Odnośniki
- Index
- Crownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Bradford Taylor Barbara Trzy tygodnie w ParyĹźu
- Alcott Luisa May Dluga i zgubna pogoń miłosna
- McMahon_Barbara_ _Wyjsc_za_maz_z_milosci
- 048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- Brashear Jean Marchand 07 Późna miłość
- DELINSKY Barbara Drugie rozdanie
- Dunlop Barbara Rodzinny klejnot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyglÄ…da jak nimfa morska.
- Dlaczego się tutaj schowałaś? - zapytał.
- Chciałam popatrzeć na morze - odpowiedziała Bettina. -
Jest takie wspaniałe.
- Zwietnie znosisz podróż statkiem!
- Mam szczęście - uśmiechnęła się Bettina.
- Jednakże musisz bardzo uważać, kiedy się poruszasz po
pokładzie w taką pogodę jak teraz - przestrzegł ją diuk. - W
przeciwnym razie fala zmyje ciÄ™ za burtÄ™.
- O nie! Nie wcześniej, nim obejrzę otwarcie Kanału
Sueskiego! - zawołała Bettina:
Diuk roześmiał się:
- Czy to znaczy, że zamierzasz to zrobić w powrotnej
drodze?
- Staram się... nie wywierać żadnego wpływu... na
przyszłość - powiedziała Bettina bez zastanowienia.
- Starasz się? - zapytał diuk.
- Nic więcej nie mogę zrobić.
W jej głosie zabrzmiała nuta przerażenia, której diuk nie
przeoczył. Po chwili zapytał:
- Czy dobrze siÄ™ bawisz?
- Lepiej niż kiedykolwiek w całym moim życiu! - odparła
Bettina. - Pański jacht jest cudowny i tyle się tu dzieje
ciekawych rzeczy, wartych rozważenia.
- I o czym to tak rozmyślasz? Bettinę zaskoczyło jego
zainteresowanie.
- Dzisiaj rano myślałam - powiedziała po jakimś czasie,
zdając sobie sprawę, że diuk czeka na odpowiedz - o tęczy,
widzianej przez Ferdynanda de Lesseps w najszczęśliwszym
dniu jego życia.
- Nie pamiętam tej historyjki - powiedział diuk. - Proszę,
opowiedz mi jÄ….
- To wydarzyło się, gdy wrócił do Egiptu dwadzieścia lat
po tym, jak zaczął marzyć o budowie kanału - rozpoczęła swą
opowieść Bettina. - Jego przyjaciel książę Said był już w tym
czasie wicekrólem i de Lesseps został jego gościem.
Diuk skinął głową, jakby przypomniał sobie, że tak
rzeczywiście było, i Bettina ciągnęła dalej:
- Dokładnie piętnastego listopada 1854 roku monsieur de
Lesseps zdecydował się na rozmowę z wicekrólem o
przyszłym Kanale Sueskim. Biwakowali niedaleko
Aleksandrii. O piątej rano obudził się i stanął przed swoim
namiotem. - Diuk słuchał uważnie, więc Bettina kontynuowała
opowieść: - Pierwsze promienie słońca pojawiły się na
horyzoncie, choć dzień zapowiadał się pochmurnie. Potem
nagle coś się wydarzyło!
- Co takiego? - spytał diuk.
- Na zachodzie ukazała się, biegnąca od wschodu,
olśniewająca tęcza.
Uśmiechając się opowiadała dalej:
- Tęcza była dokładnie tym, czego potrzebował monsieur
de Lesseps, żeby się upewnić, że będzie to najszczęśliwszy
dzień w jego życiu. O piątej godzinie wsiadł na swojego
wierzchowca arabskiej krwi i pogalopował przez obóz do
namiotu wicekróla.
Oczy Bettiny lśniły tak, jakby widziała to, o czym
opowiada.
- Przed królewskim namiotem postawiono wysoką
barierę. De Lesseps, doskonały jezdziec, przeskoczył ją.
Działo się to na oczach wicekróla i jego generałów, którzy
nagrodzili ten skok owacjÄ….
- Arabowie potrafią docenić dobrych jezdzców -
zauważył diuk.
- Myślę, że on o tym wiedział - odparła Bettina. - Gdy
zszedł z konia i wkroczył do namiotu, jego serce przepełniała
nadzieja.
- Interesująca historia - powiedział diuk. - A czy ty
wierzysz w znaki i wróżby?
- Oczywiście, że tak!
Spojrzała na diuka i dostrzegła ironiczny uśmiech na jego
twarzy.
- Było ich tak wiele w historii - wyjaśniła. - Chociażby
gwiazda betlejemska.
Diuk uśmiechnął się, a w jego oczach czaiła się drwina.
- Tak sobie kiedyś rozmyślałam - mówiła Bettina - że
większość tak zwanych znaków czy wróżb, to po prostu różne
rodzaje światła: gwiazda, gorejący krzak, tęcza, blask, który
promieniuje od samych ludzi, pózniej uwieczniony w
chrześcijańskiej idei aureoli.
Przez moment panowała cisza. Pózniej diuk odezwał się
bardzo cicho:
- Może światło jest tym, czego wszyscy szukamy. Potem
wstał i nie mówiąc nic więcej odszedł. Dopiero wtedy Bettina
uświadomiła sobie, że jak na rozmowę z mężczyzną, w
dodatku gospodarzem wyprawy, była to bardzo dziwna
wymiana zdań.
Zastanawiała się, czy go nie zanudziła. Jednak w jakiś
sposób czuła, że nie był znudzony. Traktował ją po prostu
inaczej niż pozostałe kobiety na statku.
Bettina była wystarczająco domyślna i wiedziała, że lady
Daisy lub lady Tatham czy jakakolwiek inna spośród
zaproszonych dam, pozostawiona sam na sam z diukiem
będzie mu się przypochlebiać, flirtować z nim, uwodząc go
oczami i zachowując się w sposób, który Bettina nazywała
rozmyślnie kokieteryjnym.
Ja nie wiem, jak to się robi - powiedziała do siebie.
Mówiłam to, co myślałam, ale czy to zle?
Mimo że nie była pewna, czy postępuje słusznie, nie
umiałaby zachowywać się inaczej.
Zastanawiała się, czy kiedykolwiek nadejdzie dzień, kiedy
ogładą i wyrafinowaniem dorówna lady Daisy, a
prowokacyjnym zachowaniem - lady Tatham.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]