ za nimi pomieszczenia nie wy-
glądały ani na sklepy, ani na warsztaty. Prędzej sądząc
po widocznych z zewnątrz kształtach przypominających
oparcia foteli na salony fryzjerskie.
Zresztą, pomyślałem, to bez znaczenia. Dość już się dziś
naoglądałem czy coś jeszcze mogłoby mnie tu zadziwić?
I myślałem tak do chwili, gdy na kolejnej witrynie zoba-
czyłem dwujęzyczny, ormiańsko-rosyjski napis. Zołotyje
zuby przeczytałem. Obok na szybę nalepiony był wycięty
ze złotawej folii kształt, jaki ma jeśli oglądać go z boku
wyrwany z korzeniami zÄ…b trzonowy.
Raz jeszcze przyspieszyłem kroku. Ulica była niemal na
wyciągnięcie ręki.
Nie, nie twierdzę wcale, że kiedy jest się w Paryżu, nawet
po raz dziesiąty, jedyną rzeczą, jaką można robić, jest rato-
wanie ulotnych konfiguracji niedopałków porozrzucanych
przy kawiarnianych stolikach. Można na przykład, tak jak
sam to tym razem zrobiłem, zobaczyć jakąś wystawę ni-
gdy ich tu nie brak.
Instytut Zwiata Arabskiego mieści się w nowoczesnym
budynku nad Sekwaną, dokładnie na wysokości Wyspy
Zwiętego Ludwika. Jest to jeszcze jedno z przedsięwzięć
mających przybliżyć nas znów bez pomocy Boga do
świata przedstawionego na tych pokrzepiających obraz-
kach, na których wszędzie rośnie zielona trawa, a na niej
75
odpoczywają ludzie różnych ras i różne gatunki zwierząt.
Już samo to wystarcza, żeby się nim zainteresować.
Napoleon w Egipcie wielki plakat zapowiadajÄ…cy
wystawę zauważyłem na budynku Instytutu już w czasie
poprzedniej wizyty w Paryżu, dlatego następny pobyt za-
planowałem tak, żeby móc ją obejrzeć. Nie chodziło mi
o Napoleona. Nie interesował mnie też wstyd przyznać
ani Egipt jako taki, ani świat arabski w ogólności. Chciałem
zobaczyć wystawę, ponieważ rok lub dwa lata wcześniej,
poszukujÄ…c w internecie starych rycin przyrodniczych,
natknÄ…Å‚em siÄ™ na stronie francuskiej Bibliothèque Natio-
nale na kolekcję wyjątkowo pięknych ilustracji przedsta-
wiających florę i faunę Egiptu. Jedną z nich, czarno-białą,
z podobiznami trzech smutnych, bo pewnie nieżywych już
ryb o dziwnych kształtach, skopiowałem na swój komputer.
Ale po jakimś czasie wróciłem na stronę biblioteki, żeby
obejrzeć je raz jeszcze. I wtedy, szukając informacji o ich
autorze, dowiedziałem się, że powstały w czasie wyprawy
francuskich wojsk, które pod wodzą młodego Bonapartego
najechały rządzony przez Mameluków Egipt.
Byłem pod wrażeniem. Byłem pod wrażeniem, ponieważ
wyobraziłem sobie młodego francuskiego oficera, który po-
zostawiony gdzieÅ› na brzegu Nilu na zapomnianym przez
armiÄ™ posterunku jak, nie przymierzajÄ…c, Kevin Costner
w filmie Tańczący z wilkami ratował się przed bezczyn-
nością i nudą, rysując wyłowione z rzeki ryby, przysiadają-
ce nad nią ptaki, a także owady, muszle mięczaków, liście
i kwiaty. A w chwilach rozpaczy nawet minerały. Nie za-
stanawiałem się, skąd brał arkusze papieru, gdzie w swo-
im żołnierskim bagażu znalazł miejsce na piórka, pędzle
oraz tusz i farby do kolorowania rycin, ani nad tym, kiedy
i od kogo nauczył się rysunku oraz maniakalnej dbałości
76
o przedstawienie najdrobniejszych szczegółów egzotycz-
nych organizmów. Zamiast tego rozmyślałem, naiwnie i nie
bez zazdrości, o czasach, kiedy wojny odbywały się w tak
powolnym, dostojnym wręcz tempie, że pozostawiały czas
na refleksję i bezinteresowne oglądanie świata o czasach,
kiedy wystarczało pojechać do banalnego dziś Egiptu, by
móc odkrywać nieznane nauce gatunki roślin i zwierząt.
Nie po raz pierwszy myliłem się i nie myliłem zarazem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]