Odnośniki
- Index
- Bradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyĹźu
- McMahon_Barbara_ _Wyjsc_za_maz_z_milosci
- 048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- DELINSKY Barbara Drugie rozdanie
- Dunlop Barbara Rodzinny klejnot
- Delinsky Barbara Samotne serce
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- Boswell Barbara Dobrana paczka
- Barbara Metzger The Luck Of The Devil
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ja jestem wdzięczna!
- Za co?
- Za dobre jedzenie. Pani Banks przychodzi do nas codziennie. Już nie mam dołka w brzuszku.
- A miałaś taki dołek, zanim zaczęła przychodzić?
- Tak - pokiwała głową. - Jak nie było nic na kolację, to nie mogłam zasnąć, bo mnie bolał brzuszek!
- Nie starczało wam jedzenia? - zdziwił się.
- Oliwia mówiła, że nie mamy pieniędzy. A bez pieniędzy nie ma jedzenia.
- Ale musieliście przecież coś jeść?!
- Króliki i kartofelki. Nie takie dobre rzeczy jak teraz. A dziś mieliśmy łososia na obiad! - pochwaliła
się, przechylając głowę na bok - Wyglądał jak ta złota rybka, którą kuzyn Gerald wpuścił do fontanny,
tylko że był taaki duży!
- Czy kuzyn Gerald jest tutaj? - zapytał Lenox.
- Tak. I dał wszystkim ludziom we wsi pracę i oni dostają pieniądze, a Liwia jest bardzo szczęśliwa!
Hrabia zamyślił się.
- Co jeszcze robi kuzyn Gerald? - zapytał po chwili. Gdzieś, na dole, trzasnęły drzwi. Wendy zsunęła
się z łóżka.
- Muszę iść - wyszeptała. - Nie wolno mi tu przychodzić, ale bardzo chciałam ci powiedzieć, że obie z
EmmÄ… mocno ciÄ™ kochamy.
- Dziękuję - odpowiedział, ale dziewczynka zniknęła tak prędko, że miał wątpliwości, czy to
usłyszała.
Zastanawiał się, co działo się w majątku po jego wypadku.
Czuł dziś rano, jak ktoś zmieniał mu opatrunek na piersi, ale nie otworzył oczu, bo nie chciał wiedzieć,
kto. O wiele wygodniej było pozostawać w krainie półsnu i nad niczym się nie zastanawiać.
Jednak jego umysł pracował coraz sprawniej. Słowa dziewczynki zapadły w pamięć. Wiedział już,
kim była. To właśnie ją chciał wysłać do sierocińca...
Nie musiałoby do tego dojść, gdyby jej siostra wyszła za Geralda.
A może już się pobrali?
Niemożliwe. Nie wyszłaby za niego z własnej woli. A Gerald...? Dał ludziom pracę? Jak to możliwe?
SkÄ…d wziÄ…Å‚ pieniÄ…dze?
Coraz więcej pytań cisnęło mu się do głowy.
- Nie chcę wiedzieć... Jeszcze nie... Potrzebuję spokoju. -Sam nie wiedział, czy ostatnie słowa
wymówił półgłosem, czy tylko mu się tak zdawało.
Przymknął oczy i kolejny raz zapadł w ciemność, gdzie nie istniały problemy.
5
Gerry się spóznia! - zauważył Tony.
- Pewnie jezdzi po okolicy i stracił poczucie czasu - odparła Oliwia.
Gerry zaczynał każdy dzień od objazdu okolicznych farm i kopalni łupku. Potem zjawiał się u nich na
śniadaniu.
- Nie cierpię jadać samotnie! - wyznał któregoś dnia. Oliwia przeczuwała, że Gerry najchętniej
zamieszkałby z nimi w Green Gables. Ale z powodu ciasnoty, chcąc nie chcąc, musiał zostać w
Chadzie. Sądziła, że czuł się bardzo samotny w Dużym Domu. Być może z hrabią będzie to samo, gdy
tam wróci. Kto wie, może samotność nastawi go jeszcze bardziej wrogo do ludzi? I jeszcze bardziej
wzrośnie jego podejrzliwość, że jest oszukiwany na każdym kroku.
Lepiej o tym wszystkim nie myśleć!
Z zadumy wyrwał ją odgłos kopyt przed gankiem. Po chwili do pokoju wkroczył Gerry.
- Wszyscy troje jedziemy dziś wieczorem na proszoną kolację! - oznajmił.
- Na proszoną kolację?! - powtórzyła zdumiona Oliwia.
- Tak. I nigdy byście nie zgadli, do kogo!
- Mam nadzieję, że to ktoś interesujący - wtrącił Tony.
- Powiedziałbym raczej, że bardzo ważny - uśmiechnął się Gerald. - Nawet Upton jest pod wrażeniem.
Roześmiali się, a Oliwia zapytała: - No, powiedz wreszcie: kto to?
- Lady Sheldon!
- Och, ona rzeczywiście jest bardzo ważna! Nasz tata nigdy nie okazał się dla niej na tyle
odpowiednim towarzystwem, żeby zaprosić go choć na jedno przyjęcie - zauważył Tony.
- Dzisiaj tam będziemy - oznajmił Gerry. - Z samego rana zjawił się w Chadzie jej stajenny, a
ponieważ miał polecenie, by wrócić z odpowiedzią, przyjąłem zaproszenie.
- Nie mogę z wami jechać - powiedziała Oliwia.
- A to dlaczego? Przecież zamówiłem ci suknię wieczorową. Oliwię paraliżowało onieśmielenie.
Dotąd jeden jedyny raz uczestniczyła w przyjęciu, które odbyło się w Chadzie!
Pewnego dnia przyjechało niespodziewanie czterech przyjaciół Geralda, więc poprosili ich na kolację.
Nie było mowy o przebieraniu się w wieczorowe stroje.
- Racja, Geraldzie! Zupełnie o niej zapomniałam! Gdy rozpakowywałam suknie, nie przypuszczałam,
że taka toaleta może mi się kiedykolwiek przydać.
- Będziesz ich potrzebować znacznie więcej, gdy zaczniemy składać wizyty i zapraszać gości do nas!
- Geraldzie, zachowaj umiar! Jego lordowska mość powoli dochodzi do siebie. Jeżeli dowie się o
wystawnych przyjęciach w Chadzie, dozna wstrząsu!
- Nie będziemy się mu opowiadać - rzekł z prostotą Gerald. - A dzisiaj wszyscy udajemy się na
przyjęcie do lady Sheldon!
Zaproszenie od wdowy po lordzie szambelanie było wielkim wyróżnieniem. Lord Sheldon był ważną
figurą, najpierw na dworze króla Jerzego III, a potem na dworze jego syna, czyli obecnie panującego
monarchy. Wszyscy ludzie, którzy mieli zaszczyt znać lorda Sheldona, darzyli go szacunkiem i
podziwem. W Oxfordshire, skąd się wywodził, mówiono o nim z pewnym lękiem.
Jego żona, która pochodziła z jednego z najstarszych rodów w Anglii, bez ogródek dawała do
zrozumienia, że w swoim domu przyjmuje wyłącznie takie osoby, których odpowiednia pozycja
społeczna pozwala na uznanie ich za przyjaciół.
Do grona częstych gości należeli książę i księżna Marlborough z pałacu Blenheim i kilka innych
osobistości mieszkających w sąsiedztwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]