Odnośniki
- Index
- Dom Nocy 3 Wybrana P. C. Cast, Kristin Cast
- CÄ‚Å‚ry nocy Pisano Isabel
- Trzydzieści nocy
- hdh_thomas_hobbes_leviatan
- Hacking Into Computer Systems Beginners
- CWIHP Bulletin nr 5 part 3 The polish crysis 1980 81
- sc353 9 45
- Sanders_Glenda_ __Upojne_noce
- Aleksander Dumas Dartagnan
- Christie Agatha Kot wśÂ›ród gośÂ‚ć™bi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawiezć do pracy, Hannah?
Sama zawiez swojÄ… dupÄ™ do pracy.
Zatrzasnęłam drzwi spiżarni i zbiegłam do sutereny.
Nie byłam w stanie logicznie myśleć. Czy mój romans jak z
baśni właśnie się kończył? Czy Matt jest cudowny tylko do chwili,
kiedy pozna rodziców, a wtedy zmienia się w ohydnego ogra?
Dzisiaj naprawdę wyglądał, jakby był na jakichś prochach, i
tak też się zachowywał. Zaczęłam się nad tym zastanawiać.
Powiedział, że pięć lat temu przestał pić. A narkotyki?
Miał dzikie wahania nastroju. Apetyt jak ptaszek. Dzisiaj się
spóznił (a nigdy się nie spózniał), był spocony i trząsł się mimo
upału. Och, no i to podejrzanie dokładne sprzątanie mieszkania,
zanim się tam pojawiłam. Kurwa.
Rozpakowałam się z szybkością huraganu, żeby oderwać się
od tych myśli.
Po raz pierwszy, odkąd poznałam Matta, przyszło mi do
głowy, że może jest trochę zbyt fantastyczny, żeby mógł być
prawdziwy. Zbyt idealny, zbyt odpowiedni dla mnie, za bardzo
mną zainteresowany. Musiał być w tym jakiś haczyk.
Do czasu, kiedy opróżniłam wszystkie pudła w swoim
pokoju, byłam zlana potem. Praca fizyczna dobrze mi zrobiła.
Bolały mnie ramiona i kolana.
Co dziesięć minut sprawdzałam swój telefon, ale to
nieważne.
Ustawiłam wszystkie pudła na półkach, a jedynego pluszaka
na łóżku. Przypomniało mi się, jak Matt siedział na tym łóżku i
uśmiechał się do mnie.
Jutro chciał pojechać na biwak. Zakładałam, że na jedną noc.
Na razie nie dałam mu odpowiedzi. Tak, chciałam pojechać na
biwak z facetem, który przyjechał tu czwartego lipca. Nie, nie
chciałam pojechać na biwak z facetem, z którym spotkałam się
dzisiaj na lanczu.
Piękny Matt. Przerażający Matt.
Ale mimo spoconej skóry i irracjonalnego gniewu Matta
czułam tę dziwną potrzebę, żeby go chronić. Może on naprawdę
był na prochach. A może mówił prawdę. Miał pieniądze, mógł
mieć bardzo stresującą pracę, którą na nie zarabiał.
Jakikolwiek był jego problem, miałam ochotę objąć go
ramionami i warczeć na cały świat tak długo, aż zostawi go w
spokoju.
Cały świat poza mną.
Powiesiłam ubrania na wieszakach i zrobiłam porządek w
szafie. Wiedziałam, że muszę uaktualnić swoją garderobę, jak
tylko dostanę wypłatę. Potrzebowałam więcej ubrań do pracy. I
więcej thongów. Potrzebowałam też więcej ubrań, które sprawią,
że poczuję się bardziej częścią tego świata, do którego należał
Matt.
Zmarszczyłam brwi, wieszając bluzkę i spódnicę, które
miałam na sobie w pracy.
Chciałam zobaczyć, jak Matt traci mowę, widząc mnie w tej
spódnicy. Zanim spotkałam się z nim na lanczu, rozpięłam trzy
guziki bluzki. Czółenka na platformach podkreślały moje kształtne
łydki. Nałożyłam nawet make-up.
Szczęka Matta powinna była znalezć się na chodniku.
A zamiast tego?
Wyglądasz świetnie . Tylko tyle dostałam.
A Matt, mimo że się jąkał i był spocony, wyglądał jak model
w eleganckim szarym garniturze i białej koszuli.
Zawiesiłam bożonarodzeniowe lampki wzdłuż górnej
krawędzi ścian swojego pokoju. Powiesiłam plakaty, kalendarz i
obrazki. Ustawiłam bibeloty na biurku i nocnym stoliku.
Wyniosłam puste pudła do garażu, a potem rzuciłam się na
łóżko i zaczęłam bawić się telefonem.
Biwak. Od lat nie byłam na biwaku.
Mick przez biwak rozumiał hałaśliwą zabawę na
zatłoczonym kempingu.
Matt przez biwak rozumiał zapewne nietypowe użytkowanie
sznura i kołków.
Uśmiechnęłam się pod nosem i westchnęłam. Dlaczego
udawałam, że mam jakiś wybór? Kiedy tylko zobaczyłam jego
pytanie, od razu wiedziałam, jaka jest odpowiedz. Pragnęłam jego
towarzystwa. Nie mogłam się doczekać, gdy będę z nim sam na
sam.
Odpisałam mu koło siódmej.
Przynajmniej kazałam mu poczekać na swoją odpowiedz.
Biwak to niezły pomysł. Co do lanczu, nie ma sprawy, byłeś
zestresowany. Martwiłam się o ciebie. Nadal się martwię. Jak tam
zobowiÄ…zanie?
Zagryzłam wargę i czekałam na odpowiedz.
Nic.
Zwinęłam się w kłębek na łóżku, walcząc z chęcią, żeby do
niego zadzwonić.
Chciałam wiedzieć, jakie to zobowiązanie i jak właściwie
zarabia na życie, i dziesięć innych rzeczy, które zdawał się
uporczywie przede mną ukrywać. Wsadzał we mnie swojego
kutasa kilka razy dziennie. Czy to nie upoważniało mnie do
jakiegoś złudzenia bliskości?
Dwie godziny pózniej zabrzęczała moja komórka.
Mój ptaszku. Miałem ciężki dzień. Ale już po wszystkim.
Chcę być z tobą. Chcę ci powiedzieć tyle rzeczy. Podjadę po ciebie
wczesnym rankiem. Koło dziewiątej .
Poczułam ciepło rozlewające się po całym ciele. Chcę być z
tobą . Co chciał przez to powiedzieć?
I dlaczego ciągle powtarzał, że chce mi coś powiedzieć?
Dlaczego nie mógł tego po prostu zrobić?
Więcej pytań, żadnych odpowiedzi.
Ale uwielbiałam, kiedy nazywał mnie ptaszkiem.
Przypomniałam sobie jego smutne, poważne zielone oczy
pociemniałe z pożądania, błyszczące rozbawieniem. Zasnęłam z
uśmiechem na ustach.
Matt przyjechał punkt dziewiąta. Jasne, koło dziewiątej.
Podszedł do drzwi i mama otworzyła, zanim zdążyłam wejść
na górę. Wychodząc zza rogu, przygotowałam się na spotkanie z
panem Lodowatym, powarkującym na mamę i roztrzęsionym i
chyba wydałam trochę za długie westchnienie ulgi, gdy go
zobaczyłam.
Piękny Matt powrócił.
Uśmiechał się i swobodnie gawędził z moją mamą.
Miał na sobie czarną bluzę z dżerseju, z rękawami trzy
czwarte i czarnymi zamkami. Miałam ochotę się na niego rzucić.
Matt wyglądał w czerni obłędnie. Zaczynało do mnie docierać, że
wyglądałby obłędnie nawet w papierowej torbie, ale niech mnie,
każdy kolejny strój, jaki miał na sobie, był bardziej seksowny od
poprzedniego.
Kiedy mnie zobaczył, jego uśmiech jeszcze się rozjaśnił.
Podszedł i objął mnie, muskając ustami mój policzek.
Hannah wyszeptał.
Przylgnęłam do niego.
Hej, cześć.
Przeczesałam palcami jego włosy i dotknęłam twarzy.
Mama zrozumiała i się wycofała.
Hej. Matt pogłaskał mnie po policzku. Pocałował mnie w
brodę, potem w usta. Pozwolił mi się na niego napatrzeć, jakby
wiedział, że tego potrzebuję.
Był gładko ogolony i prosto spod prysznica. Ani śladu
wymizerowanego Matta, którego widziałam wczoraj, może poza
lekkimi cieniami pod oczami. Przesunęłam po nich palcami.
Nocna sowa wymruczałam.
Hannah, bardzo mi&
Czułam, że ma przeprosiny na końcu języka, i pocałowałam
go mocno. Zcisnął mnie w talii. Och, to było cudowne.
W porządku powiedziałam i odsunęłam się. Już po
wszystkim, tak? Jedziemy na biwak. Będzie super.
Tak&
Matt pociągnął mnie za koński ogon. Był dzisiaj inny, inny w
najlepszy z możliwych sposobów. Przyglądałam mu się, kiedy
ładował moje rzeczy do swojego dżipa. Samochód numer trzy.
Zliczny. Uśmiechnął się pod nosem, wciskając mój
puchaty niebieski śpiwór obok swojego namiotu.
Czy weekend zawsze miał na niego taki wpływ?
Przynajmniej raz w jego uśmiechu nie było napięcia. Na twarzy
nie było tego lekkiego niepokoju ani razu też nie spojrzał na mnie
ze zmarszczonymi brwiami, jakbym była największym błędem w
jego wszechświecie.
Nawet jego ciało wydawało się bardziej rozluznione. Pomógł
mi wsiąść do dżipa, a potem pochylił się i dotknął moich ust w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]