Odnośniki
- Index
- Crownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Alcott Luisa May Dluga i zgubna pogoń miłosna
- 495. Iding Laura Miłość to za mało
- 0296. West Annie Miłość na Krecie
- 0167. Winters Rebecca Rezerwat miłości
- Marsh Nicola Miłość w stylu retro
- HT168. Arnold Judith Wieczna miłość
- 260. Landon Juliet Gra w miłość
- Jak grzeszyć‡ pić™knie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bezpieczną przyszłość.
Obserwowanie, jak zbiera siły, mobilizuje się, od-
pędza rozpacz, było dla Williama ciosem. Czuł się tak,
jakby wpadł w zastawioną przez siebie samego pułap
kę. Jeśli wycofa ofertę, odbierze Anne zródło pocie-
szenia, z drugiej strony, jeśli ona się dowie, kto stoi zą
propozycjÄ…, nie tylko jej nie przyjmie, lecz straci wiarÄ™
w siebie. I w niego.
Po raz pierwszy w życiu odechciało mu się wal-
czyć. To, co zaistniało między nimi, jest zbyt świeżej
zbyt kruche. Nie może podejmować dalszego ryzyka,
Anula & Irena
scandalous
bo straci Anne. Może zbyt się pospieszył z tą ofertą?
Trudno, stało się. Nic na to nie poradzi. Teraz musi
robić dobrą minę do złej gry, ostrożnie stąpać po tym
polu minowym, bo stawką jest miłość.
Rozmawiał z dostawcami. Korzystniejsze warun
ki, jakie wynegocjował, pomogą Hotelowi Mar
chand, lecz nie od razu. Poza tym zlecił dyskretne
śledztwo w sprawie niefortunnych przypadków, ja
kie się w tym hotelu wydarzyły, ponieważ nie wie
rzył w zwykły zbieg okoliczności. Podejrzewał, że
to sprawka braci Corbinów, którzy złożyli pierwszą
ofertę, lecz oni są bardzo przebiegli. Krążą plotki
o ich powiÄ…zaniach z ciemnymi interesami w Taj
landii. Trudno jest odgadnąć, po co im Hotel Mar
chand, lecz William naciskał na swoich ludzi, by
rozwiÄ…zali tÄ™ zagadkÄ™.
Człowiek, którego wprowadził do hotelu, napotykał
jednak trudności. Ostatnimi czasy wszyscy mieli się na
baczności, więc jego człowiekowi nie udało się jesz
cze dotrzeć do żadnych dowodów mających świad
czyć o tym, że ostatnie kłopoty hotelu nie są wynikiem
działania kogoś z zewnątrz.
William był przekonany, że w hotelu ktoś działa na
szkodę Anne. Tę osobę należy zdemaskować i przepy
tać na okoliczność współpracy z Corbinami. Taki po
mysł wydawał mu się coraz bardziej realistyczny. Ze
psucie opinii hotelu jest najszybszym sposobem ob
niżenia jego wartości rynkowej, a potem wystarczy
tylko czekać, aż dojrzały owoc wpadnie w wyciągnięte
dłonie.
- Wobec tego postanowiłam pomalować się czer-
Anula & Irena
scandalous
woną farbą i przedefilować nago po ulicach Dzielnicy
Francuskiej.
William natychmiast oprzytomniał.
- Co takiego? Gdzie poszłaś?
- Mam cię. O czym tak rozmyślałeś?
- Przepraszam. - William uznał, że najlepiej obró
cić wszystko w żart. - Zastanawiałem się, jak zaciąg
nąć cię na górę. Tamto łóżko jest większe.
OsiÄ…gnÄ…Å‚ skutek przeciwny do zamierzonego.
- Która godzina? - zaniepokoiła się Anne i rozej
rzała się dookoła. - Ojej, na pewno strasznie pózno.
Muszę iść.
Przytrzymał ją za ramię.
- Zostań. Spędz ze mną tę noc. Bardzo tego pra
gnÄ™.
- Och, Williamie - westchnęła. - Ja też.
- Więc sprawa jest prosta.
Przez chwilę Anne wpatrywała się w niego uważ-
nie. Odpowiedz wyczytał z jej oczu.
- Nic nie jest proste. Cokolwiek to jest.
William wiedział, że nie należy nalegać. Czasami
można wszystko zepsuć, jeśli się za bardzo naciska,
- Odwiozę cię - rzekł - ale nie oczekuj, że po-
wiem, że mi się to podoba.
Jej reakcja przyniosła mu ulgę.
- Jeśli ci to pomoże, to wiedz, że mnie się
również nie podoba. - Wstała, zebrała swoje rzeczy
- UbiorÄ™ siÄ™.
Obserwował, jak wychodzi z oranżerii, jak dłonią
trÄ…ca kwiat, zatrzymuje siÄ™, wÄ…cha jakiÅ› inny.
Sprowadzę cię tu z powrotem, obiecywał jej w myś-
Anula & Irena
scandalous
lach. Na zawsze, jeśli to będzie tylko ode mnie zale
żało. A ponieważ obawiał się, że nie będzie, prze
mówił:
- Anne... - Stanęła i odwróciła się. Tęsknota bijąca
z jej twarzy tchnęła otuchę w jego serce. - To miłość.
Zapamiętaj.
Na jedno mgnienie przygryzła wargę. Odgadywał,
że chce zaprzeczyć, lecz w końcu posłała mu tylko
pocałunek.
Uśmiechał się jeszcze długo po tym, jak stracił ją
z oczu.
- Wróciła - zameldował mężczyzna. - Ona i Arm
strong strasznie siÄ™ do siebie przymilajÄ…... A niech
mnie szlag!
- O co chodzi? - warknÄ…Å‚ Mike Blount. - Co siÄ™
tam dzieje?
- Jest babcią, na litość boską, a tulą się jak... - Mę
żczyzna zachichotał. - Trzeba przyznać, że Armstrong
to niezły facet. Wie, jak rozpalić kobitkę...
- Zamknij się - rozkazał Blount. - To nie peep
show. Zostaje na noc?
- Przepraszam... Nie sądzę. Zaparkował na ulicy.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zostawi tak jaguara
na dłużej.
- Zledz go.
- Jego, nie jÄ…?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]