Odnośniki
- Index
- 007._Cartland_Barbara_ _Najpiękniejsze_miłości_07_ _Znudzony_pan_młody
- McMahon_Barbara_ _Wyjsc_za_maz_z_milosci
- 048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- Cartland Barbara Znak miłości(1)
- DELINSKY Barbara Drugie rozdanie
- Dunlop Barbara Rodzinny klejnot
- Delinsky Barbara Samotne serce
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nic dziwnego, że Nicky się zakochał, pomyślała Alexa, siadając obok
niego na kanapie. Wzięła do ręki filiżankę z kawą i pociągnęła łyk.
- Nie mogę się już doczekać twojego scenariusza, Nicky. Kiedy go
przeczytam, Tom zawiezie mnie nad Loarę. Twierdzi, że tam znajdę spo-
ro różnych domów nadających się idealnie na scenerię do tego filmu.
- Może byśmy wszyscy skoczyli tam na weekend - zaproponował z
entuzjazmem Nicky.
Alexa aż usta rozdziawiła z zaskoczenia.
- Chyba żartujesz!
- Wiem, że się boczysz na Marię - odparł nie zrażony niczym Nicky.
- Opowiadała mi o tym. Ale, szczerze mówiąc, uważam, że obie powin-
S
R
nyście dojrzeć i zachowywać się, jak przystało dorosłym kobietom, któ-
rymi w końcu jesteście.
- O właśnie! - przykłasnęła Anya. - Czas się z tym rozprawić.
Maria, wyraznie zmieszana, podeszła wolnym krokiem do kominka.
Usiadła na brzeżku krzesła i powiedziała cicho:
- Alexo, przepraszam, że przysporzyłam ci kiedyś tylu zmartwień. Na-
prawdę bardzo mi przykro. Ale byłam młoda, nie chciałam...
- Zdradziłaś mnie! - warknęła Alexa.
- Nie chciałam! To wynikło niechcący... potem było mi tak przykro.
Alexa wbiła w nią wzrok.
- Riccardo nigdy mnie nie interesował. Wszystko rozegrało się wy-
łącznie w twojej głowie. I tak bardzo rozdmuchałaś sprawę, że podpuściłaś
Jessikę, która potraktowała mnie wstrętnie. Uwierzyła ci, wzięła twoją
stronę i zerwała naszą przyjazń.
- Powtarzam, bardzo mi przykro - przeprosiła Maria raz jeszcze. Na
jej twarzy, bladej jak papier, malowały się skrucha i smutek.
- Zazdrościłaś nam przyjazni - wycedziła Alexa.
- Nieprawda.
Maria wyglądała, jak gdyby zaraz miała się rozpłakać.
- No, dość już, dziewczęta - przerwała Anya stanowczo. - Zapraszam
was obie jutro rano na kawę. Zaproszę też Jessikę i Kay, wyjaśnimy so-
bie wszystko raz na zawsze. A na razie odłóżmy spory. To nie jest czas,
by je załatwiać.
Do pokoju wrócił Tom, a Alexa wyczytała z jego twarzy, że musiał
dowiedzieć się czegoś od ojca.
- W porządku, Tom. Możesz mówić tutaj.
Zdziwiony, uniósł pytająco brwi.
Alexa skinęła głową, po czym zwróciła się do Marii.
- Sprawa ma związek z Lucienem Girardem. Tylko ani słowa Jessice,
zrozumiałaś, Mario?
- Tak. Nie pisnę Jessice ani słówka. Zresztą nikomu.
Nicky, zaintrygowany, spytał:
- Ale o co chodzi, Tom?
Tom znów spojrzał na Alexę. Skinęła głową, wobec czego wyjaśnił
wszystko od początku, zaczynając od zdjęcia w albumie.
- Przyznaję, że sytuacja nie jest do końca jasna, ale kilka informacji
ojca mnie zastanowiło. Być może chodzi o tego samego mężczyznę.
Nicky wyprostował się, nasrożył.
- Nie znałem zbyt dobrze Luciena, Tom, ale nie podejrzewałbym go
o prowadzenie podwójnego życia. I niby kto jest tak do niego podobny?
S
R
- Mężczyzna po trzydziestce nazwiskiem Jean de Beauvais-Cresse.
Sądziłem, że może być spokrewniony z Lucienem. Na przykład, że Lucien
był jego bratem, używającym pseudonimu. Ale ojciec powiedział mi, iż
jedyny brat Jeana umarł jakieś siedem lat temu.
Maria i Alexa wymieniły spojrzenia.
-I co ci jeszcze powiedział? - spytała Anya.
- %7łe ten brat był starszy i że zginął w strasznym wypadku. Jego przed-
wczesna śmierć spowodowała wylew u ojca. Najwyrazniej bardzo kochał
syna, zresztą dziedzica tytułu i zamku. Jean wcześniej mieszkał w Pary-
żu, ale po tym, co się wydarzyło, wrócił, żeby się nim zająć. Po jego śmier-
ci odziedziczył wszystko.
- Twoim zdaniem, mogłoby to współgrać ze zniknięciem Luciena?
- spytała Alexa.
Tom pokiwał głową.
- W każdym razie czas się zgadza.
- Ustalmy fakty. Lucien Girard znika siedem lat temu. Siedem lat te-
mu ginie również nagle starszy brat Jeana, toteż Jean zostaje spadkobier-
cą. A jeżeli to Lucien, paryski aktor, był owym starszym synem, które-
go dosięgło fatum?
- Rozważałem i taką możliwość - odparł Tom. - Ale ojciec powiedział
mi, że ów brat był o wiele starszy od Jeana. O całe piętnaście lat.
- Czyli Lucien i Jean mogą być jedną osobą - podchwyciła Anya.
- Ojciec obiecał, że zasięgnie dyskretnie języka. Jutro mam do niego
zadzwonić. Tymczasem nie wspominajcie o tym Jessice.
Anya oparta się wygodniej, przymknęła na chwilę oczy. Coś jej cho-
dziło po głowie, ale nie potrafiła tego uchwycić. Na razie więc dała spokój.
Wychodząc od Anyi, Tom wsunął sobie rękę Alexy pod pachę, po
czym ruszyli razem w stronę rue de Solferino i nabrzeża Sekwany.
Było ciepłe i słoneczne niedzielne popołudnie, bezchmurne niebo nad
miastem wznosiło się jak przejrzyste sklepienie. Siódma Dzielnica, któ-
rą szli, stanowiła elegancką część miasta, a mieszkanie Toma przy Fau-
bourg St.-Germain znajdowało się nieopodal. Również w pobliżu usytu-
owane były tak ważne zabytki jak gmach Akademii Francuskiej i Pałac
[ Pobierz całość w formacie PDF ]