Odnośniki
- Index
- Curwood James Oliver Na kośÂ„cu śÂ›wiata
- Howell Hannah Hrabianka
- Krzysztof śÂšroda Podróśźe do Armenii i innych krajów (2012r.)
- Milan Kundera L'Insostenibile leggerezza dell'essere
- Cartland_Barbara_ _SpeśÂ‚nione_śźyczenie
- Mayo Margaret WśÂ‚oskie wakacje
- Doris Lessing Pić…te Dziecko
- Franice Prose Bullyville (pdf)
- Harris, Thomas Hannibal
- Cammilleri_Rino_ _Inkwizytor
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jego zachowanie wydawało mi się niezwykłe, ale nigdy
wcześniej nie umawiałam się z wampirem. Poza tym kto mógł
winić Josha za to, że stał się zaborczy? Byłam niezwykłą
dziewczyną, gotową na to, żeby pewnego dnia zdradzić przed
kamerami telewizyjnymi: Masz rację, Diane, moje dzieciństwo
należało do trudnych .
Wzruszywszy ramionami, sięgnęłam do torebki po klucze,
lecz okazało się, że ich nie potrzebuję, ponieważ Josh szybko
wytopił dziurę w drzwiach i wepchnął mnie przez nią do środka.
- Ruszaj się, ruszaj! - pokrzykiwał przy tym. - Musimy
zdążyć na bal promocyjny wampirów!
121
10. BAL WAMPIRÓW
Pędem pognałam schodami na górę, zerwałam z siebie
bluzkę i cisnęłam ją na podłogę.
- Mogę zaproponować, żebyś włożyła coś prostego? - rozległ
się obojętny głos daleki od sugerowania czegokolwiek.
Popatrzyłam w stronę okna i aż mnie zatkało. Josh!
Błyskawicznie zasłoniłam rękoma podkoszulek z wyraznie
rysującym się pod nim stanikiem. Ale było za pózno, Josh i tak
widział mnie w bieliznie. Zatem miał już pewność, że dbam o
wszelkie szczegóły damskiego stroju.
- Nie chciałbym roztaczać kontroli nad każdym aspektem
twego życia - dodał, biorąc mnie za rękę i zamykając nią okno. -
Wierzę jednak, że byłoby nierozsądne z twojej strony ubieranie
siÄ™ w coÅ›, co tylko niepotrzebnie przykujÄ™ wzrok. Tematem balu
jest Wyszukana Wenecka Maskarada , poza tym znajdziesz siÄ™
w sali pełnej wampirów. Dlatego najlepszy byłby materiał
pozwalający ci się stopić ze ścianami albo podłogą.
- Jak się tu dostałeś?
- Przez okno. W końcu jestem wampirem!
- Ale przecież moje okno ma zaledwie pół metra wysokości.
- Nic prostszego, wiele razy robiłem podobną sztuczkę.
Wystarczy się zmniejszyć za pomocą wampirzych promieni, a
pózniej w odwrotny sposób rozdąć do normalnych rozmiarów.
Miałam już na końcu języka następne pytanie, gdy przerwało
122
nam głośne łomotanie pięścią w drzwi.
- Gdzie on jest?! - wykrzyknął Jim. - Dobrze czuję, że jest
tam wampir?
Josh dopadł mnie jednym susem i zakrył mi dłonią usta.
- Nie - szepnął basowym, typowo męskim głosem. - Jesteś
tylko ty, ludzka córa, całkiem sama.
Odsunęłam jego rękę.
- Mylisz się, tato - odparłam. - Nie widzę tu żadnego
wampira. Ale porozglądam się jeszcze! I obiecuję, że będę się
rozglądać dokładnie!
Po dłuższej chwili doleciał nas odgłos jego ciężkich kroków
na schodach.
Odwróciłam się do Josha.
- Aż nie chce mi się wierzyć, powiedziałeś mu, że jesteś
wampirem! Jim nienawidzi wampirów!
- Postawiłem cię w kłopotliwej sytuacji? - zapytał z
napięciem w głosie. Znów złapał mnie za rękę i przyciągnął do
siebie. - O co znowu chodzi? - rzekł z naciskiem, po czym
wykonał upokarzający taniec pingwina.
- Nie. Ani trochę nie czuję się zakłopotana. Musimy tylko na
zawsze zachować twój wampiryzm w tajemnicy przed moimi
przyjaciółmi i rodziną, jasne?
Przestał tańczyć.
- O rety! Na zawsze?
Westchnęłam z irytacją. Edwart może i był ciemny, ale nie
zadawał nawet w połowie tylu pytań.
- Tak, na zawsze. Oczywiście po tym, jak mnie już ugryziesz
i uczynisz swÄ… wampirzÄ… partnerkÄ….
CofnÄ…Å‚ siÄ™ powoli.
- Zaczekaj tutaj, Belle - rzekł, otwierając okno, do którego
stał tyłem. - Muszę coś jeszcze zrobić... gdzie indziej.
Kiedy usłyszałam, jak zapala silnik swego auta i odjeżdża z
chrzęstem żwiru pod kołami, skoncentrowałam się na zawartości
szafy. Co mam włożyć na tę maskaradę? Wyrzuciłam wszystkie
123
ciuchy na łóżko. Znalazłam osłonę prawej nogi, potem lewej,
osłonę karku i poszczególnych palców. W końcu
zadecydowałam, że włożę całą zbroję.
Jakiś samochód zatrzymał się z piskiem opon przed naszym
domem. Po chwili doleciały mnie stłumione głosy z salonu.
Wrócił Josh! Podkradłam się na palcach do drzwi i nastawiłam
ucha. Doleciał mnie brzęk tłuczonego szkła, który oznaczał, że
Jim rozbił drzwiczki ściennej szafki i sięgnął po broń. Josh
musiał go jeszcze przekonywać, że nie jest wampirem, ponieważ
znów dotarł do mnie basowy, ledwie słyszalny odgłos wymiany
zdań.
- Zapewniam pana, panie Goose, że jestem wychowany
tradycyjnie i postępuję zgodnie z zasadami - rzekł. - Oto umowa,
którą spisał dla mnie mędrzec z sąsiedniego miasta. Mówi, że w
zamian za jedną randkę z pańską córką dostarczę panu cztery
gąski nioski, paczkę klepek na baryłkę oraz możliwość
korzystania z mojej największej kosy przez okres trzech tygodni.
- To mnie zadowala - odparł Jim. - Jestem nadzwyczaj
pobłażliwym ojcem, któremu nigdy się nie śniło, żeby zażądać
tego rodzaju umowy, ale jestem też namiętnym kolekcjonerem
klepek do baryłek. Zechcesz uroczyście wychylić ze mną kwartę?
Doleciał mnie charakterystyczny bulgot ginu rozlewanego do
szklanek.
- Dla mnie najwyżej dwie kwarty, panie Goose - odezwał się
Josh. - ProwadzÄ™.
- A cóż miało znaczyć to, że już jesteś z powrotem, mój
chłopcze?
Mimowolnie syknęłam i mocno zacisnęłam powieki. Tylko
nie wymawiaj słowa: wampir!
- Byłem za oknem, proszę pana. Jestem artystą okiennego
graffiti.
- Ach, rozumiem.
Nagły trzask szklanki rozpryskującej się o ścianę wstrząsnął
całym domem. Josh wbiegł jak sprinter po schodach, wpadł do
124
mojego pokoju i gwałtownie zatrzasnął drzwi. Jim z łoskotem
pognał za nim, z każdym strzałem z karabinu coraz bardziej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]