Odnośniki
- Index
- Dom Nocy 3 Wybrana P. C. Cast, Kristin Cast
- Jennifer L. Jordan Kristin Ashe Mystery 1 A Safe Place to Sleep
- Cykl Pan Samochodzik (03) Wyspa złoczyńców Zbigniew Nienacki
- 479DUO.Andrews Amy Wyspa przeznaczenia
- Robert Louis Stevenson wyspa skarbow
- 002. Hardy Kristin Słodkie Walentynki
- Verne Juliusz Wyspa bladzaca
- Brenden Laila Hannah 23 Nieustraszona
- Howell Hannah Hrabianka
- Ursula K. Le Guin Czarnoksieznik z Archipelagu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chyba dość, jak na jeden wieczór - ostrym tonem powiedziała Ruby. - Idę na górę się wykąpać.
- Dobranoc, Ruby. - Nora patrzyła za nią. Pojechała wózkiem do swojej sypialni, łokciem
zamknęła za sobą drzwi i wgramoliła się na łóżko. Sięgnęła do telefonu i wybrała numer Erica.
Odebrał po trzecim dzwonku.
- Haalo? - spytał głosem, po którym Nora rozpoznała, że jest na mocnych dawkach leków.
- Witaj, Ericu. - Oparła się o wezgłowie. - Masz taki głos, jakbyś był po heroinie.
- Taak się czuję. - Mówił z trudem, przeciągając głoski.
- Wszystko dobrze? - cicho spytała.
- Ppewnie. Jesstem trochÄ™ zzzalatwiony. Nowwe leki...
Nora już to znała. Piekielnie trudno było dostosować do potrzeb chwili dawki środków
antybólowych. Wiedziała więc, że nie jest to pora, kiedy mogliby pogadać.
- Pośpij sobie teraz, dobrze? Zadzwonię jutro.
- Ppośpię - mruknął. - Taa, jutroo.
- Dobranoc, Ericu.
- Bbranoc.
Nora długo, bardzo długo słuchała sygnału, aż w końcu odłożyła słuchawkę.
Ruby poszła na górę. Chwyciła swój żółty notatnik i wdrapała się na łóżko.
To miejsce, Wyspa Lata, mnie zabija. Kiedy wylatywałam z Los Angeles, czułam się silna i
byłam w dobrym nastroju. Może nie uważałam, ze wszystko idzie wspaniale, lecz przynajmniej
czułam się sobą. Tutaj wszystko jest inaczej. Wącham róże, które posadziła moja babcia, i
wycieram ręce w ręczniki, które wyszywała... Siedzę przy stole, przy którym wstam, i
przypominają mi się czasy, kiedy nie dosięgałam nogami podłogi. Patrzę na plażę i fale, słyszę
śmiech mojej siostry.
I jest tu moja matka.
Musimy niewątpliwie stoczyć ze sobą bitwy, lecz boję się zadawać pytań, a ona, co widzę, boi
się na nie odpowiadać. Tak więc tańczymy poza czasem, każda w rytm własnej melodii.
Zwierzenia. Mój sekret w zamian za twój. W taką grę zaczęłyśmy grać. Wiem, że w ten sposób
nie potrafię ustrzec się przed intymnością. Prędzej czy pózniej będę musiała zanurkować w te
zimne, głębokie wody, a wtedy, gdy wskoczę, zaczną się w nieskończoność rozchodzić kręgi fal.
Dowiem się o swojej matce tego, czego nie chcę wiedzieć. Do diabła, to już się siato!
Opowiedziała mi na przykład, ze skończywszy szkołę, uciekła z domu i potem nigdy nie
zamieniła s ojcem ani słowa.
Jeszcze wczoraj bym się nie zdziwiła. Powiedziałabym tylko: Oczywiście. Uciekanie to
specjalność Nory Bridge .
58
Ale teraz, gdy mówiła o ojcu, widziałam wyraz jej oczu. Widziałam ból...
Uciekając, cierpiała. Ależ drugiej strony wolałabym nie widzieć w jej oczach tego bólu, bo
kiedy tak stałam, słuchając smutnych wspomnień matki, po raz pierwszy w życiu zadałam sobie
pytanie, czy cierpiała tez wtedy, gdy porzuciła dzieci.
9
Dean siedział na końcu kei, założywszy nogę na nogę, i patrzył na zachód słońca.
Zmieniały się pływy, morze huczało. Fale obijały się o stary jacht przycumowany tuż obok,
kołysząc nim jak łupiną. Liny trzeszczały i wydawały jęki.
Z daleka dolatywał terkot silników. Dean się uśmiechnął. Wypływały w morze łodzie rybackie.
Wprawdzie były za daleko, by mógł je wyraznie widzieć - jak zwykle gromadziły się wzdłuż
wybrzeża Wyspy Shawa, kierując się ku przesmykowi Haro - lecz Dean obserwował to wszystko
tysiące razy: poobijane, zniszczone łajby z malowanego drewna lub aluminium wyruszały na
całodzienny połów. Ile to razy stali razem z Ruby gdzieś na kei i patrzyli, jak łódz Randa, dysząc,
wypływa w morze. Ruby zawsze ściskała jego rękę w ostatniej chwili, to znaczy, kiedy Kapitan
Hook okrążał cypel i znikał. Nigdy mu o tym nie mówiła, ale wiedział, że zawsze trochę się
obawiała, iż ojciec nie wróci.
Przypływając na Wyspę Lopeza, Dean zdjął zegarek, teraz więc nie miał pojęcia, jak długo siedzi
na kei. Wiedział tylko, że był tam o wiele wcześniej, nim ciepłe promienie słońca ogrzały mu
policzki. Zmęczony, podniósł się i odwrócił. Na falach kołysał się stary rodzinny jacht. Z masztu -
kiedyś śnieżnobiałego - deszcz i wiatr zmyły całą farbę. Czerwone burty były w dziesiątkach miejsc
odrapane do żywego drewna, a pokład przy dużym metalowym kole sterowym pokrywała warstwa
sczerniałych, oślizłych liści i zielonoszarej pleśni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]