Odnośniki
- Index
- 007._Cartland_Barbara_ _Najpiękniejsze_miłości_07_ _Znudzony_pan_młody
- Bradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyĹźu
- McMahon_Barbara_ _Wyjsc_za_maz_z_milosci
- Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- Cartland Barbara Znak miłości(1)
- Dunlop Barbara Rodzinny klejnot
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- Boswell Barbara Dobrana paczka
- Barbara Metzger The Luck Of The Devil
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do sypialni. Ponieważ leżała zwrócona do okna, nie
zauważyła, jak Brice przystaje na moment w progu.
I nie dostrzegła wyrazu satysfakcji, jaki przemknął po
jego twarzy.
Kiedy pojawił się w jej polu widzenia, usiadła,
a następnie oparła się o poduszki. Postawiwszy jej na
Barbara Delinsky 73
kolanach tacę ze śniadaniem, Brice zajął miejsce na
bujanym fotelu i w milczeniu obserwował, jak Karen
zabiera siÄ™ do jedzenia.
Czuła się zbyt osłabiona, żeby udawać zdrowszą,
niż była. Zresztą nigdy nie była dobrą aktorką i nie
lubiła być w centrum uwagi. Niektórzy sądzili, że jest
nieśmiała; kiedyś faktycznie tak było, ale pozbyła się
nieśmiałości. Teraz po prostu ceniła swoją prywat
ność. Liczne obowiązki nie sprzyjały nawiązywaniu
przyjazni. Ale nawet gdyby miała więcej wolnego
czasu, pewnie i tak trzymałaby się na uboczu. Była
samotnikiem; podejrzewała, że z każdym rokiem co
raz większym.
Irytowało ją, że Brice bacznie się jej przygląda.
Jedzenie posiłku pod okiem człowieka, który omiatają
karcącym wzrokiem, było dość stresujące. Ale przeła
mała się; głód, przemknęło jej przez myśl, potrafi
pokonać wszelkie zahamowania.
Zwieżo wyciśnięty sok, idealnie ugotowane jajka
na miękko, chrupiące grzanki...
- Jak je robisz? W tosterze? - spytała zacieka
wiona.
- W piekarniku.
Kiedyś, gdy zepsuł się jej toster, włożyła kilka
kromek do piekarnika. Spaliły się na węgiel. Widocz
nie Brice miał umiejętności, których jej brakowało.
- Konfitura truskawkowa też jest twojej roboty?
- Była pyszna.
Potrząsnął przecząco głową. Siedział z nogą zało-
74 DRUGIE ROZDANIE
żoną na nogę, z łokciami wspartymi na oparciu bujaka
i splecionymi palcami. Gdyby nie to, że miał mocno
zaciśnięte usta i lekko zmrużone oczy, sprawiałby
wrażenie całkiem odprężonego.
Opróżniwszy ponad połowę talerza, Karen odłoży
Å‚a widelec.
- Przepraszam... czy musisz się na mnie tak gapić?
Brice wciÄ…gnÄ…Å‚ z sykiem powietrze, jakby nagle wy
rwany z transu, po czym wzruszył niedbale ramionami.
- Ciągle to robisz - kontynuowała Karen. - Nie
spuszczasz ze mnie wzroku.
- Wiem.
- Dlaczego?
Nie zamierzał jej mówić, bo sam przed sobą nie
chciał przyznać, że Karen go fascynuje. A tak właśnie
było: miała w sobie coś, co przykuwało jego uwagę.
Ale co? Była chuda jak szczapa i przerazliwie
blada. Na pewno nie chodziło o jej podkrążone oczy
ani matowe, zbyt mocno skręcone włosy. Więc co go
w niej tak pociągało?
Może jedwabista gładkość cery i piękny kolor oczu.
Może zawadiacki sposób, w jaki kilka kosmyków
wsunęło się pod kołnierz koszuli. Może to, że te
rozwichrzone loki miały różne odcienie, jedne były
jaśniejsze, drugie ciemniejsze. Może schowane pod
koszulą ramiona dziewczyny, może zmysłowa wypuk
łość jej piersi. Nagle przyszło mu do głowy, że chyba
zwariował.
- Bo jesteÅ› jedynÄ… kobietÄ… w tym domu.
Barbara Delinsky
75
- Gdyby było nas więcej, to na wszystkie byś się
gapił?
- Nie sÄ…dzÄ™. Jestem monogamistÄ…. - KÄ…ciki ust mu
zadrgały.
- Czyli wybrałbyś tę, która najbardziej działa ci na
nerwy, i na niej byś się skupił?
- Prawdopodobnie tak.
Zdjąwszy z kolan tacę, Karen wyciągnęła się na
łóżku.
- Nie wiesz, że takie uporczywe wpatrywanie się
wytrąca osobę obserwowaną z równowagi?
- Tak?
- Tak.
- Wytrąca z równowagi jedynie tych, którzy mają
coÅ› na sumieniu. I coÅ› ukrywajÄ….
Zakryła się kołdrą po samą brodę.
- Rozumiem.
- To dobrze.
- Nie wiem, czy dobrze. Na razie nie chce mi siÄ™
o tym myśleć. - Zamknęła oczy. - Może za chwilę...
Ale za chwilę pogrążyła się w głębokim śnie.
Zaspokoiwszy głód, spała snem dziecka, podczas gdy
jej ciało, wspomagane zastrzykami z penicyliny i aspi
ryną, usiłowało pokonać chorobę.
Wkrótce po zmierzchu, kiedy w pokoju nastały
ciemności, Brice owinął Karen w koc i zniósł na
parter. W trakcie tych niespodziewanych przenosin
otworzyła na moment oczy.
76 DRUGIE ROZDANIE
- Bez ogrzewania w sypialni jest za zimno - wyja
śnił w odpowiedzi na jej zdziwione spojrzenie. - Do
póki kaloryfery nie zaczną działać, lepiej ci będzie
w salonie.
Nie zaprotestowała, a kiedy dotarli do salonu,
z miejsca zorientowała się, że Brice miał rację. W po
równaniu z zimnicą na górze w salonie panowało
cudowne ciepło. Poza tym Brice przygotował dla niej
wygodne posłanie przed kominkiem. Owinięta kołdrą,
przyłożyła głowę do poduszki i natychmiast zasnęła.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]